ɴᴏʀᴡᴀʏ
dla precelzmakiem ❤️ mam nadzieję, że będzie się podobać
● ɢʀᴀɴᴇʀᴜᴅ x ʟɪɴᴅᴠɪᴋ ●
Kolejny artykuł o tym jak bardzo źle mu poszło i kolejny... Nie wytrzymał. Z całej siły rzucił telefonem w ścianę naprzeciwko. Nie zauważył jednak, że w między czasie do pokoju wszedł Marius. Urządzenie przeleciało kilka centymetrów przed twarzą Norwega, a dopiero później zaliczyło spotkanie ze ścianą. Lindvik spojrzał na telefon, a następnie przeniósł wzrok na Halvora, siedzącego na łóżku ze zdenerwowaną miną.
— Czym sobie zasłużył? — zapytał.
Nie otrzymał odpowiedzi. Podniósł telefon z ziemi i obejrzał go dokładnie. Ekran był cały popękany. Na szczęście reszta nie uległa uszkodzeniu i bez problemu młodszemu udało się go włączyć. Odblokował i zobaczył artykuł, który Granerud musiał czytać.
— Nieudany występ Graneruda w Zakopanem — przeczytał tytuł na głos. — Gdzie się podział twój dystans do siebie? — zaśmiał się i ruszył w stronę chłopaka.
— Zniknął razem z równymi skokami — warknął zły.
Marius zauważył, że przez cały czas ma zaciśnięte pięści. Dwudziestotrzylatekpodszedł do Graneruda. Wyciągnął do niego rękę, w której trzymał telefon. Chłopak wziął przedmiot, potrzymał chwilę w dłoni i ponownie rzucił nim z całej siły. Lindvik musiał cofnąć się kilka kroków do tyłu, żeby nie zostać uderzonym przez lecący przedmiot
— Przepraszam... — wyszeptał Halvor, który najprawdopodobniej zauważył reakcje chłopaka.
Granerud westchnął i schował twarz w dłoniach, kładąc wcześniej ręce na swoje kolana. Lindvik natomiast postał jeszcze przez chwilę, a później podszedł do drugiego końca łóżka, tak, że teraz miał przed sobą plecy Norwega. Zbliżył się do niego i położył ręce na barkach Halvora.
— Nic się nie stało — powiedział łagodnie, zaczynając delikatnie masować miejsce, na którym wcześniej trzymał ręce. — Musisz mi wybaczyć, nie jestem w tym dobry — zaśmiał się, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę.
— Niepotrzebnie tu przyjeżdżałem. Mogłem sobie odpuścić, a tak to teraz denerwuje się, bo skaczę słabo.
— Nie przejmuj się, pojedziemy na następne zawody i znowu będziesz daleko skakał - próbował pocieszyć Graneruda.
— Jeszcze raz przepraszam, przeze mnie prawie dwa razy oberwałeś telefonem — powiedział, a Marius zauważył, że jego humor uległ poprawie.
— Lepiej martw się o to jak będziesz komunikował się ze światem. — Obydwoje spojrzeli w stronę, leżącego na podłodze telefonu. — Wątpię, że tym razem przeżył.
— Może to i lepiej, przynajmniej nie będę się denerwować.
● ᴛᴀɴᴅᴇ x ғᴏʀғᴀɴɢ●
— Możesz mi powiedzieć, co oznacza „bliski kontakt z Mariusem"?
To pierwsze słowa, jakie usłyszał Daniel po odebraniu telefonu. Zanim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, do jego uszu dotarły kolejne zdania:
— Kurwa Daniel serio? Nie było mnie kilka dni, bo obiecałem mamie, że do niej zajrzę, a ty już sobie kogoś sprowadzasz — mówił wyraźnie zdenerwowany.
— Johann po pierwsze uspokój się — zaczął powoli. — A po drugie...
— Zdradzasz mnie?! — przerwał Danielowi, zaskakując go pytaniem, co sprawiło, że nie odpowiedział od razu. — No tak. Wiedziałem. Od samego początku mama miała rację. Mówiła, że źle ci z oczu patrzy, a ja głupi jej nie wierzyłem i jeszcze się kłóciłem. Wiesz co Daniel? Pierdol się, z nami koniec.
Mocno zaskoczony obrotem spraw Tande nie zdążył odezwać się nawet słowem. Johann od razu po zakończeniu swojego monologu się rozłączył. Daniel jeszcze przez kilka dobrych minut siedział, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Ta sytuacja wydawała mu się komiczna i niemożliwa.
— O bogowie — westchnął, spoglądając w sufit.
Następnym jego ruchem było ponowne wzięcie telefonu i wybranie numeru do Johanssona, który niemal od razu odebrał.
— Daj mi z nim porozmawiać. Wiem, że jest u ciebie.
Za każdym razem, kiedy się sprzeczali, Forfang przychodził do Johanssona. Nieważne czy chodziło o źle położone buty w przedpokoju, czy o to, do czyjej rodziny pojadą w weekend, za każdym razem Johann, wychodząc zły z mieszkania, przychodził do Roberta i wylewał wszystkie swoje żale. Z jednej strony Tande czuł ulgę. Nie musiał martwić się o to, gdzie jest jego chłopak oraz zawsze mógł tam przyjść i się pogodzić. Z drugiej jednak od dawna zastanawiało go, czy wysłuchiwanie żali bruneta nie zaczęło denerwować ich wspólnego przyjaciela. Ten jednak za każdym razem wydawał się dobrze bawić, patrząc, jak najpierw się kłócą, a potem godzą.
— Może tak jakieś "hej, co słychać"? — odezwał się Robert.
— Robert... — odpowiedział już lekko zdenerwowany.
— No dobra już ci go daję. — powiedział Johannsson, jednak po chwili znowu się odezwał: — Jednak nie mogę, bo z kimś rozmawia. Musisz poczekać, a międzyczasie opowiedz mi, o co poszło tym razem, bo Johann jeszcze nie zdążył.
— Sam chciałbym wiedzieć. Zadzwonił do mnie i zaczął na mnie krzyczeć, zarzucił mi zdradę, zerwał i się rozłączył, nie dając nic powiedzieć.
W odpowiedzi otrzymał śmiech Roberta i pytanie:
— Ta niby zdrada to z Fredrikiem?
— Z Mariusem. Jakaś przyjaciółka miała pozytywny wynik i nie chciał się zarazić, więc pozwoliłem mu u nas nocować. Johann wyczytał gdzieś, że miał ze mną bliski kontakt i sobie dorobił teorię — opowiedział o wszystkim Daniel. — Dlaczego pomyślałeś, że z Fredrikiem?
— Bo Forfang jest trochę o niego zazdrosny... no może trochę bardzo... — odpowiedział, na co Daniel wywrócił oczami. — O skończył rozmawiać. Już ci go daje.
— Daniel jest sprawa... — zaczął niepewnie Johann. — Bo wyszedł mi pozytywny wynik...
— Czyli rozumiem, że wracasz do domu i zapominamy o tej całej akcji? — zapytał Daniel, a Forfang ochoczo się zgodził.
● ᴠɪʟʟᴜᴍsᴛᴀᴅ x ʙᴊøʀᴇɴɢ ●
Ciszę, która panowała w pokoju hotelowym, nie przerywało tykanie zegara czy bicie serc, a kroki. Kroki Fredrika, który od godziny krążył po pokoju, doprowadzając tym samym swojego współlokatora do szału. Daniel z zaciśniętymi zębami uporczywie wpatrywał się w książkę, próbując przeczytać, choć część jej. Skutecznie uniemożliwiał mu to Villumstad. Z każdym skrzypnięciem podłogi starszy rozpraszał się i musiał całe zdanie czytać od nowa po raz kolejny, aby zrozumieć jego treść.
— Możesz w końcu przestać? — warknął Daniel, a kiedy młodszy zdawał się nie słyszeć jego słów, rzucił w niego trzymaną książką. — Jeszcze chwila i zrobisz dziurę w podłodze.
Fredrik skrzywił się, kiedy lektura z twardą okładką trafiła w jego ramię i spojrzał zły na Daniela.
— Będę miał siniaka — powiedział obrażony, podnosząc z ziemi książkę.
— Wybacz celowałem wyżej — odparł Tande, patrząc jak chłopak, podchodzi do jego łóżka
— Jak mogłeś — powiedział z pretensją w głosie i podał mu lekturę.
— Trzeba było słuchać to co mówiłem — odparł beznamiętnie Daniel, biorąc w swoje ręce książkę i odkładając ją na szafkę nocną. - Możesz mi powiedzieć, dlaczego łaziłeś tyle po pokoju?
— Daniel, bo ja nie wiem co robić. — Opadł na swoje łóżko i westchnął, spoglądając w biały sufit - Wiesz kto dzisiaj przyjeżdża? — Podniósł głowę i spojrzał na współlokatora, który postanowił odpowiedzieć kręceniem głowy. — Joacim. — Przeniósł wzrok ponownie na sufit.
Dla Daniela, który zupełnie zapomniał o tym, teraz wszystko jest jasne. Znaczy prawie wszystko. Dalej nie rozumiał zachowania Fredrika. Czy jeśli przyjeżdża obiekt westchnień, to trzeba chodzić bez celu po pokoju? Jak dobrze, że on z Johannem jeździli wszędzie razem.
— I dlatego musiałeś mi przeszkadzać?
— Ja nie chciałem... Ja po prostu nie wiem co mam robić.
— Jak to nie wiesz co? Jak przyjedzie, to pójdziesz do niego. Proste. .
— A co jeśli on już nic do mnie nie czuje? — Chwycił za poduszkę i ją przytulił. — Widzieliśmy się ostatnio rok temu - powiedział, a następnie przygryzł wargę i zamknął oczy, starając się nie rozpłakać.
Daniel wywrócił oczami i westchnął. W pokoju rozległ się szelest pościeli, kiedy podnosił się z łóżka, następnie skrzypienie podłogi, kiedy pokonywał odległość między łóżkami. Po chwili Fredrik poczuł uginanie się materaca. Otworzył oczy i zobaczył leżącego koło siebie Tandego.
— O wiele lepiej byłoby gdybyś siedział, tak jest mi ciężko cię przytulić — mruknął starszy.
Villumstad parsknął śmiechem i położył głowę na torsie przyjaciela, a ten od razu objął go ramionami. Odkąd zaczął skakać w Pucharze Świata i spędzać czas z kadrą, bardzo polubił wszystkich, a najbardziej Daniela. Był dla niego jak starszy brat. Nie bał się nawet wyznać mu co czuje do Bjørenga, mimo że nikomu innemu się nie zwierzał z tego.
— Nie panikuj młody, przecież rozmawiacie ze sobą, a jakby nic do ciebie nie czuł, to nie pisałby, prawda?
— No niby tak, ale może on pisze ze mną tak z litości?
— I dlatego pisze do ciebie przez cały czas, wysyłając serduszka? — zaśmiał się lekko Daniel
— Może nie chce, żeby mi było smutno
— Jeśli to prawda to osobiście go zastrzelę, pobiję, uduszę. Będziesz mógł wybrać sposób zabójstwa.
Fredrik zaśmiał się, co jego współlokator od razu odwzajemnił. Daniel naprawdę lubił chłopaka. Oczywiście bywały chwile, takie jak na przykład ta przed momentem, w których chłopak go denerwował, wtedy zdarzało mu się w myślach wyklinać młodszego. To jednak nie sprawiało, że przestawał go lubić, ewidentnie miał do niego słabość.
Ciszę, jaka zapanowała w pokoju, przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Tande wyjął telefon i przeczytał wiadomość.
— No pora się zbierać młody — powiedział i próbował delikatnie się podnieść.
Villumstad podniósł się, dzięki czemu to samo mógł zrobić Daniel. Spojrzał chłopakowi spojrzenie, którym chciał mu przekazać, że niezbyt rozumie. Dokąd mieli iść?
— Idę do Joacima, a ty idziesz razem ze mną. Mogę cię nawet zaprowadzić tam za rękę. Johann napisał, że przyjechał już i od jakiś pół godziny jest w swoim pokoju.
Fredrik niechętnie podniósł się, poprawił ubranie i razem z Danielem opuścili pomieszczenie. Ruszyli w stronę pokoju, który miał należeć do Bjørenga. W jednym momencie wszystkie wątpliwości wróciły do młodego Norwega.
W pokoju dwudziestosześciolatka znajdowała się prawie cała kadra, brakowało tylko dwóch blondynów. Każdy chciał przywitać się z nowym kolegą. Po chwili przez próg pomieszczenia przeszedł Tande, a za nim wszedł niepewnie Villumstad. Daniel sprawnie przekonał wszystkich zgromadzonych, żeby wyszli razem z nim, tak więc w pokoju został tylko Fredrik i Joacim.
— Hej — odezwał się Villumstad.
— Hej — odpowiedział Joacim, nie odrywając się nawet na chwilę od rozpakowywania rzeczy, aby spojrzeć na chłopaka.
Młodszy nie wiedział, co ma powiedzieć. Oparł się o ścianę i zaczął bawić się palcami, żeby choć trochę rozładować swoje zdenerwowanie. Bjøreng wydawał nie przejmować się wcale jego obecnością, dalej przenosił ubrania z walizki do szafy.
— Tęskniłem — powiedział cicho Fredrik, nie mogąc już znieść tej ciszy.
— I dlatego postanowiłeś nie odzywać się do mnie przez cały dzień, a przychodząc tu, miałeś minę, jakby prowadzono cię na skazanie? — powiedział obrażony, podnosząc się z podłogi, a Villumstad spuścił głowę w dół. — No powiedzmy, że ci wierzę i rzeczywiście za mną tęskniłeś.
— Ja...
Fredrik chciał się jakoś wytłumaczyć. Czuł się, jakby popełnił jakieś straszliwe przestępstwo. Było mu źle, że Joacim mógł pomyśleć, że kłamie i przyszedł do niego z przymusu. Próbując coś wymyślić, podniósł wzrok i zobaczył, że jego ukochany stoi z rozłożonymi ramionami i patrzy na niego. Bez słowa podszedł do niego i przytulił.
— Ja też tęskniłem — wyszeptał we włosy młodszego i przytulił go mocno. — Myślałem, że od razu po moim przyjeździe rzucisz się na mnie — zaśmiał się delikatnie.
— Następnym razem to zrobię — odpowiedział Villumstad.
— Nie będzie następnego razu — obiecał Bjøreng.
— Trzymam cię za słowo.
♤ ♤ ♤
jak się podobało?
chciałabym bardzo podziękować za tyle komentarzy pod poprzednim shotem, cudownie się je czytało<3
ja wiem, że pewnie niektórzy liczyli jak jakiś shot, w którym będą występować wszyscy Norwedzy razem.
nie wiem, czy takie krótkie shoty publikować, tak jak te, kilka razem, czy jednak lepiej każdy osobny. Jak się wygodniej wam czyta?
zdjęcie Villumstada i Bjørenga z Zakopanego skradło moje serce, dlatego też ostatni shot z tym shipem<3
| 28.01.2022 |
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro