ᴅᴀɴɪᴇʟ ʜᴜʙᴇʀ
jakoś rok temu Xx_Ki-chan_xX prosiła mnie o shot z Danielem. Trochę trzeba było poczekać, przepraszam
— Ja tu dłużej nie wytrzymam! — krzyknął już po raz kolejny tego wieczoru. — To ja tam powinienem być — westchnął, oglądając skok jednego ze swoich kadrowych kolegów. — Przecież oni nie potrafią skakać. Co za wstyd!
Z jękiem niezadowolenia opadł na poduszki i robiąc obrażoną minę, wpatrywał się w ekran telewizora. Od zawsze był typem człowieka, któremu ciężko usiedzieć w jednym miejscu dłuższy czas. On musiał coś robić, a najlepiej coś związanego z jego zainteresowaniami. Wtedy czuł przepełniające go szczęście i poczucie spełnienia.
Odkąd przeszedł operację, był zmuszony do ograniczenia swojego ruchu do minimum. To sprawiło, że nie było godziny, w której nie narzekałby na niemożliwość wykonywania jakiejś czynności. Najbardziej bolał go brak skoków. Przez czas jego rekonwalescencji były obecne w jego życiu tylko podczas oglądania transmisji w telewizorze. Nie mógł nawet pojechać na skocznie, nie mówiąc o wykonaniu jakiegoś, nawet najmniejszego treningu.
— Odkąd tutaj siedzisz, jesteś nie do zniesienia — odezwał się Stefan, który do tej pory wysłuchiwał wszystkiego z kuchni.
Młodszy brat Daniela postawił dwa kubki pełne gorącej herbaty na stoliku przed kanapą. Następnie zajął miejsce obok chłopaka i spojrzał na telewizor. Stefan sam zaproponował, że zaopiekuje się swoim bratem po operacji. Nie spodziewał się jednak, że oprócz wożenia go do lekarza i gotowania trochę więcej, skazuje się również na codzienne wysłuchiwanie narzekań. Na początku ograniczało się to tylko do użalań na temat skakania. Później przerodziło się w utyskiwania na temat temperatur podanej zupy. Młodszy Huber jednak dzielnie słuchał, często z trudem powstrzymując się od śmiechu, wszystkich tych „złych rzeczy, które spadły na jego brata".
— Lepiej byś powiedział, kto prowadzi — odparł, kiedy Daniel w żaden sposób nie zareagował na jego poprzednie słowa.
— Nie wiem. — Starszy z Huberów wzruszył ramionami, a po chwili dodał: — Powinienem ja, ale zamiast tego muszę siedzieć tutaj.
Stefan jedynie pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem. Z jego wyliczeń było to już dwudzieste narzekanie, jakie usłyszał od momentu rozpoczęcia się konkursu, a jeszcze nawet nie zakończyła się pierwsza seria!
— Tak, wiem. Jesteś najbardziej pokrzywdzoną osobą na świecie — prychnął, poklepując brata po ramieniu. — To może inne pytanie. Jak idzie Manuelowi?
— Nie wiem — burknął, wpatrując się uporczywie w ekran.
— Nic nie wiesz — westchnął młodszy. — Zaczynam odnosić wrażenie, że oglądasz te skoki jedynie dla narzekań. Ciągle tylko słyszę, że ciebie tam nie ma!
Daniel nie słuchał jednak kolejnych słów wypowiadanych przez brata. Wpatrywał się pustym wzrokiem w ekran. Wspomnienie imienia Fettnera sprawiło, że myślami przeniósł się kilkanaście tygodni wcześniej.
Huber od kilku lat był zakochany w swoim starszym koledze. Przez ten cały czas nie mógł jednak zebrać w sobie wystarczająco dużej ilości odwagi, aby wyznać mu swoje uczucia. Bał się powiedzieć o tym najlepszym przyjaciołom, czy nawet własnemu bratu, z którym zawsze miał dobry kontakt. Daniel ciągle powtarzał sobie, że ten związek nie miałby przyszłości, licząc, że dzięki temu jego zauroczenie zniknie. Jego największą obawą pozostawała zakończenie znajomości, gdy Manuel dowiedziałby się prawdy. Tkwił więc w przekonaniu, że najlepszym ruchem będzie niewyjawienie swoich uczuć.
Po narodzinach Henriego Manuel postanowił zrobić sobie krótką przerwę, aby zaopiekować się synkiem. Wszyscy koledzy z kadry postanowili odwiedzić świeżo upieczonego tatę. Wszyscy, oprócz Daniela. Zajęty w ten dzień mężczyzna postanowił, że któregoś z kolejnych dni sam odwiedzi Manuela. Nie mógł przecież wyjść na niekulturalnego.
Zapukał po cichu, ale nie otrzymał żadnego odzewu. Postanowił użyć dzwonka do drzwi. Naciskając przycisk, obawiał się, że trafił na moment snu dziecka i przypadkowo go obudzi. Kolejny raz jednak nie otrzymał żadnej reakcji. Nie słyszał nawet, żeby ktoś kręcił się po domu. Zapukał ponownie, obiecując sobie, że jeśli tym razem nic się nie stanie to wróci do swojego mieszkania.
Tym razem jednak drzwi otworzyły się, ukazując Danielowi zmęczoną twarz jego kolegi. Nie wyglądał jak Manuel, którego miał okazję widzieć na skoczni czy w hotelu. Stał w przybrudzonych dresach z mocno potarganymi włosami, a w ręce trzymał jakąś ścierkę.
— Cześć — odezwał się niepewnie Daniel.
— Hej — odpowiedział zmęczonym głosem. — Po co przyszedłeś?
— Nie było mnie wcześniej z chłopakami, więc przyjechałem dzisiaj. — Posłał swojemu rozmówcy nieśmiały uśmiech.
— Achh — westchnął Manuel, kładąc wolną rękę na karku. — Nie wiem, czy to dobry moment. Jakby to powiedzieć... — Zrobił chwilę przerwy. — Mam lekki bałagan.
— Mi to nie przeszkadza — odpowiedział od razu, lecz zauważając, niezbyt przekonaną twarz mężczyzny dodał: — Ale jeśli naprawdę nie chcesz to, nie będę nalegał. Umówimy się, kiedy ci będzie pasować.
W odpowiedzi Manuel otworzył szerzej drzwi, tak, aby chłopak mógł wejść bez problemu do środka. Zdziwiony nagłą zmianą decyzji, Daniel przekroczył próg mieszkania. Zdjął buty i kurtkę, a następnie poszedł w stronę salonu. Nim wszedł do pomieszczenia, usłyszał płacz dziecka. Zobaczył mężczyznę, który ostrożnie wyjmuje niemowlę z łóżeczka i zaczyna delikatnie się nim kołysać. Widok ten był dla Hubera dziwnym i bardzo gryzie się z obrazem mężczyzny, jak Huber stworzył w swojej głowie przez te wszystkie lata.
Huber, opierając się o futrynę, przyglądał się temu obrazkowi. Po chwili jego wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem Fettnera.
— Tak się żyje. Od spania do spania — zaśmiał się, przenosząc wzrok z Daniela na swojego synka. — Musisz poczekać chwilę, może znowu zaśnie i będziemy mieć czas na rozmowę — mówił przyciszonym głosem.
— Mogę? — zapytał nieśmiało, podchodząc bliżej i wyciągając ręce.
Manuel ostrożnie podał Danielowi dziecko. Huber zaczął delikatnie kołysać chłopca, nucąc przy tym swoją ulubioną kołysankę. Ku lekkiemu zdziwieniu zmieszanego ze szczęściem Fettnera, Henri zasnął po zaledwie kilku minutach. On musiałby co najmniej pół godziny go usypiać.
— Masz rękę do dzieci — powiedział z uśmiechem, klepiąc lekko młodszego kolegę w ramię.
Słowa i gest, jaki wykonał przed chwilą Manuel, był tylko zwykłą koleżeńską uprzejmością, jednak sprawił, że Daniel poczuł się jedną ze szczęśliwszych osób na świecie. Mimo że słyszał podobne zdania już kilkanaście razy to, żadne z nich nie wywarło u niego takich emocji, jak te wypowiedziane teraz.
— Dzięki. Czasami słyszę, że powinienem zostać nianią, a nie skoczkiem — zaśmiał się cicho, nie chcąc obudzić chłopca, którego dalej nosił po salonie. — Co zrobisz z nim, jak wrócisz do skoków? — zapytał po chwili ciszy, obserwując, jak Manuel siada przy stole.
— Nie wiem — mruknął, przecierając ze zmęczenia twarz dłońmi. — Pewnie zatrudnię kogoś do opieki. Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem.
— Wiesz... — zaczął niepewnie, zastanawiając się, czy to, co powie, nie zostanie w żaden sposób źle zrozumiane przez mężczyznę. — Mogę ci pomóc. Zająć się małym przez jakiś czas. Nie będę skakać przez jakiś czas, bo szykuje się do operacji — dodał ostatnie zdanie, spotykając się z pytającym wzrokiem Manuela.
Oczekując na odpowiedź Daniel, czuł ogromny stres. Każda sekunda wydłużała się w nieskończoność. Zaczął nawet analizować słowo po słowie zdania, jakie przed chwilą powiedział. Obawiał się bardzo tego, że jego słowa były nie na miejscu. Po trzech minutach, które dla Hubera stawały się wiecznością, chłopak usłyszał tylko krótkie:
— Tak.
Jeśli przed chwilą był jedną ze szczęśliwszych osób na świecie, to teraz stał się tą najszczęśliwszą, wręcz miał ochotę skakać z radości. Uniemożliwiło to jednak niemowlę, śpiące na jego rękach oraz podejrzany wzrok, którym z pewnością obdarzyłyby go Fettner. Manuel nie mógł dowiedzieć się, że ta propozycja ma też drugie dno. Daniel mocno liczył na to, że jego pomoc zbliży go do mężczyzny.
Mijały dni, tygodnie, a optymizm Hubera zaczął powoli znikać. Spędzał u Manuela bardzo dużo czasu, niemal spał u niego, a jednak nic między nimi się nie zmieniło. Nadzieje na jakąkolwiek poprawę relacji pozostawały jedynie jego marzeniami. Daniel nadal ukrycie wzdychał do mężczyzny, ciesząc się z najmniejszego gestu wykonanego w jego stronę, a Manuel zachowywał się jakby byli tylko kolegami.
Po pewnym czasie Huber zaczął odnosić wrażenie, że nawet ich przyjacielska relacja się psuje. Niby siedział całymi dniami w domu Fettnera, jednak starszego prawie nigdy nie było, a także mniej ze sobą rozmawiali. Im dłużej Huber przebywał sam z dzieckiem w domu, tym bardziej zaczęła doskwierać samotność. Wtedy, jakby dokładnie wiedział, czego chłopak potrzebuje, napisał do niego Hörl. Jakaś błaha sprawa, którą zakończyliby normalnie w kilka minut, przerodziła się w codzienne, wielogodzinne rozmowy.
Ogromne zdziwienie ogarnęło Daniela, kiedy okazało się, że ta wymiana wiadomości spotkała się ze złością Fettnera. Reakcja ta stała się w pewnym momencie już jedyną rzeczą, jaka podtrzymywała jeszcze jego nadzieję.
Rozmowy prowadzone z Hörlem, któremu Daniel zaczął się zwierzać z problemów, pozwoliły chłopakowi uświadomić, jak bardzo był przez ten czas wykorzystywany i zaślepiony miłością. Doskonale widział, że Manuel nie zmienił się pozostaniu ojcem i nadal jednym z jego priorytetów pozostawała impreza oraz dobra zabawa, a mimo wszystko dalej opiekował się jego dzieckiem. Przez te wszystkie dni łudził się, że starszy od niego mężczyzna zmieni swoje zachowanie, a nawet w końcu go zauważy.
Nic takiego się nie wydarzyło, a Daniel czuł, jak coraz bardziej go ta relacja wyniszcza. Nie mógł nawet wyjść z domu, bo Fettner znalazł kilkanaście powodów, dlaczego to on, a nie Huber musi opuścić mieszkanie na cały wieczór. Chłopak nie potrafił odmówić, więc prawie każdą noc spędzał, pilnując nieswoje dziecko. To wszystko sprawiło, że w końcu podjął decyzję. Postanowił, że wraz z wyjazdem na operację zakończę tę dziwną relację.
Kiedy zakończył się konkurs, Daniel spojrzał na tabelę wyników, a następnie chwycił za telefon. Hörl uplasował się w pierwszej dziesiątce, a to było doskonałym powodem do wysłania mu wiadomości:
„Bardzo dobrze ci poszło."
Słowa, jakie napisał przed chwilą Daniel, może były tylko zwykłą, koleżeńską uprzejmością, jednak sprawiły, że Jan poczuł się jedną ze szczęśliwszych osób na świecie.
♤ ♤ ♤
zastanawia mnie, czy ktoś po roku od ostatniej części zajrzy do tego. jeśli tak to dajcie znać
| 15.03.2023 |
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro