Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

schlierenzauerxfettner

-Zaraz strzelę ci w ten pusty łeb. –Zagroziłem stając na mini drabince. Spojrzałem zirytowanym wzrokiem na patrzącego na mnie Manuela. – Dlaczego w twojej głowie pojawił się ten głupi pomysł? I dlaczego stwierdziłeś, że „tak super tak zrobimy." Bo udawanie pary przed twoimi rodzicami to pomysł idealny. Jak to się w tym twoim łbie wykluło?

-Popraw to zdjęcie, bardzo cię proszę i zjedź. Bo znając życie zaraz spadniesz. – Pokazałem mu środkowy palec i poprawiłem wiszące na ścianie zdjęcie z wesela brata Manuela. Zszedłem na podłogę i odłożyłem drabinkę na bok. Uderzył mnie biodrem, zwracając tak na siebie moją uwagę.

-Co? – Zapytałem odwracając się do niego. Mrugnął do mnie z uśmiechem.

-Przywiozłeś wszystko? – Przytaknąłem opadając na kanapę tak, że moje nogi dyndały w powietrzu. – To śpimy od dzisiaj razem.

-A to jakaś nowość? Na zawodach jakoś żyjemy. – Wzruszyłem ramionami, a ciemnowłosy opadł na dywan obok. – Jeśli twoi rodzice nam uwierzą to będzie cud. Oni tak w ogóle wiedzą, że jesteś bi?

-Wiedzą, geniuszu. Jakby nie wiedzieli, to byłaby tu twoja siostra. – Zaśmiał się za co oberwał po uszach. – Ała, pobity we własnym domu.

-Zasłużyłeś, dupku. – Manuel tylko mocniej się zaśmiał a jego głowa opadła na mój brzuch. – Po rozwodzie rzuciłeś się w ramiona najlepszego przyjaciela. Jeszcze pomyślą, że to przeze mnie się rozstaliście.

-Minęło ponad 6 miesięcy, a moi rodzice coraz bardziej pchają mnie w związki. Ostatnio zaprosili córkę sąsiadki na obiad. Nie mogą zrozumieć, że dobrze mi żyjąc jako  singiel. Zapomniałem jakie to wspaniałe uczucie. – Uniósł czoło, wbijając mi podbródek w śledzionę. – Plus, ciebie zawsze kochali bardziej niż mnie.

-Bo ja, w odróżnieniu od ciebie nie buntuję się przez ostatnie 20 lat. – Zauważyłem bawiąc się jego włosami.

-Bo 20 lat temu nie byłeś jeszcze nastolatkiem. Byłeś jeszcze małym nieświadomy tego co cię czeka chłopcem. – Powiedział w moją koszulkę.

-Ja oglądałem bajki, a ty chodziłeś do gej barów, cóż za wspaniałe czasy. – Manuel zaczął mnie łaskotać. – A potem poznałem ciebie i moje spokojne życie się skończyło!

-Chociaż ci się nie nudzi! – Zawołał starając się zagłuszyć mój śmiech.

-Za co, dlaczego? – Wybuchnął śmiechem układając się z powrotem na moim brzuchu. – Wytłumacz mi, dlaczego oni tu mają być o 8 rano? Co ty im zrobiłeś?

-Nic, tak mają pociąg. – Wzruszył ramionami.

-Załamię się, idę się ukąpać. Złaź ze mnie, potworze. – Podniósł się pozwalając mi wstać. – Idź pościel przebrać.

-Przebrałem. – Uniosłem brew nie wierząc mu. – Sprawdź sobie w koszu na pranie, niedowiarku.

-Sprawdzę, bo ci nie wierzę. – Zawołałem idąc do łazienki. Szybko się rozebrałem i wskoczyłem pod strumień gorącej wody. Nie minęło 5 minut a do środka wparował Manuel.

-Przyszedłem się ogolić, nie przeszkadzaj sobie. – Zaczął wyjmować z szafki maszynkę.

-Nie miałem zamiaru. – Spłukałem z włosów szampon i nałożyłem odżywkę. Cisze przerwała wiązanka przekleństw opuszczająca usta ciemnowłosego. – Zaciąłeś się?

-Cicho, nie wszyscy mamy 5 włosów na krzyż na twarzy. – Odpyskował. Zakręciłem wodę i wyszedłem sięgając po ręcznik. Zatrzymałem się obok przyjaciela oglądając jego potyczki z brodą.

-Po co się tak właściwie golisz?- Zapytałem usadawiając się na pralce.

-Jak ją zepsujesz, to pojadę sobie po twoją. A golę się, bo nie chcę słyszeć twojego narzekania, jak to cię drażni. Więc wole mieć jeden problem z głowy. – Otarł twarz i spojrzał na mnie oczekująco. – I jak?

-Wyglądasz jakbyś odmłodniał z 10 lat. – Zauważyłem zaciskając palce na jego nosie. Trzepnął mnie w palce.

-Wolisz młodszych, więc chociaż z wyglądu spełniam to kryterium. – Powiedział i zaczął się rozbierać.

-Czekaj, muszę zmyć odżywkę!- Zawołałem zeskakując na podłogę. Wskoczyłem pod prysznic zanim on zdążył zdjąć spodnie.

-Nie możesz tego zrobić pod kranem? – Jego czarne spodnie wylądowały na pralce. Stał przede mną w samych bokserkach z dłońmi na biodrach. Pokazałem mu język i rzuciłem w niego ręcznikiem, który trafił go idealnie w twarz. – To dotykało twojego chuja, debilu.

-Nie zachowuj się, jakbyś nigdy nie miał go w ustach! – Zaśmiałem się, na co wywrócił oczami.

-Ruszaj się i myj te włosy, księżniczko. – Spłukałem odżywkę i wyszedłem ochlapując chłopaka wodą. – Dlaczego ja się z tobą zadaje?

-Zadaję sobie to samo pytanie od prawie 15 lat. – Będąc w sypialni szybko założyłem piżamę i usadowiłem się pod kołdrą. Z nudów zacząłem przeglądać Instagrama. Po kilku minutach usłyszałem tupot bosych stóp i w progu pojawił się Manuel. Odłożyłem telefon na bok i spojrzałem na niego szeroko się uśmiechając. Na jago głowie spoczywał mały koczek. Wywrócił oczami na moją reakcje i położył się obok.

-Ostatnie chwile spokoju, potem 5 dni mordęgi. – Jęknął w poduszkę. – Najchętniej bym się czegoś napił, ale muszę być trzeźwy.

-No niestety, słonko. Nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. Idź spać, rano będziesz gorszy niż Grinch w święta. – Odwrócił się na bok i po chwili jego oddech już się unormował. Przerażała mnie łatwość z jaką potrafił zasnąć. Wziąłem się więc znowu za oglądanie Instagrama. Przerwała mi jednak przychodząca wiadomość od Krafta.

Stefi: tu Michael, zepsułem telefon. Więc się nie martw jakbyś nie mógł się do mnie dodzwonić

Ja: co zrobiłeś, najbardziej inteligentna osobo jaką znam?

Stefi/michi: spadł mi ze skoczni jak chciałem nakręcić skok kraftiego

Ja: brawo, jestem z ciebie dumny

Stefi/michi: dzięki, przyjaciółko

Jak tam zabawa w dom z Manu?

Przelizaliście się już?

Ja: nie, matole

Jego rodzice będą dopiero rano

Stefi/michi: dobrze wiesz, że nie to miałem na myśli...

Już ci łóżko w pokoju gościnnym przygotowałem, żebyś miał gdzie wylewać smutki

Thomas ma zapas polskiej wódki, przetrwasz

Ja: oh, jak ja cię kocham, miłości mojego zycia

Zapas to znaczy ile? I czy on idzie z tą wódką w pakiecie?

Stefi/michi: przypominam ci, gregor że michi ma męża

Dziękuje za uwagę, możecie dalej rozmawiać

Ja: wiem, krasnoludku

Sam was sobie przedstawiłem, gdzie tu wdzięczność?

Stefi/michi: wiem, ale serio on ci nawet ulubione żelki kupił

Czuję się zazdrosny

A Tommy powiedział, że jak nie będziesz dla niego dupkiem, to może iść w pakiecie

Ja: przekaż mu, żeby sobie wziął wolne

A teraz oddaj mi swojego męża do telefonu, a nie się do rozmowy wpieprzasz.

Jaki niewychowany, zadzwonię sobie rano do Margot

Stefi/michi: dobra, dobra

Nie mieszajmy w to mojej teściowej

Pamiętaj, jakby co jestem pod telefonem całą dobę

Przyjadę po ciebie

Ja: wiem, będziemy w kontakcie

Idę spać, pa głąby

*gołąbeczki

Ah ta autokorekta

Stefi/michi: pa, powodzenia rano

Odłożyłem telefon patrząc kątem oka na śpiącego chłopaka. Nakryłem go kołdrą i ułożyłem się na boku przymykając powieki powtarzałem sobie w głowie.

„Dasz radę, Gregor. Tak samo jak dawałeś sobie radę całe jego małżeństwo." 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro