wellingerxleyhe
Wszedłem do mieszkania odstawiając walizkę na jasne panele. Zamknąłem za sobą drzwi wejściowe i odłożyłem klucze na półkę. Schyliłem się aby rozwiązać buta. Starałem się być w miarę cicho, było już po 23 i w mieszkaniu panowała cisza. Odstawiłem trapery na szafkę na buty a kurtkę odwiesiłem na wieszak . Odwróciłem się chwytając za uchwyt walizki i dopiero wtedy zauważyłem stojącego w progu sypialni Stephana. Przecierał oko dłonią stojąc przede mną w bokserkach i mojej bluzie. Wyglądał przeuroczo. Jego włosy były zmierzwione a na policzku odbite miał zakrzywienie poduszki.
-Obudziłem cię? – Podszedłem bliżej. Zamrugał swoimi wielkimi oczami.
-Co ty tu robisz? – Wychrypiał zaspanym głosem .
-Przyjechałem do domu. Koniec skakania w tym sezonie. Ale pogadamy o tym rano, bo widzę, że ciężko będzie ci cokolwiek przyswoić bo ledwo stoisz. – Odwróciłem go i wepchnąłem do sypialni.
Stephan burknął coś pod nosem i opadł na materac twarzą w dół. Zachichotałem i kręcąc głową zacząłem się rozbierać. Zostając w samych bokserkach wgramoliłem się na łóżko i ułożyłem obok niego pod kołdrą. Objąłem go i momentalnie poczułem jak ogarnia mnie sen.
Xxx
Kiedy się obudziłem , Stephan nadal smacznie spał. Wstałem rozciągając się i poszedłem do kuchni chcąc zrobić śniadanie. Była 8.35. Postawiłem wodę na kawę i zacząłem kroić owoce. Zacząłem po tym przygotowywać naleśniki. Gdy smażyłem ostatniego, nucąc sobie pod nosem bliżej nie określona piosenkę, do pomieszczenia wszedł Stephan. Zatrzymał się w pół kroku rozszerzając oczy.
-Myślałem, że mi się przyśniło że wróciłeś. – Powiedział podchodząc bliżej. Objął mnie mocno w pasie układając podbródek na moim ramieniu. Cmoknąłem go w skroń. – Robisz mi śniadanie?
-W założeniu, miało być śniadanie do łóżka, ale wstałeś więc...
-Już idę się położyć, czekam na śniadanie! I na ciebie też!- Zawołał biegnąc do sypialni. Zaśmiałem się na jego zachowanie. Zdjąłem ostatniego naleśnika i posmarowałem go Nutellą. Ułożyłem wszystko na wcześniej przygotowanej tacy i ruszyłem do sypialni, gdzie pod kołdrą leżał szeroko uśmiechnięty Stephan. Ułożyłem tacę na jego kolanach. Zmierzył uważnym wzrokiem całą jej zawartość. – Przytyję 10 kilo jak ty będziesz mi codziennie takie śniadanka serwował.
-Oj tam, spalisz.- Powiedziałem upijając łyk kawy. Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi. – No przecież codziennie masz treningi i biegasz.
-Aaa, o to ci chodzi. – Ugryzł kawałek jednego naleśnika.
-Nie tylko, ale głównie. Zbereźniku. – Posłał mi mordercze spojrzenie.
-Obiecujesz mi coś w ten sposób? – Upił łyk herbaty.
-Zobaczymy co da się zrobić. Podanie, dwa zdjęcia. Rozpatrzymy. – Pokiwałem głową z udawaną powagą.
-Jakie zdjęcia? – Parsknąłem głośnym śmiechem. – i co ma być w tym podaniu? Że chcę się kochać z moim chłopakiem?
-Z kim ja żyję. – Pokręciłem głową i złożyłem pocałunek na jego ustach. – Aż tak się za mną stęskniłeś, że spałeś w mojej bluzie?
-Było mi zimno, a ta była na wierzchu. Nie pochlebiaj sobie, kochanie. – Pokazałem mu język. – Ale i tak się za tobą stęskniłem.
- To bardzo dobrze, bo ja za tobą też. Smakuje Ci?- Przytaknął wrzucając sobie do usta kawałek mango.
-Mhm. Zdolny z ciebie kucharz, chyba cię zatrzymam. – Powiedział poważnie, a ja głośno się zaśmiałem.
-Aleś ty jest głupi, Leyhe. Naprawdę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro