tandexgranerud
-Daniel! – Do mojego pokoju wpadła Ida. – Pojedziesz szybko do przedszkola po Joachima?
-Czemu ja? Nie możesz sama jechać po swoje dziecko?- Oburzyłem się, odkładając telefon na bok.
-Bo cię o to proszę, a ja nie dam rady bo pomagam mamie. Ty i tak się opieprzasz i nic nie robisz. – Wywróciłem oczami podnosząc się, złapałem za leżące na biurku kluczyki i minąłem siostrę w progu.
-Wisisz mi przysługę!- Zawołałem wychodząc z domu. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Wyjechałem na ulicę kierując się do centrum. Droga była krótka i na moje szczęście nie było korków. Zatrzymałem się na parkingu i wysiadłem z samochodu, szybko sprawdziłem godzinę. Byłem troszkę przed czasem. Wszedłem do uroczo przystrojonego budynku i odnalazłem pomieszczenie w którym przebywała grupa 3-latków. Zerknąłem do środka usilnie starając się namierzyć jasnowłosą główkę siostrzeńca. Jednak bez skutku.
-Cześć, w czym mogę pomóc? – Odwróciłem się w stronę głosu i zobaczyłem przed sobą blondyna. Szybko zmierzyłem go wzrokiem, był uroczy. Pasował tu.
-Cześć, pracujesz tu?- Przytaknął z szerokim uśmiechem. – Szukam siostrzeńca, Joachima. Siostra, Ida mnie przysłała.
-Okej, już go przyprowadzę, ale z tego co kojarzę to chyba się zdrzemnął. Coś bolała go główka. – Przytaknąłem, a chłopak odszedł w głąb pomieszczenia. Przyjrzałem się wiszącym na ścianach dziecięcym obrazkom, zaciekawiony zacząłem szukać tych narysowanych przez siostrzeńca. Znowu usłyszałem wesoły głos blondyna, odwróciłem się w jego kierunku i zobaczyłem najcudowniejszy widok na świecie. Joachim przytulał się do niego zaspany, a on mówił do niego przyciszonym głosem. – Popatrz Jochi, wujek po ciebie przyjechał.
-Zostać, z Halvim. – Wyszeptał rozczulająco trzylatek, mocniej zaciskając swoje małe ramionka na szyi blondyna. Ida miała rację, że niesamowicie zżył się ze swoim nauczycielem.
-Jutro znowu przyjedziesz i będziemy się razem bawić. – Zaczął kiwać się na boki, usypiając w ten sposób chłopca. – Gdzie zaparkowałeś?
-Yyy... przed wejściem. – Przytaknął i podszedł do szafek. Zamrugałem zdziwiony.
-Weź jego rzeczy, szafka 13. – Rzucił przez ramię i wyszedł z budynku. Złapałem za mały plecaczek i buciki i pobiegłem za chłopakiem.- Który to twój?
-Białe audi. – Wskazałem dłonią na samochód otwierając je pilotem. Podbiegłem do niego i otworzyłem drzwi. Posadził Joachima na foteliku i zapiął go pasem.
-Przekaż Idzie, żeby patrzyła czy coś go nie zbiera. – Zamknął drzwi i spojrzał na mnie.
-Mogłeś zostawić dzieci same?- Ta myśl nie dawała mi spokoju, a co jak któremuś coś się stanie? Uśmiechnął się poprawiając koszulkę.
-Są tam jeszcze inne opiekunki. Nie jestem nieodpowiedzialny. – Oparłem się biodrem o samochód.
-No czy ja wiem, nie sprawdziłeś moich danych. Po prostu wydałeś mi dziecko. – Zaśmiał się pod nosem. – Co jakbym był porywaczem?
-Na początku roku, Ida pokazała mi twoje zdjęcie. Powiedziała, że na pewno kiedyś będziesz odbierał Joachima. – Uniosłem brwi, tego się nie spodziewałem. – Więc nie jestem nieodpowiedzialny, panie Danielu.
-Błagam, tylko nie pan. Jesteśmy pewnie w podobnym wieku. Ty wiesz jak mam na imię, a ja nadal nie wiem jak się do ciebie zwracać. – Zachichotał, co sprawiło że był jeszcze bardziej uroczy niż minutę temu.
-Halvor. – Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą uściskałem. – Musze już wracać. Jedź ostrożnie, wieziesz najgrzeczniejsze dziecko w grupie.
- Słowa harcerza. – Puściłem mu oczko, na co lekko się zarumienił.- Po mnie taki jest.
-Nie wątpię. Przepuścisz mnie?- Zorientowałem się, że blokuję mu przejście między samochodami. Cofnąłem się, przepuszczając go. – Do zobaczenia, Danny.
-Mam na imię ,Daniel. – Poprawiłem go, posłał mi uroczy uśmiech.
-Wiem. – Odwrócił się i wbiegł do budynku. Pomachał mi przechodząc obok dużego okna, odmachałem. Zagryzłem wargę walcząc z uśmiechem cisnącym mi się na usta. Kręcą głową wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu.
Xxx
Z śpiącym chłopcem na rękach wszedłem do domu, gdzie w progu stała już Ida. Podałem jej syna i zdjąłem buty.
-Halvor kazał Ci przekazać, żebyś obserwowała czy nic go nie zbiera. – Ida posłała mi szeroki uśmiech.
-Widzę, że poznałeś naszego przedszkolnego słodziaka. – Poszedłem za nią do jej starego pokoju, gdzie ułożyła chłopca na łóżku i nakryła go kocykiem.
-Dowiedziałem się, że pokazywałaś mu moje zdjęcia. – Wyciągnęła mnie na korytarz zamykając drzwi.
-Fajny jest, no nie? – Wyszczerzyła się, ruszając sugestywnie brwiami.
-Czy ty to zrobiłaś specjalnie? Boże, ty to zrobiłaś specjalnie. Ida!- Oburzyłem się szturchając siostrę w bok. Spojrzała na mnie wymownie, oczekiwała odpowiedzi.- Tak, fajny jest.
-Ha! Mamooo, znalazłam Danielowi męża!- Zawołała zbiegając po schodach prosto do kuchni. Pobiegłem za nią, nie mogąc opanować śmiechu.
AAAAA, Danny i Fanni w teamie.
Na to czekałam !
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro