Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

granerudxtande

-Daniel!- Podniosłem wzrok na przeciskającego się w moim kierunku Halvora. Katem oka zerknąłem na tabelę z wynikami. O nie, był 5.

-Halvi, tak mi przykro. Tak niewiele ci zabrakło. – Chłopak zmarszczył brwi, jakby na moment nie wiedział o co mi chodzi. Zatrzymał się tuż przede mną i złapał moją twarz w dłonie.

-Oh, cicho bądź. To jest w tym momencie najmniej istotne. Danny, słońce. PODIUM! Matko, jestem z ciebie tak niesamowicie dumny. Jesteś niesamowity. – Zamrugałem, zdziwiony jego słowami. Zrobiło mi się gorąco, a jego dłonie wodzące po moich policzkach wcale mi nie pomagały. Poczułem, jak pieką mnie oczy. – Nie płacz, aniołku. Coś jest nie tak? Coś cię boli? Źle się czujesz?

-Nie, wszystko jest okej. To szczęśliwe łzy. – Wytłumaczyłem, czując gulę w gardle. Halvor zmierzył mnie uważnym wzrokiem, nie do końca pewny mojej odpowiedzi.

-Okej. Nienawidzę gdy płaczesz. Gdybym mógł, to uchyliłbym ci nieba żebyś już nigdy w życiu nie musiał cierpieć. Żebyś zawsze był taki szczęśliwy i cudownie uśmiechnięty. – Zagryzłem wnętrze policzka, czują jak po moich policzkach spłynęły łzy. Nagle chłopak stanął na palcach i złączył nasze usta. Zamarłem. Jednak gdy doszło do mnie to co się dzieje, odwzajemniłem pocałunek układając dłonie na jego tali okrytej tylko kombinezonem. Poczułem jak uśmiech się w moje usta i lekko chwieje się na nogach. Oderwałem się od niego, potrzebując nabrać powietrza w płuca. Ułożyłem policzek na jego skroni, walcząc z szerokim uśmiechem cisnącym mi się na usta.

- Dzień pełen niespodzianek. – Powiedziałem, muskając ustami jego lodowate ucho.

-Matko, nie chciałem tego zrobić. Znaczy chciałem, ale nie w ten sposób. Znaczy nie tutaj przy wszystkich. Chciałem to zrobić w pokoju, a nie przed kamerami. – Jego głos stawał się coraz bardziej przerażony. – Ale jak cię zobaczyłem, to nie mogłem się powstrzymać. Zobaczyłem cię takiego szczęśliwego i po prostu pomyślałem, że chcę cię teraz pocałować.

- Spokojnie, nie panikuj. – Powiedziałem , obejmując go mocniej, nie pozwalając mu uciec. Nad jego głową zobaczyłem szczerzącego się Gangnesa. Kiwnął na mnie głową. – Halvor, zaraz do ciebie wrócę ale musze iść na kontrolę. Pogadamy na spokojnie w pokoju, okej?

-Mhm. – Powiedział i zatarł zapłakane oko.

Xxx

Wszedłem do pokoju i odłożyłem rzeczy na stojący w przedpokoju stoliczek. Halvor siedział na łóżku z głową schowaną w dłoniach. Gdy mnie usłyszał, gwałtownie poderwał ją do góry. Podszedłem do niego i uklęknąłem przed nim opierając łokcie na jego kolanach.

-Hej. – Powiedziałem patrząc na niego badawczo.

-Hej. – Wyszeptał, nerwowo bawiąc się bransoletką. – Przepraszam, naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie planowałem tego. Wiem, że masz dziewczynę. A ja pocałowałem cię przed prawie wszystkimi telewizjami świata. Cholera, będziemy teraz wszędzie w internecie.

-Panikujesz, a nie ma do tego powodu. Nie jestem na ciebie zły. Zdziwiony? Zdecydowanie. Przerażony konsekwencjami? Oj tak. Ale jakbyś zapomniał, co jak widać zrobiłem to oddałem pocałunek. I to dość ochoczo bym powiedział. – Zaśmiałem się, kącik ust Halvora drgnął.- Z tego co wiem, to zostaliśmy przyjęci dość entuzjastycznie. Chciałeś, żeby to coś znaczyło, czy po prostu poniosła cię chwila?

- Obie odpowiedzi są poprawne? – Zaśmiałem się na jego uroczo zakłopotany wyraz twarzy. – Okej, to powiem to szybko, bo tak mam pewność że w połowie nie spanikuje i nie ucieknę do pokoju Forfanga schować się w szafie. Kocham cię, i to nie jako przyjaciela. Znaczy tak też cię kocham, ale nie tylko. Nic ci nie mówiłem, bo nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni . A jesteś dla mnie najważniejszy i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Brzmię jak cytat z jakiegoś ckliwego romansidła, ale tak jest. Odwaliłem coś takiego bo nad sobą nie panuję.

- Też cię kocham.- Przerwałem jego słowotok, podniosłem się przez co Halvor opadł na materac a ja na niego. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a jego oczy zabłyszczały. – Kocham cię, bardzo. Najbardziej na świecie.

-Daniel. – Zachichotał przytulając się do mnie z całych sił. Zawisłem nad nim na przedramionach i złożyłem na jego ustach kilka szybkich całusów. – Nie mam ochoty przerywać, ani teraz ani nigdy ale wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać o nieuniknionym. Masz dziewczynę.

-Odbyłem z nią już nie do końca przyjemną rozmowę, ale wydaje mi się że mnie zrozumiała. – Powiedziałem wodząc nosem po jego gładkim policzku. – A co z twoją dziewczyną?

-Zerwałem z nią. Jak byliśmy w domu. Nie mogłem tego dłużej robić, tak jej okłamywać i obiecywać jej przyszłość której nie jestem w stanie jej dać. Zasługuje na kogoś kto naprawdę ją pokocha. – Przytaknąłem, lekko zdziwiony.

-Więc to mamy z głowy. Co robimy z drugą sprawą?- Blondyn podniósł się i sięgnął po leżący na szafce obok telefon. Odblokował telefon i wszedł na instagrama po czym spojrzał na mnie i otworzył usta. – Tak, chcę z tobą być i jestem tego pewien.

-Okej, panie „ umiem czytać w myślach". – Zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek. – Nie mogę uwierzyć, że mogę to robić.

-Uwierz, bo będziemy to robić bardzo często. Bo to moje nowe ulubione zajęcie. – Dla podkreślenia faktu pocałowałem go po raz kolejny. – Dobra, mam pomysł. Daj telefon.

Chłopak bez słowa wręczył mi go i z małą pomocą usadowił się okrakiem na moich kolanach. Ułożył głowę na moim obojczyku i objął ramionami moją szyję. Cmoknąłem go w czoło i zrobiłem nam zdjęcie. Było słodkie, Halvor patrzył na mnie tym pełnym uczucia spojrzeniem. Wystukałem na klawiaturze „happiest" i dodałem relację. Halvor spojrzał na zdjęcie i zapisał je w galerii po czym odrzucił telefon na bok. Uśmiechnął się do mnie a ja myślałem, że się rozpłynę. Jednak zanim zdążyłem go pocałować jego telefon zaczął dzwonić. Halvor złapał za niego i odebrał ustawiając go na głośnomówiący. Usłyszeliśmy głos Papy Stoeckla.

- Halvor, Daniel ty zapewne też tu jesteś. Kocham was, jestem też z was bardzo dumny, ale błagam. Błagam ostrzegajcie mnie o takich rzeczach. Któregoś pięknego dnia zejdę przez waszą dwójkę na zawał. Albo przez Gangnesa, ale raczej przez was. – Zaśmialiśmy się na jego wywód. – Dzisiaj macie dzień dziecka. Ale jak nie będziecie umieli się zachowywać to nie będziecie już mieli razem pokoju, więc bądźcie mądrzy. A teraz dam wam już spokój, dobranoc chłopcy.

-Dobranoc. – Odpowiedzieliśmy równocześnie. Alex rozłączył się a Halvor odrzucił telefon na bok. – Słyszałeś, musimy być grzeczni.

-Ale dopiero od jutra. – Powiedział chłopak przyciągając mnie do pocałunku, dużo mniej niewinnego niż te wcześniejsze. 



Hejka miśki!

Sponsorem dzisiejszego shota jest fakt, że Danny był na podium. Nie chcielibyście być dzisiaj ze mną w pokoju podczas skoków. :P Tak emocjonalna nie byłam od olimpiady gdy Welli wygrał. 

Mam nadzieję, że się spodoba. Postaram się jeszcze wrzucić coś jutro. 

Przepraszam też, że rozdziały wpadają tak rzadko ale jestem pracoholikiem i nie ma za bardzo czasu :( 

Do następnego! Love ya!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro