schlierenzauerxmorgenstern
-Mogę już iść spać?- Zapytał Gregor układając się na kanapie z przymkniętymi powiekami. Wiedziałem, że był śpiący ale nie mogłem pozwolić mu spać kiedy sam tego nie robiłem. Niech cierpi razem ze mną.
-Gregor, nie śpij. Czekaj ze mną!- Zajęczałem kładąc się na jego drobnym ciele. Usłyszałem jak westchnął, ale rozchylił powieki.
-Nienawidzę cię.- Przetarł dłonią twarz i spojrzał na telewizor.- Dlaczego, to kto wygra „Taniec z gwiazdami" jest ważniejsze niż mój beauty sleep?
-Możesz jutro spać nawet do 15. Masz wolne. – Schlierenzauer wywrócił oczami. – I tak mnie kochasz.
-Błędy młodości.- Strzeliłem go w tył głowy. – Przemoc.
-Od kiedy ci to przeszkadza?- Uniosłem brwi patrząc mu w oczy.
-Od kiedy nie mam z tego żadnej przyjemności. Mogę ci oddać, zobaczysz jakie to było miłe. – Zaśmiałem się cmokając go delikatnie w usta. Ten niespodziewanie trzepnął mnie w potylicę.
-Ała.- Potarłem bolące miejsce. Gregor wyszczerzył zęby w zwycięskim uśmiechu.
-Nie ma za co. – Odpowiedział układając się wygodnie. Parsknąłem opierając czoło na jego ramieniu.- Oglądaj to badziewie.
-Przestań obrażać program, który prawie wygrałem. – Gregor spojrzał na mnie mrożącym spojrzeniem.
-Z naciskiem na prawie. – Gwałtownie zacząłem go łaskotać, co wywołało jego głośny śmiech.
-Zaszkodziłeś sobie chudzielcu!
-Wagę mi będziesz wypominał? – Zapytał patrząc na mnie z uniesionymi brwiami.
-No wiesz, nie mogę się na tobie położyć nie martwiąc się o stan twoich żeber. – Odpowiedziałem przejeżdżając opuszkami po jego boku.
-Trzeba było tyle nie żreć!- Zapiszczał Gregor próbując się wyswobodzić. Zatrzymałem się na moment i spojrzałem na niego spod zmrużonych powiek. Gregor wziął głęboki oddech i właśnie wtedy moje palce zsunęły się na jego uda, gdzie chłopak miał największe łaskotki. Zawył jeszcze głośniej niż dotychczas.
-T-tommy! Przestań! P-proszę!- Wyjąkał walcząc o tlen.
-Nie ma tak dobrze. To była zniewaga. Uraziłeś moją dumę. – Zaczął intensywnie kręcić głową, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Był już cały czerwony, a jego włosy były mocno rozrzucone na poduszce. Na moment przestałem, co chłopak wykorzystał jako idealny moment na ucieczkę. Wyczołgał się spode mnie i z hukiem wylądował na podłodze. Odpełznął kawałek i spojrzał na mnie z miną zbitego pieska. Podciągnął kolana pod brodę i oparł plecy o ścianę. – No co, ty zacząłeś.
-Nie prawda, to ty stwierdziłeś, że ważysz tyle że to niebezpieczne dla mojego delikatnego ciała. – Oparł podbródek na kolanach. Wywróciłem oczami klękając przed nim. – A wiesz, że nienawidzę łaskotek.
-Obraziłeś się? To chyba ja powinienem być zły. – Greg odwrócił wzrok. Przysunąłem twarz do jego i pocałowałem jego lekko rozchylone wargi. Mruknął zadowolony. – Ale masz rację, jak skończyłem karierę to jadłem co popadnie.
-Wyglądasz dobrze i mam nadzieję , że o tym wiesz. Jesteś moim męskim mężczyzną. – Objął ramionami moją szyję, wplatając swoje szczupłe palce w moje włosy na karku. Parsknąłem śmiechem. – Kocham cię.
-Też cię kocham. – Odwróciłem głowę słysząc muzyczkę końcową „Tańca z gwiazdami" . Spojrzałem na Gregora.- Nie wiemy kto wygrał!
Obiecany Morgenzauer <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro