Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3- Policja i ryzyko.

-No choć nie gryzę.

No dobra ogarnij się jakoś to przeżyjesz. Dasz radę.

-Siadaj. Ethan tak?

-Tak *mówię przełykając ślinę.

-Ty i Dawid nie byliście w najlepszych relacjach.

Kiwam głową na Nie.

-Wiesz co sie tam mogło stać?

Robię to samo.

-A może to ty.

-Nie... nie... to nie ja.

-Już zapomniałem jak brzmi twój głos. Co robiłeś wczoraj?

-Byłem w parku.

-A potem.

-Wróciłem do domu.

-Ktoś to potwierdzi?

-Ci co mnie w parku widzieli.

-Naprawdę, a ja myślałem że Gremliny. Konkretnie.

-Myśli pan że ja pamiętam kogo w parku mijałem?

-Nie. Ale to ja tu jestem od zadawania pytań.

No co ty, a ja myślałem że chciałeś z mną jeść ciasteczka.

-Pytam kogo mijałeś?

-Nie pamiętam.

-Idź.

Wyszedłem.

Po kolei przepytywał każdego zajęło mu to jakieś 2 godziny.

W pewnym momencie wszedł do klasy.

-Jesteście wolni. Nikt z was nie jest podejrzany.

Uff... Już się bałem. Ale moja psychika jest lekko rozbita. Muszę się wyczilować.

-Z zaistniałej sytuacji macie ten tydzień wolny.

Ale jest poniedziałek. Halo. Co jest?

Podeszła do mnie Julka.

-Co robisz po południu?

Co ja robię wieczorem... nic.

-Nic.

-A mogę do ciebie wpaść.

Cooooooo? Ona do mnie. Ja... jasne.

-Jasne o której.

-Może teraz?

-Ok. Chodźmy.

Poszliśmy w stronę mojego domu.

-Jak się trzymasz?

-Co mam odpowiedzieć?

-Prawdę.

-Jakoś leci. Mam pewne problemy cały czas ale jest ok.

-To dobrze.

-No to jesteśmy.

-To jest twój dom. Wielki.

To prawda dom jest wielki. Ma piętro. I fajny skośny dach.

-To wejdź.

-Dziękuję.

Zdjęła buty i kurtkę. Ja oczywiście zrobiłem to samo.

Miała spodnie dżinsowe. Na górze miała sweterek z wycięciem na dekolcie. Był koloru białego.

-Kawy? Herbaty?

-Może kawa.

Kurde nie mam przecież kawy.

-A może być herbata bo kawy nie mam.

-Hah... może być.

Wstawiłem wodę.

-Tak tu sobie mieszkasz. A gdzie twój pokój.

-Ja zrobię herbatę a ty idź do góry.

-Ok.

Już zrobiłem herbatę gdy. Zobaczyłem jak Julka schodzi na dół.

-I jak?

-Fajnie ale wolę na dole.

O kurde Dawid.

-Poczekaj ja na górę na chwilę pójdę.

-Jasne.

Poszedłem na górę na szczęście zdjęcie tam było. Było schowane za drzwiami.

-Jestem.

-Gdzie jest toaleta?

-Na lewo.

-Ok. Zaraz jestem.

-Spoko.

A może ma zdjęcie jego.

Przeszukałem telefon i wiadomości nic nie ma.

-Jestem.

Patrzyłem się na nią. Słońce odbijało się lekko od jej włosów. Jest piękna. Może spróbuję.

-Julia.

-Tak?

-Chc... Chcesz być moją dziewczyną.

Załamka. Boże. Ale drętwo.

-Tak. Bardzo.

Położyła swoją rękę na mojej.

Pocałowałem ją.

-Kocham cię.

-Ja ciebie też. Bardzo długo chciałam żebyś mnie się o to spytał.

Usiadła na moich kolanach przodem do mnie.

Położyłem rękę na jej pośladku.

Całowaliśmy się tak przez kilka minut. Na ten czas zapomniałem o wszystkim.

-Mogę u ciebie zostać na noc?

-A co?

-Nie mam kluczy od domu, a nie ma u mnie nikogo.

-Jasne.

Będzie u mnie na noc. Julia będzie u mnie na noc. Julia. Ona. Najpopularniejsza pod względem wyglądu dziewczyna w szkole będzie u mnie na noc.

Dostałem sms.

-Czekaj Julka.

Będziemy za tydzień pieniądze wyśle pocztą tata.

Mam tydzień.

-Co się stało?

-Moi rodzice będą za tydzień.

-Ok.

-Czyli zostajesz u mnie?

-Tak.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro