Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

102. Kto podbije dla Ciebie rekord świata w Vikersund?

Baran - Daniel Andre Tande

♉Byk - Markus Einsenbichler

♊Bliźnięta - Dawid Kubacki

♋Rak - Peter Prevc

♌Lew - Andreas Stjernen

♍Panna - Michael Hayböck

♎Waga - Kamil Stoch

♏Skorpion - Richard Freitag

♐Strzelec - Ryoyu Kobayashi

♑Koziorożec - Stefan Kraft

♒Wodnik -Kevin Bickner

♓Ryby - Domen Prevc

*****

Shot dla SkiJumpingIsMyLove. Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale za to mam nadzieje, ze Ci się spodoba❤❤

- Poproszę jeszcze jedną flagę dla mojej siostry.

Westchnęłam i patrzyłam, jak moja siostra rozmawia z młodym ochroniarzem przy skoczni Bergisel. W ręce trzymała dwie flagi Austrii na patyku i rozmawiając z chłopakiem wymachiwała nimi. Nie miałam ochoty tu przyjeżdżać. Skoki mnie w jakimś większym stopniu nie interesują. Wiem, co powinnam o nich wiedzieć. Znam tych, co powinnam znać. Nie jestem fanką, hotką ani stalalkerką. Przyjechałam do Innsbrucku ze względu na Martę i aby lepiej poznać to miasto.

Nasi rodzice wyjechali służbowo na kilka dni i ja, jako pełnoletnia musiałam się zająć moją młodszą siostrą.

- Masz - podeszła do mnie i wręczyła flagę do ręki. - Rozmawiałam z Thomasem i doradził mi, gdzie powinniśmy stać i mieć dobry widok i jednocześnie zrobić sobie zdjęcie ze skoczkiem.

- Chciałaś chyba powiedzieć, że Ty będziesz robić z nimi zdjęcia - stwierdziłam z ironią.

- Nie wierzę, że nie zrobisz sobie ze Stochem Albo Hayböckiem... - prychnęła.

- To są dwa zdjęcia, w porównaniu ile ty chcesz zrobić to nic...

- Dobra, chodź - Marta złapała mnie za rękę. - Musze wjechać wagonikiem na górę skoczni. A ty razem ze mną.

Kupiłyśmy bilety i razem z dwoma innymi osobami czekałyśmy, aż wagonik zjedzie do nas i będziemy mogły wsiąść. Kobieta stojąca obok mnie odezwała się do mnie po niemiecku. Nie znałam dobrze tego języka, jedynie zdołałam powiedzieć, że nie mówie po niemiecku.

- Po polsku? - uśmiechnęła się.

- Tak - odparłam.

- Wiesz, jesteś podobna do swojej matki - obok kobiety pojawił się mężczyzna. - Jestem Zygmunt, a to moja żona Beata. Chodziliśmy razem z Twoją mamą do liceum, później na studia. Nasz kontakt po nich się urwał.

- Mama mi nic o państwu nie wspominała - pociągnęłam siostrę za rękę i weszłyśmy do wagonika.

- Mieliśmy wspólną paczkę - zaczął opowiadać Zygmunt i oparł się o drzwi. - Ja, Beata, Iwona i jej wówczas chłopak.

Nie spodziewałam się, że pobyt na skoczni nie będzie mi się dłużył i spotkam dawnych przyjaciół mamy. Opowiadania pana Zygmunta bardzo mi się spodobały. Razem z siostrą chętnie słuchałyśmy ich. Kilka razy śmiałyśmy się aż do łez słysząc przygody, jakie przeżywali w młodości. Nasza mama nigdy nie chciała opowiadać o swoich szkolnych czasach. Może przytrafiło jej się coś, o czym nie chce chce cofać się myślami do dawnych lat? Nie wiem tego i zapewne się nie dowiem.

- Śliczne zdjęcia wyszły - Marta podsunęła mi pod nos telefon i wskazała fotografie. - Gdybym mogła to bym nawet skoczyła.

- Chcieć to móc - odpowiedziała pani Beata. - Tylko musisz sporo trenować. I nie mieć lęku wysokości.

- Tande ma i jakoś skacze... - odparła dziewczyna i wszyscy się roześmiali.

- Jedziemy do centrum miasta. Może was podwieź? - zaproponował pan Zygmunt.

- Nie, dziękujemy. Przejdziemy się - podałam rękę mężczyźnie na pożegnanie. Uścisnął ją i się szeroko uśmiechnął. - Pozdrów od nas Iwone.

- Na pewno to zrobię - obiecałam.

***

- Proszę, wejdźmy na chwile!

Marta spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem i skinięciem głowy wskazała na galerię. Nerwowo dreptała w miejscu i myślałam, że zaraz zrobi dziurę i zapadniemy sie pod ziemię.

- Zgoda - siostra mocno mnie objęła. - Są jednak dwa warunki. Masz telefon mieć podgłośniony, żebyś od razu odebrała jak będę do ciebie dzwonić. Nie wydasz wszystkich pieniędzy. Zgoda?

- Jasne!

Dziewczyna szybko wbiegła do budynku a ja roześmiałam się pod nosem. Weszłam do kawiarni obok galeri i zamówiłam gorącą czekoladę. Zajęłam miejsce w kącie kawiarni i czekałam, aż kelner przyniesie moje zamówienie.

- Mogę się przysiąść?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam wysokiego blondyna stojącego przede mną. Ubrany był w szarą kurtkę, ciemne dżinsy i sportowe buty. Uśmiechał się szeroko do mnie.

- Jasne, siadaj - odparłam mu.

- Dzięki - usiadł na przeciwko mnie i położył swój telefon na blacie stolika. - Zamówić ci coś może?

- Już to zrobiłam - ściągnęłam z głowy czapkę i poprawiłam włosy.

- Jestem Daniel - podał mi rękę.

- Julia - uścisnął mi dłoń.

- Miło mi cię poznać. Poczekaj chwilkę - wstał od stolika i poszedł do baru. Chwilę rozmawiał z kobietą przy kasie, po czym wrócił uśmiechnięty.

- Załatwione... - wyszeptał do siebie siadając, jednak ja to usłyszałam.

- Co mówisz?

- Nic takiego. Powiedz mi może, czym się interesujesz.

- Przede wszystkim nie skokami narciarskimi - rzeźko się roześmiałam, oczekując tej samej reakcji od chłopaka. Ten jednak widać było, że posmutniał. - Coś się stało?

- Bo wiesz... - zaczął, ale nie dokończył.

Przyglądał się kelnerowi, który szedł w naszym kierunku z dużą tacą w ręce.

- Dla pana - położył przed Danielem kubek gorącej czekolady. - A to dla pani. Życzę smacznego.

Odszedł. Spojrzałam na zawartość mojego kubka. Nie była to gorąca czekolada. Cappuccino, które dla ozdoby było posypane sypką czekoladą i tworzyło kształt serca.

- To nie moje zamówienie. - powiedziałam i podniosłam się z krzesła. - Musze iść wymienić.

- Hej, poczekaj - Daniel gwałtownie podniósł się i złapał mnie za nadgarstek. - Kelner nie pomylił się. To ode mnie.

- Słucham?

- No tak. Spodobałaś mi się - odrzekł od razu. - Może usiądziemy na chwilkę?

Pokiwałam głową i ponownie zajęłam miejsce. Wzięłam do rąk kubek i upiłam łyk cappuccino.

- Zaczynając od początku - podrapał się po głowie i odchrząknął. - Jestem Daniel Huber. Niby zwykły, nieprzeciętny obywatel Austrii, ale jednak wyróżnia mnie to, że jestem skoczkiem narciarskim.

- Naprawdę? - zdziwiłam się. - Nie kojarzę cię. Moja siostra zapewne tak, ale ja nie.

- Bo jeszcze aż taki sławny nie jestem - roześmiał się. - Dopiero ludzie zaczynają mnie poznawać.

- Z czasem to zyskasz tyle fanek, że nie będziesz w stanie ich policzyć - uśmiechnęłam się szeroko.

- Nie strasz mnie...

- Ja tylko stwierdzam fakty.

- To nie rób tego - puścił mi oczko i spojrzał na zegarek.- Muszę juz się zbierać. Za pół godziny mam być na skoczni. Zanim jednak pójdę muszę coś zrobić.

Podszedł do mnie, pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Zamknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą.

- Poproszę o twój numer - rozpromieniony podsunął mi żółtą karteczkę i długopis pod rękę. Szybko napisałam na niej swój numer i oddałam mu ją. - Do zobaczenia na konkursie.

- Skąd wiesz, że będę? - odparłam zaskoczona. Nie przypomniałam sobie, żebym mówiła coś o tym Danielowi.

- Przeczucie - posłał mi całusa w powietrzu i wyszedł z kawiarni.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro