Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

schlierenzauerxprevc

-Hej.- Usłyszałem nad uchem czyjś głos. Otwarłem twarz i uniosłem wzrok na stojącego nade mną Schlierenzauera.

-Cześć.- Przysiadł obok mnie na krawężniku. Wiedziałem, że było mu niewygodnie. – Co tu tak siedzisz? Zimny ten chodnik, przeziębisz się.

-Mam mocną odporność. –Odpowiedziałem cicho, ale zgodnie z prawdą. Austriak przytaknął.

-Czemu nie świętujesz z resztą? – Wzruszyłem ramionami.

-Nie jestem fanem natłoku i hałasu. – Oparłem podbródek na kolanie.

-To czemu nie pójdziesz do hotelu, tylko siedzisz na mrozie?- Zmarszczył brwi.

-Peter zabrał klucz, nie odbiera a nie mogę go nigdzie znaleźć. – Zacisnąłem w pięść zmarznięte palce. Jak będę chory, to tego idiotę zamorduję.

-Chodź, nie będziesz marznął. Przeczekasz u mnie. – Nie byłem zbytnio przekonany. Nie mieliśmy jakichś mega bliskich relacji. Schlierenzauer chyba zrozumiał moje zawahanie. – Nie martw się, nie będę się do ciebie dobierał tylko dlatego, że jestem gejem. Chodź, nie chcę żeby twoja super odporność jednak nie zadziałała.

-Okey.- Byłem zbity z tropu. Gregor był gejem? Jak mi to umknęło? Bez słowa podążyłem za nim do jego pokoju. Przepuścił mnie w drzwiach, a potem zamknął za nami drzwi. Zaczął zdejmować kurtkę, poszedłem więc w jego ślady. Usiedliśmy na jego łóżku. Nasze spojrzenie się spotkało, chłopak mocno mi się przyglądał spod zmrużonych powiek.

-Płakałeś.- Bardziej stwierdził, niż zapytał. Miałem ochotę się kłócić, nic o mnie nie wiedział, więc nie powinien mieszać się w nie swoje sprawy. Jednak zanim zdążyłem otworzyć usta, odezwał się. –Nie zaprzeczaj, mam oczy. Domyślam się, że możesz nie chcieć o tym rozmawiać. Zwłaszcza ze mną, nie znamy się za dobrze. Ale wydaje mi się, że mógłbym ci pomóc. Chcąc nie chcąc, jestem starszy. A jestem pewien, że do brata z tym raczej nie pójdziesz. Co mnie nie dziwi...

-Naprawdę jesteś gejem?- Było to ryzykowne pytanie, ale potrzebowałem bezpośredniej odpowiedzi.

-Tak. – Odpowiedział zbity z tropu.

-Ale miałeś dziewczynę.- Rzuciłem zgodnie z prawdą.

-No tak, miałem. Tak jak i na przykład Ricky Martin, a ma męża. Byłem przerażonym gówniarzem, który nie umiał sobie za bardzo z tym wszystkim poradzić. A fakt, że byłem popularny, potęgował zainteresowanie mediów moim życiem. Posiadanie dziewczyny było wygodne. Bo jak zapewne sam wiesz, wieczne mówienie, że nie ma się na to czasu kiedy chce się być skupionym na karierze po prostu nie działa. A wtedy nikt jeszcze o tym nie wiedział. Nie zmienia to mojej orientacji w żaden sposób. – Wytłumaczył mi spokojnie. Patrzyłem na niego z szeroko otwartymi oczami.

-Co sprawiło, że się zorientowałeś? – Wydukałem przerzucając spojrzenie na swoje dłonie.

-Zobaczyłem Morgensterna pod prysznicem jak miałem 15 lat. – Powiedział poważnym tonem. Uniosłem głowę tak gwałtownie, że aż mnie zabolało. Posłałem mu przerażone spojrzenie. – No co? Tak było. Ale nie wtedy to do mnie dotarło. Tak naprawdę, to zawsze coś czułem. Że jestem inny niż wszyscy.

-To znaczy?- Posłał mi zaciekawione spojrzenie. – Nigdy nie byłem zbyt męskim chłopcem. Nadal nie jestem. Nie lubiłem gonić po błocie, tłuc się na kije czy inne tego typu rzeczy, które moi rówieśnicy robili. Nigdy nie ciągnąłem dziewczynek za włosy. Lubiłem się przebierać, pozować do zdjęć. Niby nic strasznego, ale odróżniało mnie to od innych dzieci. Nienawidziłem być brudny, zawsze zaczynałem płakać. Jak powiedziałem mojej mamie, to zdradziła mi, że wiedziała odkąd miałem 5 lat. I od tego czasu czekali aż się im przyznam. Byli nie mało zdziwieni jak przedstawiłem im dziewczynę. Tata liczył na jakiegoś Morgiego albo Hayboecka a nie kobietę. Ale no, to zrobiłem trochę później.

-Co?- Uniosłem brwi, nie do końca pewny czy zrozumiałem ostatnie zdanie poprawnie. Gregor lekko się zaśmiał widząc moją reakcję.

-Byłem z Thomasem 2 lata. Z Michaelem 6 miesięcy. Wiesz, pojawił się Kraft i zawrócił mu w głowie. – Wytrzeszczyłem oczy. – Ale to dobrze, pasują do siebie bardziej niż my. Nigdy go aż tak mocno nie kochałem. Dlatego nadal się przyjaźnimy. Obiecał mi, że będę świadkiem na jego ślubie.

-A Thomas?- Zapytałem opierając się o ścianę. Bałem się, że uzna mnie za zbyt wścibskiego, ale nie mogłem nic poradzić na zwykłą ciekawość.

-Przespał się z przyjaciółką. Mają razem córeczkę, która jest naprawdę uroczą dziewczynką. – Przytaknąłem sztywno. – Jego kochałem, nawet za bardzo. Kiedy dowiedziałem się o zdradzie, myślałem, że umieram. Wylądowałem nawet w szpitalu. Ale nauczyłem się z tym żyć. Może nie będziemy najlepszymi przyjaciółmi, ale mamy przyjacielską relację. Lily mówi na mnie wujku. Trochę to boli, bo wyobrażałem sobie, że kiedyś założymy rodzinę. Ale nigdy nie winiłbym za to dziecka. Czasami jest wręcz zabawnie, bo obecna partnerka Toma nie wie, że byliśmy razem. Byłem jeszcze z kilkoma innymi, ale to nie były jakieś poważne związku. Ale dużo się dowiedziałem, o sobie, o tym jak to jest być gejem.

-Mówisz o..- Poruszyłem ręką nie chcąc mówić tego na głos.

-O seksie? Też, ale nie tylko. Nie musisz się wstydzić używać takich słów. Właśnie tego też się nauczyłem. – Ton jego głosu był lekki, nie chciał mnie wystraszyć. Starał się pomóc mi zrozumieć. Pogładził mnie po ramieniu. – Nie martw się , młody. Masz dużo czasu. Ile tak dokładnie masz lat? Bo wiem, że plus minus 20.

-Będę miał 22. Ale, nie wiem... - Przerwał mi zaciskając palce na mojej kostce. Westchnąłem i poczułem łzy w kącikach oczu.

-Nie płacz, nic się nie dzieje. Może teraz ty coś mi o sobie powiesz? Coś poza tym, że masz 22 lata, a twój brat zabrał klucz od waszego pokoju. Hm? Brzmi sprawiedliwie?

-Chyba tak. – Otarłem oczy i spojrzałem na niego myśląc o tym, co mam mu powiedzieć. Gregor gładził kciukiem moją kostkę. Przymknąłem powieki. – Od dziecka czułem, że jestem inny niż wszyscy. Nigdy nie miałem problemu do zabawy lalkami. Wolałem bawić się z Niką niż z Cene. Nie dogadywałem się z kolegami z klasy. Nie rozumiałem ich fascynacji damskimi tyłkami, albo ich biustem. Jak oglądałem skoki, to zawsze podobali mi się skoczkowie. Kiedy spotkałem na żywo Romorena, myślałem że zemdleje.

-No Romoren za młodu był niczego sobie. – Dorzucił Gregor. Zasłoniłem mu usta na co lekko zachichotał.

-Ale nigdy z nikim nie byłem. Nie ciągnęło mnie do dziewczyn. A jestem z małej miejscowości. Wszyscy wszystkich znają. Myślałem, że to przyjdzie z czasem. To samo powtarzała mi mama, żebym się nie przejmował na zapas. Ale ja tego nie chcę. Nie umiem sobie wyobrazić życia z dziewczyną, żoną. Jak o tym pomyślę, to mi słabo i niedobrze. Jestem życiowym przegrywem. Jestem gejem, ale tak naprawdę pierwszy raz tak o sobie pomyślałem wczoraj. Nigdy wcześniej się z tym nie utożsamiałem, ale zobaczyłem jak Michael i Stefan się całują przed skokiem. Nie wiedziałem, co się dzieje. Cały mój światopogląd upadł. Też bym tego chciał.

-Chcesz się ukrywać? – Pokręciłem głową. Bałem się, ale nie chciałem do końca życia się ukrywać. Patrzył na mnie łagodnie.

-Wiem jak się teraz czujesz, Domen. Może być ciężko, ale równie dobrze nie musi. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś się od ciebie odsunie, to nie był twoim prawdziwym przyjacielem. A chyba lepiej otaczać się tymi, którzy akceptują każdą część ciebie. Takim, jaki jesteś. Bez okrawania żadnej ze swoich części. A słonko to, że jesteś gejem to jest bardzo duża ciebie część. – Odgarnął mi opadające kosmyki z czoła. Jego dotyk był bardzo przyjemny.- Na mnie zawsze będziesz mógł liczyć.

-Dziękuję, Gregor. – Powiedziałem szczerze. Schlierenzauer uśmiechnął się i pociągnął mnie do uścisku. Mimo, że nigdy nie byłem fanem naruszania przestrzeni osobistej, nie chciałem żeby się odsunął. Czułem się w jego ramionach niesamowicie bezpieczny.

-Chodźmy spać, młody. Już późno. I nie, nie pozwolę ci iść szukać Petera. Zostajesz.- Zagroził mi palcem. Uniosłem ręce w akcie kapitulacji. Gregor zaczął się rozbierać. Podążyłem w jego ślady. Ułożyliśmy się po dwóch stronach łóżka. –Dobranoc.

-Dobranoc.

Xxx

Kiedy się obudziłem czułem, że ogarnia mnie wszechobecne ciepło. Przetarłem twarz i wtedy zorientowałem się, że to ciepło bije od przytulonego do mojego ciała Gregora. Jego ramiona ciasno oplatały moje ciało. Na moment ogarnęło mnie przerażenie. Ale czując się tak bezpiecznie i błogo, rozluźniłem się. Mógłbym się tak budzić codziennie, zwłaszcza z Gregorem. To na jego widok prawie zemdlałem, nie Romorena przy pierwszym spotkaniu. Ale nie byłem na tyle odważny, żeby mu to powiedzieć. Była 4.15. Miałem jeszcze dużo czasu do pobudki. Zamknąłem oczy, chcąc jak najbardziej delektować się tą chwilą. Zanim jednak zasnąłem, poczułem jak Gregor się budzi. Na moment zamarł, jak ja kilka minut wcześniej. Jednak rozluźnił się i mocniej zacisnął ramiona na mojej talii.

-Długo nie śpisz? Jest środek nocy.- Wychrypiał w moje włosy, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Wzruszyłem ramionami. – Śpij, maluszku. Proszę, mamy jeszcze kilka godzin snu. Rano będziesz smerfem marudą. A ja się muszę wyspać, bo będę wyglądać jak Gargamel.

-Ktoś tu jest smerfem Lalusiem. – Wbił mi pod żebra swoje szczupłe palce wywołując tym wybuch mojego śmiechu. Odwróciłem się twarzą do niego i ułożyłem głowę na jego ramieniu, starając się unormować oddech. Austriak patrzył na mnie z błogim uśmiechem. Było mu z takim uśmiechem do twarzy, nawet bardzo. Odgarnął moją grzywkę, zakładając ją za ucho. Jak on mógł tak dobrze wyglądać rano?

-Domiś, proszę. Błagam, zamknij te swoje, wielkie oczy i zaśnij. Gwiazdko, proszę. – Wyszeptał zamykając oczy. Poczułem, jak po moim ciele rozlewa się fala ciepła.

-Gwiazdko?- Wydukałem patrząc na jego twarz. Rozchylił lekko powieki i dotknął palcem czubek mojego nosa.

-Pasuje ci. Temu, że oczka ci się świecą kiedy jesteś szczęśliwy. – Uniósł lekko podbródek i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Zamarłem. Jego dłoń gładząca mnie po podbródku opanowywała moje przerażenie. Poczułem, jak moje policzki zalewa szkarłat. Gregor leżał na poduszce z zamkniętymi oczami ale na jego ustach widniał uśmiech. Oblizałem usta, to był mój pierwszy pocałunek. Nasze usta spotkały się na zaledwie kilka sekund, ale i tak był moim pierwszym. Chciałem znowu poczuć jego usta na swoich ale bałem się, że nie wiem jak. Nachyliłem się nad nim i czule ucałowałem jego usta. Niczego więcej w tym momencie nie chciałem. Kiedy odsunąłem się i rozchyliłem powieki, napotkałem wzrok Gregora. Jego szczupłe palce wodziły po moim przedramieniu. Zagryzłem wargę, bojąc się, że zrobiłem coś źle.

-Jesteś uroczy. – Uśmiechnął się i znowu przymknął powieki.

-To był mój pierwszy pocałunek. – Wyszeptałem.

-Mam nadzieję, że spełniłem twoje wyobrażenia. A przynajmniej, że nie będziesz tego żałował. – Powiedział ciągnąc mnie do siebie. Ułożyłem głowę na jego obojczyku.

-Nie będę.- Uniosłem głowę do góry, patrząc tak na jego twarz. – Był uroczy i słodki. Jak ty. Zawsze się bałem, że jak będę się z kimś całował to od razu będą chcieć mi wsadzić język w gardło. Więc, jestem ci niezwykle wdzięczny, że mi tego oszczędziłeś.

-Nie masz za co. Nigdy bym na ciebie nie naciskał. A już z pewnością nie w tym aspekcie życia. – Poczułem jego usta na skroni. – Mamy czas, takich rzeczy nie powinno się przyśpieszać. Wszystko w swoim tempie. Jeszcze sam będziesz mi chciał wsadzić język w gardło.

-Nie wątpię. – Zaśmiałem się.

-Śpijmy już, Gwiazdko. Dobranoc.- Poprawił na nas kołdrę.

-Dobranoc, Gregor. – Jego usta znów odnalazły moją skroń. Zamknąłem oczy z uśmiechem na ustach. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro