Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

tandexgranerud

-Dzwoni ci telefon, weź że go odbierz.- Poczułem jak mój telefon uderza mnie w twarz. Spojrzałem zirytowany na młodszą siostrą. Karoline pokazała mi środkowy palec, pokręciłem głową rozmasowując bolący łuk brwiowy. Odebrałem telefon.

-Halo?- Podniosłem się do pozycji siedzącej, wyłączając dźwięk w telewizorze.

-Oglądam to matole!- Uciszyłem ją dłonią.

-Hej, Halvi. – Usłyszałem wesoły głos Daniela, co spowodowało pojawienie się ogromnego uśmiechu na moich ustach.

-Hej Danny, co jest?- Siostra posłała mi perfidny uśmieszek.

-Robisz coś?-Zapytał, a po jego głosie było słychać, że idzie.

-Nic, siedzę z młodą w domu. – Karoline rzuciła we mnie poduszką. W odwecie strzeliłem ją w łeb.

-O, super. Mogę wpaść na kawę? – Poderwałem się gwałtownie, mierząc wzrokiem swoje odbicie w szklanych drzwiach kredensu. Biegiem ruszyłem do swojego pokoju.

-Pewnie, możesz przyjść. Zapraszam. – Odpowiedziałem zrzucając klapki i dresy. Rozejrzałem się usilnie starając się znaleźć czystą parę spodni.

-To jakbyś mi otworzył, bo stoję pod drzwiami. – Zamarłem wciągając czarne rurki do połowy ud.

-Pewnie, momencik. – Rozłączyłem się wciągając spodnie i zrzucając z siebie bluzę. Założyłem czysty t shirt i spryskałem się obficie perfumami. Zbiegłem po schodach przeczesując włosy. U podstawy schodów stała moja siostra nie ukrywając swojego rozbawienia. Na domiar złego podjechałem na leżącym na podłodze klapku. Upadłem na plecy jęcząc z bólu. – Japierdole.

Drzwi wejściowe otwarły się i wpadł przez nie przerażony Daniel. Karoline wybuchła śmiechem. Blondyn spojrzał na nas zdezorientowany. Klęknął obok, badając mnie uważnym wzrokiem.

-Co się stało? – Zapytał układając dłoń na moim brzuchu.

-Podjechałem na papciu, ale jest ok. – Złapał mnie za dłonie, ciągnąc do góry. – Dzięki.

-Na pewno wszystko w porządku? Nie spadłeś ze schodów ani nic?- Pokręciłem głową, czując jego duże dłonie na ciele.

-Chodź, zrobię ci tą kawę. – Pociągnąłem go za rękę do kuchni. Zabrałem się za przygotowywanie napoi w oczekiwaniu aż woda się zagotuje. Daniel zmierzył wzrokiem moje ciało a w pewnym momencie na jego ustach pojawił się uśmiech. Nie bardzo wiedziałem dlaczego.-Co ci tak wesoło, koleżko?

-Jak do ciebie dzwoniłem byłeś w łazience, albo się przebierałeś? – Zmarszczyłem brwi, nie mogąc zrozumieć skąd takie pytanie. Podszedł do mnie a jego dłoń zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do mojego krocza. Usłyszałem dźwięk zamka. Moje policzki zalał szkarłatny rumieniec. – Chyba, że robiłeś coś innego?

-Przebierałem się. – Odpowiedziałem głośno przełykając ślinę. Dłoń Daniela ułożyła się na moim udzie. Chciałem zrobić krok w tył ,ale za plecami miałem blat. Uniosłem podbródek patrząc na niego z dołu.

-Chodziłeś w piżamie o 16?- Zmarszczył brwi nachylając się jeszcze bardziej.

-Nie, ale miałem... brudne spodnie. – Ułożyłem dłonie na jego piersi, chcąc go w ten sposób przytrzymać na wyciągnięcie ręki. Jego jasne tęczówki znacząco pociemniały. – Woda się zagotowała.

-Mhm, chyba już nie chcę tej kawy. – Złapał mnie w pasie unosząc do góry i sadzając na wysepce. Nie spodziewając się, zapiszczałem. Blondyn z uśmiechem zatrzymał się między moimi kolanami. Trzepnąłem go w klatę. Zaśmiał się łapiąc mnie za nadgarstki.

-Uprzedziłbyś, człowiek zawału by dostał. – Zawołałem całkowicie nie rozumiejąc jego dzisiejszego zachowania. Rozluźnił uścisk na moich nadgarstkach co umożliwiło mi wyrwanie jednej ręki, pociągnąłem go za ucho.

Jego duża dłoń ułożyła się na moim pośladku przesuwając mnie na brzed blatu. Byłem naprawdę zbity z tropu, nigdy się tak nie zachowywał. Nie miałem jednak na tyle silnej woli by przerwać jego poczynania. Rozchyliłem usta, by zapytać co robił, jednak poczułem jego usta na swoich. Drżącą dłonią złapałem za tył jego głowy pogłębiając pieszczotę. Oplotłem ramionami jego szyję, bojąc się, że jeśli ucieknie z moich objęć będzie tego żałował. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, głośno napierając powietrza w płuca, blondyn ułożył czoło na moim. Przyciągnąłem go do kolejnego pocałunku, obejmując nogami jego biodra. Jedyne co miałem w głowie to" boże, jak on cudownie całował". Jednak znów się odsunął , patrząc na mnie z góry.

-O matko. – Westchnąłem opadając na plecy.

-Mam teraz się odsunąć i udawać, że nic takiego nigdy nie miało miejsca bo żałujesz ? – Zapytał opierając się na dłoniach. W odpowiedzi na jego pytanie pocałowałem go po raz kolejny.

-No na reszcie, ja już myślałam, że się zfriendzonujecie na śmierć. Ale błagam, nie w kuchni. Ja tu jem. – Zawołała moja młodsza siostra zatrzymując się w progu. Daniel podniósł mnie z blatu, podtrzymując mnie za tyłek. Objąłem go mocniej, bojąc się upadku.

-Bądź cicho, dziecko. Nic o świecie nie wiesz. – Odpowiedziałem na co Daniel głośno się zaśmiał. Spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami. – A ty się ruszaj do mojego pokoju.

-Dobrze, panie i władco. – Powiedział przez śmiech ale ruszył w stronę schodów.

-Nie ruchajcie się jak jestem w domu! – Krzyknęła zatrzymując się przed schodami.

-To wyjdź! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro