Einsamekirsche/P.Prevc
Dla einsamekirsche — miało być na słodko.
------------------------------------
Patrzyłam jak mój chłopak — Pero — staje na najwyższym stopniu podium i wznosi ponad głową trofeum, które rok wcześniej odebrał mu Severin. Czasami droczyłam się z ukochanym, że z chęcią zamieniłabym go na blondyna z loczkami — Seva — ale było to tylko w żartach lub gdy coś nie poszło po mojej myśli — nie przyniósł mi śniadania do łóżka, nazywał uległą i niewyżytą nimfomanką i olewał moje próby uwodzenia, gdy stałam przed nim w seksownej, czerwonej bieliźnie z weneckiej koronki. I on dobrze o tym wiedział. Przecież nie odbiłabym faceta swojej przyjaciółki i podle to wykorzystywał. Ale kochałam go — jeszcze przed operacją szczęki. Te jego zielone oczy mnie zauroczyły i schwytały w pułapkę, z której nie ma wyjścia. Zniewolił mój umysł, moje serce, moją duszę i ciało. Oszalałam na jego punkcie, jak Monia na widok Seva. Obie hotkowałyśmy swoich wybranków od bardzo dawna, a nawet pisałyśmy gejowskie shoty z ich udziałem — oby ich nigdy nie przeczytali — których się wstydziłyśmy, a czytelnikom — nie wiedzieć, czemu podobały się.
Patrzyłam na niego z miłością i dumą. Obok stała Monia, która aż płakała ze szczęścia na widok Severina na drugim miejscu. Uroki hormonów. Długo z Sevem starali się o dziecko, ale długo nie mogli go mieć — rozważali nawet adopcję. W każdym razie jej chłopak jeszcze nie zdawał sobie sprawy z radosnej nowiny — dobrze ukrywała słoiki ogórków kiszonych jedzonych wraz z Nutellą. Bała się, że straci znów dzidzię, więc byłam jedyną osobą, która znała jej mały, słodki sekret.
W każdym razie nasi słodcy chłopcy zeszli z podium i szli w naszym kierunku, szukając czegoś w kieszeniach kurtek. Uśmiechali się jak zakochani idioci — nasi — idioci.
— Panie Freund, pan pierwszy. — Pero wypchnął rywala ze skoczni przed siebie, a ten upadł przed Moniką na kolana i wyciągnął pierścionek zaręczynowy.
— Królowo mojego życia, promyczku szczęścia, twórczyni najlepszych klopsików — pierożków —na świecie... — Padło tu jeszcze kilkanaście epitetów ku jej czci zanim zadał oczekiwane przez wszystkich pytanie: — Czy wyjdziesz za mnie?
Nie dał jej odpowiedzieć, a już włożył pierścionek na jej palec.
— Tak, mój podrudziały kocurze.
Pocałował ją i mruczał, gdy zaczęła bawić się jego loczkami.
— Jestem tylko twoim rasowym kocurem.
— Mhm.
Pociągnął ją gdzieś, by uczcić zaręczyny — wiadomo w jaki sposób — i puścił Peterowi oczko.
Słoweniec również padł przede mną na kolana.
— Karo, moja księżniczko, wyjdziesz za mnie?
Udałam, że się zastanawiam.
— Tak, choć Sev wymyślił lepszą listę cnót Moniki.
— Bo jest pantoflem...
— I nie narzeka... A moje życie seksualne leży i kwiczy...
— Przecież wiesz, że seks dopiero po ślubie...
— To wołaj księdza, mam chcicę.
— Ty zawsze masz chcicę.
— Mhm.
Pocałował mnie.
— Pieprzyć to.
Wziął mnie na ręce i zabrał do słoweńskiego domku, by ochrzcić jego wyposażenie.
----------------------------------------
Załóżmy, że jest słodko.
Polecam się na przyszłość.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro