Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

stękałaxgranerud

-Andrzej! Pijemy!- Wrzasnął Piotrek Żyła zarzucając mi ramiona na szyję. Szturchnąłem go w żebra no co jęknął z bólu.

-Nie ma opcji, jutro konkurs. Nie chcę zaprzepaścić swoich szans. –Piotrek posłał mi zdziwione spojrzenie. Poczułem wibrację w kieszeni, wyjąłem telefon i zobaczyłem, że mam nową wiadomość od męża.

mężuś <3: idziesz z chłopakami pić?

ja: Nie

mężuś <3: to przychodzisz do mnie?

ja: zaraz będę

mężuś <3: czekam

Uśmiechnąłem się, co nie uszło uwadze mojego towarzysza. Piotrek momentalnie podłapał temat.

-A co to? Jędruś ma jakąś dziewoję? To do niej się wymykasz? Nie musisz nic mówić, ja słówka nie pisnę. Rozumiem, młoda miłość i tak dalej. Ale ostrożnie mi tam, żeby potem problemów nie było. – Uniosłem pytająco brew na jego słowa.

-A co Tobie do tego?- Piotrek zaśmiał się i uniósł ręce.

-Dobra, dobra Andrzejku. Rób tam co chcesz, ja cię do niczego nie namawiam. Ale na dzieci jeszcze masz czas, pamiętaj. – Rozszerzyłem szeroko oczy. Jakby on tylko wiedział... Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem korytarzem w stronę windy. – Wypijemy twoje zdrowie!

Pokręciłem głową i przycisnąłem przycisk. Wchodząc do windy zaśmiałem się na absurdalność tej sytuacji. Będąc już na odpowiednim piętrze zatrzymałem się przed drzwiami pokoju męża. Zapukałem.

-Wchodź! – Wywróciłem oczami, ale wszedłem do środka. Moim oczom ukazał się Halvor klęczący na podłodze. W dłoni trzymał małe pudełeczko.

-Kochanie, czemu klęczysz? Już jesteśmy po ślubie. – Zaśmiałem się, na co blondyn wywrócił oczami .

-Wiem, byłem tam. – Zripostował pokazując mi język.

-Cieszę się, że pamiętasz. – Zaśmiałem się, na co chłopak parsknął. Wręczył mi pudełeczko. Otworzyłem je i zobaczyłem kluczyk. Uniosłem brew. – Co to?

-Klucz. – Odpowiedział przez śmiech. Spojrzałem na niego spode łba. Jaki mądry.

-Szok. Tyle widzę, ale do czego?- Wyciągnąłem w jego kierunku dłoń, którą ujął i podniósł się. Objął mnie w talii.

-Do domu.- Odpowiedział.

-Co?- Nie wiedziałem o co mu chodzi.- Jakiego domu?

-Naszego, kochanie. Pamiętasz, jak ci się podobał ten domek niedaleko Oslo? –Rozszerzyłem oczy, to był mój dom marzeń. Z resztą, tak powiedziałem kiedyś blondynowi ale nie sądziłem, że Halvor go kupi. Poczułem łzy napływające do moich oczu. Zasłoniłem usta dłonią. – Powiedz coś, kochanie.

-Kocham cię, tak bardzo cię kocham. To jest najlepszy dzień w moim życiu!- Zarzuciłem mu ramiona na szyję na co blondyn się zaśmiał. Uniósł mnie do góry za uda, oplotłem nogami jego biodra. Odrzuciłem pudełko na bok.

-Nie zgub go. – Pokazałem mu język. –A to nie nasz ślub był najlepszym dniem w twoim życiu? Podium i dom wygrały?

-Wszystkie dni z tobą są najlepsze w moim życiu. – Powiedziałem uroczym głosem. – Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.

-Kocham cię, głupku. I jestem z ciebie niesamowicie dumny. Naprawdę, naprawdę. – Chłopak pocałował mnie w usta. Mruknąłem zadowolony. Uwielbiałem jego usta.

-Idziemy pod prysznic, czy do łóżka?- Zapytał odsuwając się minimalnie.

-Do łóżka.- Przytaknął i znów złączył nasze usta. Poczułem pod plecami miękki materac a usta mojego blondyna przesunęły się na moją szyję. Jęknąłem czując jak zagryza delikatnie moją skórę.

Xxx

-Przydałoby się wziąć prysznic. – Stwierdził blondyn wodząc palcami po moim torsie. Jego różowe usta cmokały moją szyję. Przerzucił nogę przez moje biodro.

-Rano.- Jęknąłem, nie miałem siły na jakikolwiek ruch. Halvor lekko się zaśmiał.

-Okey, rano bierzemy razem prysznic. – Pokiwałem głową. – Naprawdę cieszę się, że Ci się dzisiaj udało.

-Szkoda, że nie z tobą byłem na podium. – Pocałował mnie czule w usta.

-Bardzo chętnie bym koło ciebie stanął na pudle. – Przytaknął wodząc nosem po moim policzku, jego dłoń zsunęła się na moje nagie biodro. –Musimy się wyspać, Andre.

Ułożyłem się na nim, niwelując jakąkolwiek dzielącą nasz odległość. Jego dłonie zatrzymały się tuż nad moimi pośladkami.

-Kocham cię. –Cmoknął mnie w czoło i przymknął powieki.

-Ja ciebie też. – Ułożyłem głowę na jego ramieniu i zamknąłem oczy. Byłem najszczęśliwszy.

Kiedy się rano obudziłem, Halvor już nie spał, co było dość niespotykane bo był strasznym śpiochem. Uniosłem się na łokciu i zmierzyłem pokój wzrokiem. Nigdzie go nie było, a światło w łazience było zgaszone.

-Gdzie on polazł o 8 rano?- Zanim jednak zdążyłem chwycić telefon, żeby do niego zadzwonić drzwi pokoju się otworzyły. W progu stanął Halvor, w dłoniach trzymał tacę ze śniadaniem i wielki bukiet róż. O Boże.

-Dzień dobry, słoneczko. Liczyłem, że jeszcze będziesz spał. – Powiedział odkładając tacę na stolik. Usiadł na łóżku. Podniosłem się opierając się o wezgłowie. Nachylił się i cmoknął mnie w usta.

-Hej, śniadanie do łóżka? Podoba mi się to. – Powiedziałem, cmokając go jeszcze raz. Halvor uśmiechnął się i wręczył mi bukiet.

-Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy i Walentynek, misiu. – Bukiet był ogromny.

-Dziękuję. – Odpowiedziałem odkładając bukiet na bok i pchnąłem blondyna tak, że wylądował na plecach. Usadowiłem się na jego biodrach. Sięgnąłem po małe pudełeczko schowane w jego szafce nocnej. Zmarszczył zdziwiony brwi.

-Kiedy ty to tam schowałeś? – Zaśmiałem się.

-Tande mi pomógł. – Wzruszyłem ramionami, blondyn nie kwestionował moich słów. Podałem mu pudełko . W środku znajdował się zegarek i bransoletka z datą naszego ślubu. Halvor posłał mi pełne emocji spojrzenie. Cmoknąłem go w nos. – Zawsze mówisz, że drażni cię fakt, że nie możesz nosić obrączki . Znalazłem taki mały zamiennik wiem, że to nie to samo ale to zawsze coś.

-Dziękuję, jest cudowna. Też coś dla ciebie mam.

-Kupiłeś nam dom, coś ty jeszcze wymyślił? – Zapytałem zdziwiony. Halvor zrzucił mnie na łóżku i wstał. Uniosłem się na łokciach patrząc na jego poczynania. Podszedł do walizki i wyjął z niej pudełko.

-Wiem, że to w sumie z mojej winy się ukrywamy. Że nie chcę ogłaszać naszego związku póki skaczemy, ale mamy 25 lat! Będziemy skakać jeszcze z 10 lat albo i więcej! A ja tego nie zniosę i wiem, że ty też. Nie chcę cię ukrywać, kochanie. Jesteś najważniejszym aspektem mojego życia. Chcę cię pokazywać światu. Jako mojego męża, a nie kolegę ze skoczni. –Chwycił za mój łańcuszek i zdjął go. Chwycił w palce obrączki i założył mi ją na palec. Zagryzłem wargę, uspokajając emocje. Ucałował wierzch mojej dłoni. Z pudełeczka wyjął pierścionek. Wyglądał, jak bardzo drogi pierścionek zaręczynowy. – Na zaręczyny nie kupiłem Ci pierścionka, bo nie było mnie stać. Dlatego oświadczyłem ci się jedną z obrączek. Ale chcę, żebyś go miał. Bo zasługujesz na wszystko co najlepsze. Chcę, żebyś nosił go dumnie na palcu, tak jak ja od dzisiaj będę nosił obrączkę na palcu, a nie na łańcuszku.

- Halvor. – Przyciągnąłem go do siebie łącząc nasze usta w mocnym pocałunku. Założył mi na palec pierścionek. – Już się mnie nigdy, NIGDY nie pozbędziesz.

-Wiesz, żyję z taką nadzieją. Już tyle kasy na ciebie wydałem. – Zaśmiał się, za co oberwał w pośladek. – Kocham cię.

- Ja ciebie też. – Spojrzałem oczarowany na swoją dłoń, tak dawno nie zakładałem obrączki. Mój wzrok mimowolnie spoczął na dłoni Halvora. Na jego palcu również spoczywała obrączka. Uśmiechnąłem się.- Byłeś w niej na stołówce?

-Tak, ale byli tylko Daniel, Johann i Robert. A oni wiedzą. – Przytaknąłem.- Chcesz pierwsze powiedzieć chłopakom?

-Nie, Kamil i Paweł wiedzą, a wolę żeby reszta dowiedziała się jak wszyscy. – Odpowiedziałem, bałem się ich reakcji. Wiedziałem, że Kamil tez nie mówił im nic o swojej orientacji a był z nimi dużo bliżej niż ja.

-Dobrze. – Cmoknął mnie w czoło. – To dodajemy coś na insta, czy całujemy się pod skocznią?

-W maseczkach?- Zaśmiałem się. – Zrób zdjęcie obrączek.

Halvor podniósł się po telefon. Ułożył moją dłoń na swojej piersi.

-Wiać mi krocze?- Zapytałem, bo po tym jak układał telefon, to było nieuniknione.

-Obetnę je tak żeby nie było widać naszego skarbu narodowego, nie martw się. Nikt nie będzie oglądał tego o co mogę widzieć tylko ja. – Zaśmiałem się głośno i wbiłem mu palce pod żebra. Pokazał mi zdjęcie, było co prawda widać moje uda, ale to było nie istotne. Kiwnąłem głową. Wystukał coś na klawiaturze i odłożył telefon na bok. Usłyszałem przychodzące powiadomienie. Chwyciłem za swój telefon i kliknąłem w post Halvora. W opisie pod zdjęciem napisał „ 4 lata temu udało mi się odnaleźć najważniejszą osobę w moim życiu. jesteś moim największym osiągnięciem, kochanie"

-Jestem twoim złoty orłem? – Halvor parsknął śmiechem.

-Jesteś niemożliwy, a ja z jakiegoś powodu i tak bym cię za nic nie oddał. – Przytulił mnie gładząc mnie po twarzy.

-To dobrze, mama zwrotów nie przyjmuje. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro