Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prevc

-Domen, błagam cię wstawaj, bo mama zaraz zejdzie na zawał!- Poderwałem się do góry odrywając głowę od blatu biurka. Super, zasnąłem czytając raporty od trenera. I tyle by było ze zrozumienia swoich błędów. Poprawiłem lekko podwiniętą bluzę i ruszyłem w stronę schodów. Zbliżając się do kuchni słyszałem coraz to głośniej krzyki mojej mamy. Zmarszczyłem brwi zatrzymując się w progu.

-Coś ty jej zrobił?- Zapytałem patrząc na swojego najstarszego brata. Peter wzruszył ramionami.

-Ja nic, myślałem, że może ty będziesz wiedział.- Ja także wzruszyłem ramionami. Nie miałem pojęcia o co chodziło mojej rodzicielce.

-Mamo? Możesz nam powiedzieć co się stało?- Kiedy jej wzrok powędrował w moim kierunku poczułem dreszcze. Oj niedobrze.

-Sieroto jedna, zamorduję cię któregoś dnia! Jak ja mogłam do tego dopuścić? Dlaczego mnie spotykają takie rzeczy? Za jakie grzechy?!- Uniosłem brwi, nie rozumiejąc za cholerę co się właśnie działo. Zanim jednak zdążyłem się odezwać, usłyszałem głos Petera.

-Możesz się rozwinąć, mamo? Bo nie mamy pojęcia o co może Ci chodzić.- Było to bardzo niemądre posunięcie, bo na czole mamy zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka. W obawie schowałem się za Peterem.

-To, że ty nie wiesz to mnie nie dziwi. Ale że kanalia nie wie, to nie uwierzę! Przecież musiał przy tym być!- Spojrzałem pytająco na brata, robiąc w głowie rachunek sumienia ale za cholerę nie mogłem się niczego doszukać. - Dziecko się przecież samo nie zrobiło!

-Czekaj, co?- Wydukał mój brat przerywając mamie. Odwrócił się o 360 stopni, niemal zderzając się z moją twarzą. Był przerażony.- Jakie kurwa dziecko?

Wybuchnąłem śmiechem, nie mogąc przetrawić tej chorej sytuacji. Oparłem się o lodówkę zwijając się w pół. Jak gdyby na zawołanie mama wyjęła, nie wiadomo skąd, i przysunęła w moim kierunku zużyty test ciążowy. Wrzasnąłem głośno na jego widok. No błagam na to sikała jakaś laska a ona mi tym przed nosem wymachuje.

-Weź to ode mnie, kobieto! - Znów schowałem się za bratem, tworząc barierę miedzy sobą a mamą.- Peter, każ jej to zabrać!

-Jak strugałeś faceta i nie brzydziłeś się włazić tam gdzie nie powinieneś, to teraz nie masz prawa się tak zachowywać! Masz wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko!- Peter wyglądał na bardzo zdezorientowanego, szczerze to się mu nie dziwiłem. Sam nie byłem pewien co się działo.

Będąc jednak najstarszym z klanu, postanowił opanować huragan Julianna.

-Mamo, skąd ty w ogóle masz ten test? I dlaczego automatycznie pomyślałaś, że to Domena?- Oparłem podbródek na jego ramieniu, mogąc w ten sposób bezpiecznie patrzeć na matkę.

-Bo kogo innego?-Wrzasnęła unosząc ręce do góry. Dobra, poczułem się mocno urażony. Postanowiłem bronić swoją godność.

-O wypraszam sobie. Jedyny i ostatni raz, kiedy miałem tak bliski kontakt z żeńskimi narządami płciowymi był przy moim porodzie. I nie mam w planach tego zmieniać.- Mama przez moment wyglądała jak ryba wyjęta z wody. Peter parsknął śmiechem zasłaniając twarz dłońmi.

-Co jest z wami nie tak? Peter, to w takim razie twoje?- Mama wyglądała, jakby miała zemdleć. - Czy po prostu go kryjesz?

-Ani go nie kryję, ani to nie moje bo co do kontaktów z pochwą to mam jak Domen.- Mama już całkiem nie wiedziała co powiedzieć. Mój brat ją uprzedził. - Kamil w ciążę nie zajdzie.

-Andi tak samo. - Dorzuciłem zza głowy Petera. Ten odwrócił się gwałtownie z uniesionymi pytająco brwiami.- No co, ja Kamila nie skomentowałem.

-O czym wy bredzicie? - Mama patrzyła z jednego na drugiego, ewidentnie nie mogąc pojąć tej sytuacji. -To czyj to jest test?

-Mama, chcę ci przypomnieć, że masz jeszcze 3 dzieci. I żądam przeprosin w imieniu moim i mojego przyszłego męża.- Mówiąc to odsunąłem się od pleców brata.

-Ile wy jesteście razem, że ty już ślub planujesz?- Na moment przymknąłem oczy starając się wykalkulować.

-Kiedy była olimpiada w Pjongczang? - Spojrzałem wyczekująco na brata. Peter wytrzeszczył oczy.

-2018. Jaja sobie robisz? Ponad dwa lata?-Kiwnąłem głową.

-A ty ile jesteś z Kamilem ?- Pero lekko podrapał się po karku.

-Od 2014.- Zrobiłem taką minę, że byłem szczęśliwy z powodu tego że mój brat był zbytnio zaobsorbowany całą sytuacją na zgryźliwe komentarze.

-Czy wy sobie ze mnie jaja robicie? Czemu ja o niczym nie wiem? - Zamachnęła się, uderzając nas w potylice. - Macie ich tu przyprowadzić i guzik mnie to obchodzi. I tak macie przesrane. Peter 6 lat, 6lat?! A ty gówniarzu nie jesteś lepszy. - Ej, ale w takim razie, czyj jest ten test?

-Hejka, co to za grupowy uścisk?- Nasze głowy zwróciły się w stronę przejścia, w którym stał Cene. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo z Peterem.

-Ty cholero jedna! Ale się będziesz tłumaczył!- Zawołała mama wyswobadzając się z naszych ramion. Chwyciłem Petera za przedramię ciągnąc go w stronę wyjścia. Nie chciałem być świadkiem egzekucji starszego brata.

-Dzwoń do Wellingera. Trzeba załagodzić sytuację w domu.- Przytaknąłem przeczesując włosy. Peter parsknął śmiechem.- Ale tego się nie spodziewałem. To jest jednak Cene.

-Cicha woda.- Skwitowałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro