Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fannemel/Stoch

W obecnej formie mogłem pomarzyć o rywalizacji z nim. Kamilem Stochem, skromnym chłopakiem z Polski, który osiągnął już wszystko. Ja i inni reprezentanci Norge teamu klepałem bulę - oprócz Daniela.On zaś ze skoku na skok skakał lepiej i należał do grona faworytów do wygrania Mistrzostw Świata. Zresztą dziennikarze już wieszali złote medale na jego szyi. Ten sezon był tak odmienny od poprzedniego. Wtedy to on klepał bulę, a teraz robię to ja. Ale taka była kolei rzeczy. Raz na wozie, raz pod wozem.

Wiedziałem też, że nie mam u niego szans. Zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej.

Był tylko nieuchwytnym marzeniem, które rozpływało się w powietrzu.

Był zorzą polarną w krainie wiecznego śniegu. Piękny i zjawiskowy. Idealne proporcje jego ciała ukazywały greckie rzeźby spod dłuta antycznych rzeźbiarzy.

Wyjątkowy jak śnieg na Saharze.

Ale nie mój.

Dwa serca nie biły w jednym rytmie. Rozminęły się gdzieś na rozstaju dróg.Jedno zbłądziło, drugie znalazło inną drogę.

Na horyzoncie pojawiła się blondynka, która rzuciła się w jego ramiona.

Uśmiechnął się promiennie.

Pocałował ją.

I wtedy to się stało. Pękło. Moje. Serce.

Po cichutku, niezauważenie. I wytarte łaty nie były w stanie zacerować dziur.

Miłość. Nie zawsze jest szczęśliwa. Czasami się wypala, czasami ledwo się tli, czasami mocno płonie.

Często nie ma racji bytu.

I to był ten przypadek.

I to tak mocno bolało.

----------------------------------------------------

Plan wykonany ponad normę. Jestem ciekawa waszych wrażeń.

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro