102. Kto podbije dla Ciebie rekord świata w Vikersund?
♈Baran - Daniel Andre Tande
♉Byk - Markus Einsenbichler
♊Bliźnięta - Dawid Kubacki
♋Rak - Peter Prevc
♌Lew - Andreas Stjernen
♍Panna - Michael Hayböck
♎Waga - Kamil Stoch
♏Skorpion - Richard Freitag
♐Strzelec - Ryoyu Kobayashi
♑Koziorożec - Stefan Kraft
♒Wodnik -Kevin Bickner
♓Ryby - Domen Prevc
*****
Shot dla SkiJumpingIsMyLove. Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale za to mam nadzieje, ze Ci się spodoba❤❤
- Poproszę jeszcze jedną flagę dla mojej siostry.
Westchnęłam i patrzyłam, jak moja siostra rozmawia z młodym ochroniarzem przy skoczni Bergisel. W ręce trzymała dwie flagi Austrii na patyku i rozmawiając z chłopakiem wymachiwała nimi. Nie miałam ochoty tu przyjeżdżać. Skoki mnie w jakimś większym stopniu nie interesują. Wiem, co powinnam o nich wiedzieć. Znam tych, co powinnam znać. Nie jestem fanką, hotką ani stalalkerką. Przyjechałam do Innsbrucku ze względu na Martę i aby lepiej poznać to miasto.
Nasi rodzice wyjechali służbowo na kilka dni i ja, jako pełnoletnia musiałam się zająć moją młodszą siostrą.
- Masz - podeszła do mnie i wręczyła flagę do ręki. - Rozmawiałam z Thomasem i doradził mi, gdzie powinniśmy stać i mieć dobry widok i jednocześnie zrobić sobie zdjęcie ze skoczkiem.
- Chciałaś chyba powiedzieć, że Ty będziesz robić z nimi zdjęcia - stwierdziłam z ironią.
- Nie wierzę, że nie zrobisz sobie ze Stochem Albo Hayböckiem... - prychnęła.
- To są dwa zdjęcia, w porównaniu ile ty chcesz zrobić to nic...
- Dobra, chodź - Marta złapała mnie za rękę. - Musze wjechać wagonikiem na górę skoczni. A ty razem ze mną.
Kupiłyśmy bilety i razem z dwoma innymi osobami czekałyśmy, aż wagonik zjedzie do nas i będziemy mogły wsiąść. Kobieta stojąca obok mnie odezwała się do mnie po niemiecku. Nie znałam dobrze tego języka, jedynie zdołałam powiedzieć, że nie mówie po niemiecku.
- Po polsku? - uśmiechnęła się.
- Tak - odparłam.
- Wiesz, jesteś podobna do swojej matki - obok kobiety pojawił się mężczyzna. - Jestem Zygmunt, a to moja żona Beata. Chodziliśmy razem z Twoją mamą do liceum, później na studia. Nasz kontakt po nich się urwał.
- Mama mi nic o państwu nie wspominała - pociągnęłam siostrę za rękę i weszłyśmy do wagonika.
- Mieliśmy wspólną paczkę - zaczął opowiadać Zygmunt i oparł się o drzwi. - Ja, Beata, Iwona i jej wówczas chłopak.
Nie spodziewałam się, że pobyt na skoczni nie będzie mi się dłużył i spotkam dawnych przyjaciół mamy. Opowiadania pana Zygmunta bardzo mi się spodobały. Razem z siostrą chętnie słuchałyśmy ich. Kilka razy śmiałyśmy się aż do łez słysząc przygody, jakie przeżywali w młodości. Nasza mama nigdy nie chciała opowiadać o swoich szkolnych czasach. Może przytrafiło jej się coś, o czym nie chce chce cofać się myślami do dawnych lat? Nie wiem tego i zapewne się nie dowiem.
- Śliczne zdjęcia wyszły - Marta podsunęła mi pod nos telefon i wskazała fotografie. - Gdybym mogła to bym nawet skoczyła.
- Chcieć to móc - odpowiedziała pani Beata. - Tylko musisz sporo trenować. I nie mieć lęku wysokości.
- Tande ma i jakoś skacze... - odparła dziewczyna i wszyscy się roześmiali.
- Jedziemy do centrum miasta. Może was podwieź? - zaproponował pan Zygmunt.
- Nie, dziękujemy. Przejdziemy się - podałam rękę mężczyźnie na pożegnanie. Uścisnął ją i się szeroko uśmiechnął. - Pozdrów od nas Iwone.
- Na pewno to zrobię - obiecałam.
***
- Proszę, wejdźmy na chwile!
Marta spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem i skinięciem głowy wskazała na galerię. Nerwowo dreptała w miejscu i myślałam, że zaraz zrobi dziurę i zapadniemy sie pod ziemię.
- Zgoda - siostra mocno mnie objęła. - Są jednak dwa warunki. Masz telefon mieć podgłośniony, żebyś od razu odebrała jak będę do ciebie dzwonić. Nie wydasz wszystkich pieniędzy. Zgoda?
- Jasne!
Dziewczyna szybko wbiegła do budynku a ja roześmiałam się pod nosem. Weszłam do kawiarni obok galeri i zamówiłam gorącą czekoladę. Zajęłam miejsce w kącie kawiarni i czekałam, aż kelner przyniesie moje zamówienie.
- Mogę się przysiąść?
Podniosłam wzrok i zobaczyłam wysokiego blondyna stojącego przede mną. Ubrany był w szarą kurtkę, ciemne dżinsy i sportowe buty. Uśmiechał się szeroko do mnie.
- Jasne, siadaj - odparłam mu.
- Dzięki - usiadł na przeciwko mnie i położył swój telefon na blacie stolika. - Zamówić ci coś może?
- Już to zrobiłam - ściągnęłam z głowy czapkę i poprawiłam włosy.
- Jestem Daniel - podał mi rękę.
- Julia - uścisnął mi dłoń.
- Miło mi cię poznać. Poczekaj chwilkę - wstał od stolika i poszedł do baru. Chwilę rozmawiał z kobietą przy kasie, po czym wrócił uśmiechnięty.
- Załatwione... - wyszeptał do siebie siadając, jednak ja to usłyszałam.
- Co mówisz?
- Nic takiego. Powiedz mi może, czym się interesujesz.
- Przede wszystkim nie skokami narciarskimi - rzeźko się roześmiałam, oczekując tej samej reakcji od chłopaka. Ten jednak widać było, że posmutniał. - Coś się stało?
- Bo wiesz... - zaczął, ale nie dokończył.
Przyglądał się kelnerowi, który szedł w naszym kierunku z dużą tacą w ręce.
- Dla pana - położył przed Danielem kubek gorącej czekolady. - A to dla pani. Życzę smacznego.
Odszedł. Spojrzałam na zawartość mojego kubka. Nie była to gorąca czekolada. Cappuccino, które dla ozdoby było posypane sypką czekoladą i tworzyło kształt serca.
- To nie moje zamówienie. - powiedziałam i podniosłam się z krzesła. - Musze iść wymienić.
- Hej, poczekaj - Daniel gwałtownie podniósł się i złapał mnie za nadgarstek. - Kelner nie pomylił się. To ode mnie.
- Słucham?
- No tak. Spodobałaś mi się - odrzekł od razu. - Może usiądziemy na chwilkę?
Pokiwałam głową i ponownie zajęłam miejsce. Wzięłam do rąk kubek i upiłam łyk cappuccino.
- Zaczynając od początku - podrapał się po głowie i odchrząknął. - Jestem Daniel Huber. Niby zwykły, nieprzeciętny obywatel Austrii, ale jednak wyróżnia mnie to, że jestem skoczkiem narciarskim.
- Naprawdę? - zdziwiłam się. - Nie kojarzę cię. Moja siostra zapewne tak, ale ja nie.
- Bo jeszcze aż taki sławny nie jestem - roześmiał się. - Dopiero ludzie zaczynają mnie poznawać.
- Z czasem to zyskasz tyle fanek, że nie będziesz w stanie ich policzyć - uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie strasz mnie...
- Ja tylko stwierdzam fakty.
- To nie rób tego - puścił mi oczko i spojrzał na zegarek.- Muszę juz się zbierać. Za pół godziny mam być na skoczni. Zanim jednak pójdę muszę coś zrobić.
Podszedł do mnie, pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Zamknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą.
- Poproszę o twój numer - rozpromieniony podsunął mi żółtą karteczkę i długopis pod rękę. Szybko napisałam na niej swój numer i oddałam mu ją. - Do zobaczenia na konkursie.
- Skąd wiesz, że będę? - odparłam zaskoczona. Nie przypomniałam sobie, żebym mówiła coś o tym Danielowi.
- Przeczucie - posłał mi całusa w powietrzu i wyszedł z kawiarni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro