Freund/Kubacki
Żartowałam ze skokiem na cmentarz, ale czemu nie zrobić włamu do kostnicy?
---------------------
— Najprościej by było, gdybyś przebrał się za kobietę i zaświecił cyckami, gdy się przekradnę obok portiera, wyłączę prąd i wytrychem otworzę drzwi do prosektorium...
— Sev... Jest mały problem... Nie jestem kobietą.
Freund zmierzył męża wzrokiem.
— Wypchamy twój stanik wełnianymi skarpetami mojej babci.
Dawid się skrzywił.
— Ale one pachną nie dość, że naftaliną to arszenikiem...
— Gdzieś babunia musiała trzymać trutkę na szczury.
— Tym szczurem to chyba był twój dziadek.
— Żeby to jeden... Nawet mi wysłała trochę...
Dawid z przerażeniem spojrzał na Seva. Trybiki z szaloną szybkością się poruszały.
— Chcesz się mnie pozbyć, bo cię nie zadowalam — stwierdził.
— Głupoty gadasz... Bardzo mnie zadowalasz... Ale musimy wykraść zwłoki, bo inaczej świat ulegnie samodestrukcji...
— I my... mamy tego dokonać....
— Mhm...
— Nie...
— Inaczej babunia zrobi ci ciasto z dodatkiem...
— Doprowadzisz mnie do grobu.
— A ty przyprawiasz mnie o siwe włosy...
— Seksi wyglądasz w arktycznym blondzie, blondie.
— Pff. Bo ty blondie nie jesteś.
— Ale mnie nie zdobi arktyczny blond.
Tak się przekomarzali i skok na kostnicę poszedł w zapomnienie. Babunia musiała go dokonać, ale to już inna historia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro