Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Žiga Jelar

Był piękny, zimowy dzień. W restauracji hotelowej zjadłam na szybko swoje śniadanie, a następnie poszłam się przejść. Planica była przepiękna, dlatego też zauroczona jej urokami zaczęłam chodzić coraz dalej, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo się oddalałam od hotelu.

Ta przechadzka po mieście, która w teorii miała być jedynie krótkim spacerkiem, w rzeczywistości wcale nim nie była. A zwłaszcza, że po niecałych dwóch godzinach dotarło do mnie, że chodzę w kółko, ale nie to było najgorsze.
Najgorsze było to, że najzwyczajniej w świecie się zgubiłam i nie znałam drogi powrotnej. Mam jedynie nadzieję, że nic mi się nie stanie i zdążę wrócić na zawody Pucharu Świata tym bardziej, że bilet mam już wykupiony i szkoda by było, gdyby się zmarnowały, a moje ciężko zarobione w pracy pieniądze przepadły na marne.

Wzięłam głęboki oddech i w myślach policzyłam do dziesięciu, co mnie nieco uspokoiło. Ale tylko trochę. Zaczęłam iść w przeciwną stronę, aby poszukać drogi do hotelu. Niestety na marne. Zaczął wiać mroźny wiatr, co spowodowało, że się wzdrygłam i zatrzęsłam z zimna.
Ku mojemu zdziwieniu, po kilku sekundach poczułam ciepłe ubranie na moich ramionach, bo oczywiście jestem taką gapą, że zapomniałam zabrać ze sobą kurtki. Bo przecież "nie idę daleko, więc golf mi wystarczy". Do mojego nosa doleciał przyjemny, delikatny zapach wody kolońskiej.

- Oprostite, si se izgubila?*

Piękny słoweński akcent i głęboki, męski głos sprawił, że nieco się wystraszyłam i nie mówiąc ani słowa, zaczęłam uciekać przed siebie, niczym spłoszona sarna.
Biegłam ile sił w nogach, starając się ze wszystkich sił uciec przed doganiącym
mnie mężczyzną, gdyż bałam się, że nieznajomy może mi próbować wyrządzić jakąś krzywdę. W dzisiejszych czasach ludzie są różni i nigdy nie wiadomo, co im strzeli do łba. Gdy mężczyzna był coraz bliżej mnie, zaczęłam coraz bardziej klnąć po polsku i w myślach modlić się, aby nieznajomy nic mi nie zrobił.

- Hej, zaczekaj! Nic ci nie zrobię! Chcę ci tylko pomóc!

Krzyknął tym razem po angielsku, jednak ja nie zamierzałam się zatrzymać. Biegłam przed siebie, mimo, że siły już dawno temu mnie opuściły, aż w końcu zauważyłam uliczkę, a w głąb niej hotel, w którym jestem zarejestrowana.

- Wcale się nie zgubiłam! Już znalazłam drogę do wyjścia !

Powiedziałam nie odwracając się za siebie i jak huragan wpadłam do hotelu i popędziłam do pokoju, w którym nocowałam.

 
                                *********

Po kilku godzinach trzeba było się zacząć szykować do wyjścia, dlatego też wykąpałam się, umyłam zęby, ubrałam w czarne rurki z dziurami na kolanach, czarną bluzkę z Metallici, skórzaną kurtkę, a na nogi założyłam moje ukochane glany, które jak się można było domyśleć, również były koloru czarnego.
Jeszcze tylko pomalowałam oczy tuszem do rzęs, a usta bezbarwną pomadką ochronną i gotowa mogłam się udać pod skocznię. Gdy dotarłam na miejsce, ludzie zaczęli się już zjeżdżać, dlatego też zajęłam najlepsze miejsce w strefie wyznaczonej na moim bilecie i patrzyłam, jak skoczkowie oddają skoki próbne. 

Kiedy swój próbny skok oddał Žiga Jelar, który jest moim ulubieńcem, jeśli chodzi o skoczków narciarskich, chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Wydaławało mi się to takie nierealne, dlatego też zwyczajnie patrzyłam się w jego piękne oczy. Gdy chłopak odpiął narty podszedł do mnie na chwilę, a potem powiedział:

- Nie musisz się wstydzić tego, że zgubiłaś się w obcym mieście, ale następnym razem nie uciekaj tak. Po konkursie spotkajmy się przed hotelem bo jeszcze musisz mi oddać moją kurtkę. Se vidimo!**

Po tych słowach Słoweniec puścił mi oczko, a następnie udał się na wyciąg narciarski, który zawiózł go na górę skoczni.
A po dwudziestu minutach rozpoczął się konkurs.

Po pierwszej serii prowadził Daniel Andrè Tande, a za nim na drugim miejscu był Andreas Wellinger, a na trzecim Jernej Damjan. Druga seria zaś była dużo ciekawsza, gdyż wszyscy skakali niemal łeb w łeb. Co nowy skoczek, to lepszy wynik.
Ostatecznie drugą serię wygrał Kamil Stoch, na drugim miejscu był Peter Prevc, a na trzecim jego najmłodszy brat Domen. Žiga był dopiero dziewiąty.

Po dekoracji udałam się po autografy i zdjęcia skoczków. A potem poczekałam na Jelara, z którym poszłam do hotelu, gdzie pogadaliśmy trochę, obejrzeliśmy film, a ja oddałan chłopakowi jego kurtkę. Po dwóch godzinach chłopak wrócił do reszty drużyny, a ja szczęśliwa rzuciłam się na łóżko i z dumą patrzyłam na białą karteczkę z numerem telefonu skoczka.

* sł. Przepraszam, zgubiłaś się?
* sł. Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro