Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Viktor Polašek

- Czy ty jesteś normalna?! Przecież ja się tam zanudzę na śmierć!

Krzyknęłam oburzona na moją siostrę, która postanowiła mnie zabrać na jakąś wielką galę, gdzie prezenterzy będą wręczać nagrody jakimś celebrytom, w kilkunastu kategoriach. To było coś, czego nienawidziłam najbardziej.

- Nie marudź, tylko się szykuj. Za dwadzieścia minut chcę cię widzieć na dole gotową. I ani minuty dłużej.

Powiedziała poważnym tonem niczym prezydent kraju, a następnie wyszła z mojego pokoju. Westchnęłam niezadowolona i podeszłam do szafy, z której wyjęłam elegancką, krótką do połowy uda granatową sukienkę, z dość głębokim dekoltem w serek i tego samego koloru wysokie szpilki. Moje naturalnie falowane, ciemne blond włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam dość lekki makijaż składający się z podkładu, bronzera i rozświetlacza do nadania twarzy odpowiedniego konturu, eyelinera oraz tuszu do rzęs i brwi. Na usta nałożyłam szminkę w odcieniu jasnego nude i założyłam złoty naszyjnik i kolczyki, które stanowiły idealny dodatek do całego stroju. Spryskałam się ulubionymi perfumami i wróciłam do swojego pokoju.
Do ręki wzięłam czarną torebkę kopertówkę oraz telefon, słuchawki i portfel, a następnie zeszłam do salonu, gdzie czekali na mnie Markèta i jej chłopak.

- Dłużej się nie dało?

Zapytała zirytowana dwudziestopięciolatka.

- Uwierz mi, że dało. Równie dobrze to najchętniej bym w ogóle nie jechała.

Powiedziałam znudzona, a następnie całą trójką opuściliśmy mieszkanie. Wsiedliśmy do samochodu Vojtěcha, który zajął miejsce za kierownicą, obok niego na miejscu pasażera oczywiście usiadła Markèta, a ja zajęłam miejsce na tyle. Jechaliśmy w ciszy przerwanej muzyką puszczoną z odtwarzacza muzyki w samochodzie Vojtěcha. Znudzona do granic możliwości patrzyłam w okno i obserwowałam  spacerujących ludzi oraz liczne budynki.
Był już wczesny wieczór, więc taki krajobraz w półmroku był dla mnie niesamowity. A jeszcze piękniej jest nocą.
Co jakiś czas kątem oka widziałam uśmiechającą się Markètę. Ja nie wiem, z czego się tak cieszy. Naćpała się czy co? Pewnie za dużo majeranku z obiadu.

Na miejscu byliśmy po godzinie szybkiej jazdy. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do ogromnego, pięciogwiazdkowego hotelu, w którym odbyć się miała owa gala.
Nie powiem, w środku było bardzo elegancko i luksusowo, ale nie za przesadnie. Poszliśmy do recepcji i tam dowiedzieliśmy się, gdzie się udać.
Poszliśmy do  wielkie sali, gdzie znajdowała się scena. Zajęliśmy miejsca w jednym ze środkowych rzędów i czekaliśmy na rozpoczęcie uroczystości wręczania nagród. Czas dłużył mi się niesamowicie i myślałam, że w każdej chwili usnę z nudów.

W końcu po trzydziestu minutach upiornej przerwy, zgasły główne światła i pozostawione były tylko te boczne oraz trzy  pojedyńcze na suficie. Główne światło reflektory padło na środek sceny, gdzie stał młody, wysoki brunet w wieku na oko trzydziestu dwóch lat u brany w elegancki, czarny garnitur, a obok niego stała, starsza od niego o co najmniej siedem lat tleniona blondynka w długiej, różowej sukni z wielką kokardą na ramieniu oraz złotą biżuterią w uszach, na szyi i nadgarstku.

Oboje z nich przywitali się z publicznością i  oficjalnie rozpoczęli galę. Znudzona patrzyłam, jak prezenterzy stają za amboną i wymieniają kategorię do konkretnej nagrody, a po kilku chwilach przeciągania wypowiadają imię celebryty, do którego ta nagroda ma trafić. Te wielkie sławy z ogromnym bananem na gębie przyjmowały nagrodę, jednocześnie gadając wykutą na pamięć regułkę z podziękowaniami i po salwie oklasków otrzymanej od publiczności wrócili z powrotem na zajmowane przez nich miejsca.

- A teraz kolejna nagroda z kategorii sport.
Ta nagroda wędruje do najlepszego czeskiego skoczka narciarskiego, którym jest...

Na słowa blondynki pierwszy raz od początku gali się ożywiłam. Skoki narciarskie były moim ulubionym sportem, dlatego z zaciekawieniem spojrzałam na scenę.

- Viktor Polašek!

Krzyknęli razem z mężczyzną obok niej, a ja niemal podskoczyłam ze szczęścia. Zaczęłam głośno klaskać i wyć "Uuuu", w celu dopingu mojego idola. Oczywiście moja reakcja  nie uszła uwadze Markècie i jej chłopakowi, którzy zaczęli się ze mnie śmiać, co kompletnie zignorowałam.

- Chciałbym bardzo serdecznie Państwu podziękować, za wybranie mnie najlepszym skoczkiem narciarskim w naszym kraju. Nie potrafię znaleźć słów, które opisały by moją wdzięczność, dlatego też jeszcze raz dziękuję, za całe wasze wsparcie, ponieważ to właśnie ono najbardziej motywuje mnie do ciężkiej pracy i dla was będę pracował jeszcze ciężej. Dziękuję.

Po tonie i sposobie wypowiedzi chłopaka, wyczułam szczerość w jego słowach. Widać było po nim, że szukał odpowiednich słów, jednak towarzyszące mu emocje nie pozwoliły mu powiedzieć jakiegoś mega długiego przemówienia, tak jak to robili inni celebryci.

Po tej skromnej wypowiedzi, chłopak ukłonił się nisko publiczności i trzymając statuetkę w dłoni zajął miejsce kilka rzędów przed nami, gdzie siedział praktycznie sam, nie licząc kilku osób siedzących kilkanaście miejsc dalej.

- No i na co czekasz? Idź do niego!

Powiedziała Markèta uśmiechając się do mnie szeroko.

- Co? Ale...

- Nie ma żadnego "ale". Właśnie ze względu na niego cię tu zabrałam marudo. Dobrze wiem, jak bardzo uwielbiasz tych twoich skoczków, a na internecie widziałam większość głosów na niego, więc postanowiłam ci zrobić niespodziankę.

Powiedziała czule i z ciepłym uśmiechem, na co, mocno ją przytuliłam. Vojtěch oczywiście o wszystkim wiedział, bo też się uśmiechał i kiedy na niego spojrzałam, ten wysłał mi przyjaźnie oczko.

- Dziękuję!

Powiedziałam i mocno przytuliłam siostrę.

- No już, leć póki masz okazję, bo jeszcze ktoś ci zajmie obok niego miejsce.

Więcej powtarzać nie musiała. Zabrałam swoją torebkę, a następnie popędziłam do mojego skocznego ulubieńca. Złapałam oddech, a następnie stanęłam obok niego.

- Przepraszam, czy tutaj jest wolne?

Zapytałam, starając się brzmieć normalnie i spokojnie, chociaż wewnątrz mnie targały tak samo silne emocje, jak jemu podczas odbierania nagrody.

- Tak, pewnie. Proszę. Powiedział, a następnie wstał i przepuścił mnie na miejsce obok niego. Podziękowałam, uśmiechając się lekko, a następnie zajęłam miejsce.

- Gratuluję nagrody. Zasłużyłeś na nią.

Powiedziałam po pięciu minutach ciszy.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

- Dziękuję. Mogę poznać twoje imię?

Zapytał, a ja się przedstawiłam.

- Irma.

- Miło cię poznać. Jestem Viktor.

- Ciebie również miło poznać.

Powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Następnie pochłonęła nas rozmowa o wszystkim i o niczym. Okazało się, że mamy wiele wspólnego ze sobą. Niestety hałas spowodowany klaskaniem ludzi sprawił, że co chwilę musieliśmy przerywać naszą rozmowę, co mocno nas irytowało.

- Może chcesz się przejść? Jak widzisz nie jest to najlepsze miejsce na spokojną rozmowę. Powiedział, a ja przyznałam mu rację. Po chwili opuściliśmy nasze miejsca i wyszliśmy na dwór. Było już dość chłodno, dlatego też chłopak zdjął swój garnitur i pomógł mi go założyć.

- Nie musisz tego robić. W końcu tobie będzie zimno.

Powiedziałam, na co chłopak się uśmiechnął. Skubany miał piękny uśmiech.
I piękne oczy. I w ogóle cały był piękny.

- Spokojnie, jako skoczek jestem przyzwyczajony do jeszcze niższych temperatur.

Uśmiechnęłam się ciepło do niego i przytuliłam go. Chłopak objął mnie i wtulił twarz w moją szyję. Poczułam jego ciepły oddech, co sprawiło, że poczułam się bezpieczna i szczęśliwa, czego nie potrafiłam wytłumaczyć, gdyż jeszcze przy nikim nigdy się tak nie czułam.

Tę krótką chwilę czułości przerwał dźwięk przychodzącego na mój telefon SMS-a.
Oczywiście był on Markèty.

Od: Siostra

Udanej randki 😉😊

Na tę wiadomość uśmiechnęłam się sama do siebie i chowając telefon do torebki, razem z Viktorem poszliśmy pochodzić po mieście trzymając się za ręce.


// To jeszcze dzisiaj rozdział trzeci, aby wam się miło czytało.

Dedykacja dla:

_Toksik-, skijumpingxx, FankaPLskokow, _leweus_, KobietaDomenaPrevca, FankaDomenaPrevca, Winter_-_Falcon, War_Eternal, WorldCup18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro