Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

tandexgranerud

-Daniel! – Do mojego pokoju wpadła Ida. – Pojedziesz szybko do przedszkola po Joachima?

-Czemu ja? Nie możesz sama jechać po swoje dziecko?- Oburzyłem się, odkładając telefon na bok.

-Bo cię o to proszę, a ja nie dam rady bo pomagam mamie. Ty i tak się opieprzasz i nic nie robisz. – Wywróciłem oczami podnosząc się, złapałem za leżące na biurku kluczyki i minąłem siostrę w progu.

-Wisisz mi przysługę!- Zawołałem wychodząc z domu. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Wyjechałem na ulicę kierując się do centrum. Droga była krótka i na moje szczęście nie było korków. Zatrzymałem się na parkingu i wysiadłem z samochodu, szybko sprawdziłem godzinę. Byłem troszkę przed czasem. Wszedłem do uroczo przystrojonego budynku i odnalazłem pomieszczenie w którym przebywała grupa 3-latków. Zerknąłem do środka usilnie starając się namierzyć jasnowłosą główkę siostrzeńca. Jednak bez skutku.

-Cześć, w czym mogę pomóc? – Odwróciłem się w stronę głosu i zobaczyłem przed sobą blondyna. Szybko zmierzyłem go wzrokiem, był uroczy. Pasował tu.

-Cześć, pracujesz tu?- Przytaknął z szerokim uśmiechem. – Szukam siostrzeńca, Joachima. Siostra, Ida mnie przysłała.

-Okej, już go przyprowadzę, ale z tego co kojarzę to chyba się zdrzemnął. Coś bolała go główka. – Przytaknąłem, a chłopak odszedł w głąb pomieszczenia. Przyjrzałem się wiszącym na ścianach dziecięcym obrazkom, zaciekawiony zacząłem szukać tych narysowanych przez siostrzeńca. Znowu usłyszałem wesoły głos blondyna, odwróciłem się w jego kierunku i zobaczyłem najcudowniejszy widok na świecie. Joachim przytulał się do niego zaspany, a on mówił do niego przyciszonym głosem. – Popatrz Jochi, wujek po ciebie przyjechał.

-Zostać, z Halvim. – Wyszeptał rozczulająco trzylatek, mocniej zaciskając swoje małe ramionka na szyi blondyna. Ida miała rację, że niesamowicie zżył się ze swoim nauczycielem.

-Jutro znowu przyjedziesz i będziemy się razem bawić. – Zaczął kiwać się na boki, usypiając w ten sposób chłopca. – Gdzie zaparkowałeś?

-Yyy... przed wejściem. – Przytaknął i podszedł do szafek. Zamrugałem zdziwiony.

-Weź jego rzeczy, szafka 13. – Rzucił przez ramię i wyszedł z budynku. Złapałem za mały plecaczek i buciki i pobiegłem za chłopakiem.- Który to twój?

-Białe audi. – Wskazałem dłonią na samochód otwierając je pilotem. Podbiegłem do niego i otworzyłem drzwi. Posadził Joachima na foteliku i zapiął go pasem.

-Przekaż Idzie, żeby patrzyła czy coś go nie zbiera. – Zamknął drzwi i spojrzał na mnie.

-Mogłeś zostawić dzieci same?- Ta myśl nie dawała mi spokoju, a co jak któremuś coś się stanie? Uśmiechnął się poprawiając koszulkę.

-Są tam jeszcze inne opiekunki. Nie jestem nieodpowiedzialny. – Oparłem się biodrem o samochód.

-No czy ja wiem, nie sprawdziłeś moich danych. Po prostu wydałeś mi dziecko. – Zaśmiał się pod nosem. – Co jakbym był porywaczem?

-Na początku roku, Ida pokazała mi twoje zdjęcie. Powiedziała, że na pewno kiedyś będziesz odbierał Joachima. – Uniosłem brwi, tego się nie spodziewałem. – Więc nie jestem nieodpowiedzialny, panie Danielu.

-Błagam, tylko nie pan. Jesteśmy pewnie w podobnym wieku. Ty wiesz jak mam na imię, a ja nadal nie wiem jak się do ciebie zwracać. – Zachichotał, co sprawiło że był jeszcze bardziej uroczy niż minutę temu.

-Halvor. – Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą uściskałem. – Musze już wracać. Jedź ostrożnie, wieziesz najgrzeczniejsze dziecko w grupie.

- Słowa harcerza. – Puściłem mu oczko, na co lekko się zarumienił.- Po mnie taki jest.

-Nie wątpię. Przepuścisz mnie?- Zorientowałem się, że blokuję mu przejście między samochodami. Cofnąłem się, przepuszczając go. – Do zobaczenia, Danny.

-Mam na imię ,Daniel. – Poprawiłem go, posłał mi uroczy uśmiech.

-Wiem. – Odwrócił się i wbiegł do budynku. Pomachał mi przechodząc obok dużego okna, odmachałem. Zagryzłem wargę walcząc z uśmiechem cisnącym mi się na usta. Kręcą głową wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu.

Xxx

Z śpiącym chłopcem na rękach wszedłem do domu, gdzie w progu stała już Ida. Podałem jej syna i zdjąłem buty.

-Halvor kazał Ci przekazać, żebyś obserwowała czy nic go nie zbiera. – Ida posłała mi szeroki uśmiech.

-Widzę, że poznałeś naszego przedszkolnego słodziaka. – Poszedłem za nią do jej starego pokoju, gdzie ułożyła chłopca na łóżku i nakryła go kocykiem.

-Dowiedziałem się, że pokazywałaś mu moje zdjęcia. – Wyciągnęła mnie na korytarz zamykając drzwi.

-Fajny jest, no nie? – Wyszczerzyła się, ruszając sugestywnie brwiami.

-Czy ty to zrobiłaś specjalnie? Boże, ty to zrobiłaś specjalnie. Ida!- Oburzyłem się szturchając siostrę w bok. Spojrzała na mnie wymownie, oczekiwała odpowiedzi.- Tak, fajny jest.

-Ha! Mamooo, znalazłam Danielowi męża!- Zawołała zbiegając po schodach prosto do kuchni. Pobiegłem za nią, nie mogąc opanować śmiechu. 



AAAAA, Danny i Fanni w teamie. 

Na to czekałam ! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro