Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wellingerxleyhe


Wszedłem do mieszkania odstawiając walizkę na jasne panele. Zamknąłem za sobą drzwi wejściowe i odłożyłem klucze na półkę. Schyliłem się aby rozwiązać buta. Starałem się być w miarę cicho, było już po 23 i w mieszkaniu panowała cisza. Odstawiłem trapery na szafkę na buty a kurtkę odwiesiłem na wieszak . Odwróciłem się chwytając za uchwyt walizki i dopiero wtedy zauważyłem stojącego w progu sypialni Stephana. Przecierał oko dłonią stojąc przede mną w bokserkach i mojej bluzie. Wyglądał przeuroczo. Jego włosy były zmierzwione a na policzku odbite miał zakrzywienie poduszki.

-Obudziłem cię? – Podszedłem bliżej. Zamrugał swoimi wielkimi oczami.

-Co ty tu robisz? – Wychrypiał zaspanym głosem .

-Przyjechałem do domu. Koniec skakania w tym sezonie. Ale pogadamy o tym rano, bo widzę, że ciężko będzie ci cokolwiek przyswoić bo ledwo stoisz. – Odwróciłem go i wepchnąłem do sypialni.

Stephan burknął coś pod nosem i opadł na materac twarzą w dół. Zachichotałem i kręcąc głową zacząłem się rozbierać. Zostając w samych bokserkach wgramoliłem się na łóżko i ułożyłem obok niego pod kołdrą. Objąłem go i momentalnie poczułem jak ogarnia mnie sen.

Xxx

Kiedy się obudziłem , Stephan nadal smacznie spał. Wstałem rozciągając się i poszedłem do kuchni chcąc zrobić śniadanie. Była 8.35. Postawiłem wodę na kawę i zacząłem kroić owoce. Zacząłem po tym przygotowywać naleśniki. Gdy smażyłem ostatniego, nucąc sobie pod nosem bliżej nie określona piosenkę, do pomieszczenia wszedł Stephan. Zatrzymał się w pół kroku rozszerzając oczy.

-Myślałem, że mi się przyśniło że wróciłeś. – Powiedział podchodząc bliżej. Objął mnie mocno w pasie układając podbródek na moim ramieniu. Cmoknąłem go w skroń. – Robisz mi śniadanie?

-W założeniu, miało być śniadanie do łóżka, ale wstałeś więc...

-Już idę się położyć, czekam na śniadanie! I na ciebie też!- Zawołał biegnąc do sypialni. Zaśmiałem się na jego zachowanie. Zdjąłem ostatniego naleśnika i posmarowałem go Nutellą. Ułożyłem wszystko na wcześniej przygotowanej tacy i ruszyłem do sypialni, gdzie pod kołdrą leżał szeroko uśmiechnięty Stephan. Ułożyłem tacę na jego kolanach. Zmierzył uważnym wzrokiem całą jej zawartość. – Przytyję 10 kilo jak ty będziesz mi codziennie takie śniadanka serwował.

-Oj tam, spalisz.- Powiedziałem upijając łyk kawy. Spojrzał na mnie spod uniesionych brwi. – No przecież codziennie masz treningi i biegasz.

-Aaa, o to ci chodzi. – Ugryzł kawałek jednego naleśnika.

-Nie tylko, ale głównie. Zbereźniku. – Posłał mi mordercze spojrzenie.

-Obiecujesz mi coś w ten sposób? – Upił łyk herbaty.

-Zobaczymy co da się zrobić. Podanie, dwa zdjęcia. Rozpatrzymy. – Pokiwałem głową z udawaną powagą.

-Jakie zdjęcia? – Parsknąłem głośnym śmiechem. – i co ma być w tym podaniu? Że chcę się kochać z moim chłopakiem?

-Z kim ja żyję. – Pokręciłem głową i złożyłem pocałunek na jego ustach. – Aż tak się za mną stęskniłeś, że spałeś w mojej bluzie?

-Było mi zimno, a ta była na wierzchu. Nie pochlebiaj sobie, kochanie. – Pokazałem mu język. – Ale i tak się za tobą stęskniłem.

- To bardzo dobrze, bo ja za tobą też. Smakuje Ci?- Przytaknął wrzucając sobie do usta kawałek mango.

-Mhm. Zdolny z ciebie kucharz, chyba cię zatrzymam. – Powiedział poważnie, a ja głośno się zaśmiałem.

-Aleś ty jest głupi, Leyhe. Naprawdę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro