Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

prevcxwellinger

-Umrę, zginę śmiercią tragicznie. Przygnieciony zakupami. Po co Ci tyle koszulek? W domu masz milion. Andi, ręce mi odpadną i tak skończy się moja kariera skoczka narciarskiego. Ja jeszcze nic nie osiągnąłem! Czy w tym sklepie nie ma koszyków? Dlaczego? Co to jest za sklep?- Zaśmiałem się słuchając narzekania młodego Słoweńca. Odwróciłem się do niego, patrząc na jego załamany wyraz twarzy.

-Chodź do kasy.- Chłopak wydał z siebie okrzyk radości i praktycznie pobiegł w kierunku kas. Zaśmiałem się i podążyłem za nim. Położył moja zakupy na blacie i spojrzał na mnie wyczekująco. Zatrzymałem się przed ladą posyłając uśmiech młodej kasjerce, który ta odwzajemniła ze zdwojoną siłą. Katem oka dostrzegłem grymas na twarzy Domena. Oparłem się biodrem o ladę, czekając aż dziewczyna skasuje moje zakupy.

-Ktoś tu ma naprawdę dobry gust.- Usłyszałem jej wysoki głos. Słychać było, że mówi to zalotnym tonem. Przyjrzałem się jej twarzy, była ładna w komercyjny sposób. Długie blond włosy, jasne oczy, sporo makijażu. Spojrzałem na plakietkę z jej imieniem, co było błędem bo dostrzegłem jej bardzo głęboki dekolt. Tak głęboki, że widać jej było miseczki od stanika. Poczułem jak czerwienią mi się policzki z zażenowania. Kiedy wróciłem wzrokiem do jej twarzy spoczywał na niej zalotny uśmiech. Wtedy zauważyłem, że skończyła kasować moje rzeczy i włożyła je do dwóch papierowych toreb.

-Będę płacił kartą.- Odezwałem się. Blondynka przytaknęła . Zbliżyłem kartę i chwyciłem za zakupy. Dziewczyna położyła na blacie paragon, jednak zanim zdążyłem go zabrać, wyjęła długopis i zaczęła cos na nim notować. Zmarszczyłem brwi. A co jak coś nie będzie pasować? Uznają mi pokreślany paragon?

- Napisz do mnie, przystojniaku. Bardzo chętnie rozbiorę cię z tych ubrań. – Puściła mi oczko. Poczułem jak moja twarz przybiera barwę buraka. Zanim zdążyłem otworzyć usta, odezwał się Domen.

-O nie, wychodzimy. – Wziął paragon do rąk i potargał go. Dziewczyna zrobiła minę jak ryba wyjęta z wody. Domen chwycił mnie za biodra i zaczął popychać w kierunku wyjścia. Kiedy wyszliśmy Prevc zatrzymał się dopiero przy samochodzie. Zmierzył mnie morderczym spojrzeniem i założył ramiona na piersi. – Serio, musiałeś patrzeć się jej na cycki?

-Wcale nie patrzyłem się jej na cycki, a na pewno nie intencjonalnie. – Zawołałem układając zakupy na tylnym siedzeniu.

-Hej.- Usłyszałem za sobą kobiecy głos. Domen zaczął uderzać głową w dach samochodu. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą blondynkę. – Zostawiłeś kartę.

-O, dzięki. – Wydukałem odbierając zgubę.

-Wiesz to, że twój kolega tak się zachował nie sprawiło, że mnie zniechęcił. Skończyłam właśnie zmianę, robisz coś? Czy dasz się zaprosić na drinka?- Wybałuszyłem oczy na jej słowa. Jakby na zawołanie poczułem dłoń na pośladku. Rozluźniłem się dopiero, kiedy zauważyłem że należy do Domena. Jego palce wsunęły się w kieszeń moich jeansów, a drugą rękę ułożył na moim brzuchu. Spojrzałem na Blondynkę również obejmując młodszego chłopaka.

-Sory, mała. Ale Andi ma już palny na wieczór. W sumie na poranek też. – Powiedział jadowicie chłopak opierając głowę na moim barku. – I to ja będę go rozbierał, kiedy wrócimy do domu. Więc idź i poszukaj sobie innej ofiary. Bo mój chłopak nie ma ochoty nic z tobą robić.

-A możę sam mi to powie?- Zapytał, zaczynałem się zastanawiać czy ona była głupia czy po prostu tępa.

-Nie wyjdę z tobą nigdzie. Tak jak Domen powiedział, mam już plany. Z nim. Moim chłopakiem. – Dziewczyna fuknęła i odeszła bez słowa. Domen klepnął mnie w tyłek i odsunął się by zaraz wejść do samochodu.

-Śpisz na kanapie za patrzenie się jej w cycki!

-Ale mnie interesują tylko twoje !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro