Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5- Status: Seryjny morderca

Miną tydzień. Julka i Ja zrezygnowaliśmy z szkoły. Julia pracuje ja jeszcze nie. Rozmyślam nad kolejnym zabójstwem. Za cel obrałem Bohdana. Rozkminaiam od tygodnia. Mam każdy scenariusz w głowie. Ruszam do ataku.

-Julka ja wychodzę.

-Ok.

Przemyłem nóż by nie było odcisków palców. Wziąłem pod bluzę sznur.

Bohdan jest w parku. Zaraz wraca do domu. Jest godzina 18:56.

Czekałem na okazję. Bohdan już się żegnał.

Idzie. W stronę lasu. Tam gdzie nikogo nie ma. Śledzę go.

Szedłem za nim przez kilka dobrych minut. Wszedł do lasu. Zbliżyłem się do niego.

-Ej!

-Co?

Uderzyłem go sierpowym w twarz.
Wpadł na drzewo.

-Chcesz się bić. Ty?

Kopnąłem go w brzuch. Skulił się.
Dostał strzała w nos.

Upadł na ziemię.

Skopałem go do nieprzytomności. Zaciągnąłem w głąb lasu. Zawiązałem jego szyję sznurem i przewiesiłem przez gałąź. Czekałem aż się obudzi.

[20 minut później]

-Co się stało? *Pyta plując krwią.

-Hej... Bohdan... Rodzice cię muszą naprawdę nie lubić dając ci takie imię.

-Co ty chcesz zrobić?

Zacząłem ciągnąć za sznur. Pomału się unosił. Gdy był tak że ledwo palcami u stóp dotykał ziemi zatrzymałem. Przywiązałem do pnia i podszedłem do niego.

-Wiesz co to jest? *Spytałem.

-Nie... wiem. *Mówi łapiąc się za obowiązany sznurek.

-To jest nóż który wbiłem twojemu koledze. Dawid kojarzysz?

-Chrzań się.

Uśmiechnąłem się.

Wbiłem mu nóż w lewą część klatki piersiowej.

Uniosłem go na wysokość około 30 centymetrów nad ziemię.

Zdarłem mu koszule na plecach.

Wyjołem nóż i wyciołem mu na plecach napis: "od przyjaciela".

Mając rękawiczki mogłem mu wsadzić kciuki w oczy bez obaw o wykrycie. Krew z oczu pociekła mu po policzkach.

Stwierdziłem że starczy zabawy. Zrobiłem mu zdjęcie i poszedłem sobie.

Po 15 minutach byłem w domu poszedłem szybko obmyć twarz by nie było widać krwi.

Julka weszła.

-Gdzie byłeś?

-Byłem się przejść.

-Pokaż twarz.

-Julka...

-Pokaż twarz.

Wyprostowałem się i Julka zobaczyła prawie nie zakrwawioną już twarz.

-Ok. Umyj się i choć na kolację.

-Zaraz będę.

Było blisko. Zbyt blisko.

Po umyciu twarzy zszedłem na kolację.

-Smacznego Ethan.

-Smacznego.

Nie miałem ochoty na jedzenie.

-Czemu nie jesz?

-Nie mam ochoty.

Odłożyła jedzenie i złapała mnie za rękę.

-Co się dzieje? Mi możesz powiedzieć.

-Nic się nie dzieje.

-Napewno?

-Tak.

-Przeżywasz śmierć Dawida.

-Trochę.

-Choć z mną.

Poszła z mną do sypialni. Popchnęła mnie na łóżko. Usiadła mi na brzuchu i zaczęliśmy się całować. Zacząłem jej zdejmować koszulkę i rozpinać rozporek.

Rozpięła mi rozporek i zdjęła mi bokserki. Wyjęła mi członka.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro