wąsekxstękała
-Fame MMA? Serio Andrzej? – Zapytałem wchodząc do pokoju, który dzieliłem z owym chłopakiem. Odrzuciłem na bok maskę i czapkę. Andrzej nie podniósł wzroku z ekranu laptopa. Wywróciłem oczami zdejmując buty i kurtkę. Ułożyłem się obok niego na dużym łóżku. Ułożyłem głową na dłoni patrząc co robi. Zmarszczyłem brwi, czytał jakiś artykuł o tym jak dowiedzieć się komu się podobasz. Posłałem zdziwione spojrzenie. – Co ty kuźwa robisz?
-A co cię to interesuje? – Posłałem mu ponaglające spojrzenie. – No co. Dobra, czytam poradnik o tym jak rozpoznać, że się komuś podobam. Mają tutaj bardzo adekwatne informację, wiesz Pawełku.
-Komu się niby podobasz, matole?- Podniosłem się czując jak robi mi się słabo. Nie chciałem jednak mu tego zdradzić. Andrzej spojrzał na mnie zaciekawiony, mrugając oczami okalanymi tymi pięknymi rzęsami.
-Sam mi powiedz, Paweł. – Odłożył laptopa na bok. Przełknąłem głośno ślinę. Nie miałem szans na ucieczkę. Chłopak ułożył mi dłoń na kolanie. Drugą uniósł lekko mój podbródek.
-Chyba już sam wiesz. – Wyszeptałem patrząc mu w oczy. Posłał mi delikatny uśmiech.
-Chciałbym to usłyszeć z twoich ust. – Przekręcił głowę w bok, czekając na moją odpowiedź. Zagryzłem wargę. Miałem tylko nadzieję, że mnie nie wyśmieje i nie powie, że to był żart.
-Podobasz mi się, od dawna. –Powiedziałem bardzo szybko patrząc na swoje dłonie. Poczułem jak chłopak naparł na mnie ciałem a jego usta dotknęły moich. Najpierw delikatnie, badawczo a potem dużo pewniej. Objąłem ramionami jego szyję, oddając się jego poczynaniom całkowicie. Jego ramiona okalały moją głowę. Wplotłem palce w jego ciemne włosy, na co zamruczał zadowolony w moje usta.
-Też mi się podobasz, głupku. – Objąłem nogami jego biodra i przekręciłem nas tak, że teraz siedziałem na jego brzuchu.
-Przegrałeś. – Andrzej wywrócił oczami.
-Zejdź mi z żołądka, bardzo cię proszę. – Przesunąłem się, zajmując miejsce na jego kościstych biodrach. Patrzyłem skupiony w jego błękitne oczy, a jego dłonie wodziły po moich udach. Do pokoju, bez pukania wpadł Wolny. Zatrzymał się patrząc na nas zdziwiony.
-Co się tu odpierdala? – Andrzej spojrzał na niego do góry nogami.
-Czego dusza pragnie?- Zapytałem nie poruszając się nawet o milimetr.
-Kuba, zobacz że czy cię nie ma na korytarzu. – Rzucił Andrzej unosząc się na łokciach.
-Ale dowcipniś. – Zaśmiał się Kuba.- Błagam, jakby was naszło na jakieś próby powiększania rodziny to bądźcie cicho. Mam pokój obok. Możecie w łazience, bo od tamtej strony Kubacki ma pokój.
-Jak my mamy rodzinę powiększać, debilu. – Zapytałem zirytowany jego głupotą.
-Tak, jak siedzicie teraz ino bez ubrań. – Poruszył sugestywnie brwiami. Andrzej rzucił w niego poduszką. – Andrzej, będziesz na niej spał. Bo ja się na poduszce z podłogi nie położę.
-To będziesz spał na mnie, nie rób problemów tam gdzie ich nie ma. – Wolny podniósł poduszkę z ziemi i zabrał pod pachę.
-Biorę w zastaw, będę uszy zatykał. – Andrzej pokazał mu środkowy palec. Kuba zaśmiał się i wyszedł.
-Idiota!- Zasłoniłem mu usta dłonią, posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Cicho, bo się reszta zleci. – Zdjąłem dłoń i pocałowałem jego różowe usta. Chłopak ułożył mi dłonie na pośladkach.
-Tego byśmy nie chcieli. To co, idziemy do tej łazienki? – Zapytał przez śmiech. Pokręciłem głową.
-Zaproś mnie najpierw na randkę, to pomyślimy. – Pstryknąłem go w nos. Cmoknął mnie szybko w usta.
-Dobrze, księżniczko. Wezmę cię na randkę, a potem na kolejną i na jeszcze jedną i tak dalej. – Objąłem go ramionami.
-Brzmi dobrze, to na kiedy mam się przygotować?- Andrzej pogładził mnie po policzku.
-Jutro? Po treningu?- Przytaknąłem z uśmiechem. – To jesteśmy umówieni. Tylko oczekuję czegoś, lepszego niż kadrowe dresy.
-Mogę w takim razie iść w piżamie?- Zaśmiałem się, na co pokręcił głową.
-W piżamę to się teraz przebieraj. Obejrzymy coś. – Cmoknął mnie i zrzucił ze swoich kolan. Sturlałem się na podłogę lądując obok walizki. Wyjąłem z niej piżamę i ruszyłem do łazienki. – Umyć ci plecki?
-Chciałbyś. – Zaśmiałem się. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie plecami. Na moje usta wpełznął ogromny uśmiech. – O matko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro