morgensternxschlierenzauer
-Masz koszulkę na lewo. – Spojrzałem spode łba na stojącego obok Krafta.
-Jest 5 rano, nie spałem w nocy. Nie wymagaj ode mnie, że będę wyglądał cudownie o tej nieludzkiej godzinie. Zobaczymy, jak ty się będziesz trzymał jak fasolka się urodzi. Bo uwierz mi, mój drogi z dzieckiem jest duuużo gorzej. – Wywrócił oczami bawiąc się zamkiem o wiele za dużej bluzy, która zapewne należała do Hayboecka.
-Lily nie mogła zasnąć? – Opadłem na plastikowe krzesołko głośno wzdychając. – Czyli tak.
-Nawet mi nie mów, a ja nawet jej nie mówiłem, że Thomas wraca. Wtedy to już całkiem nie dałabym mi spokoju. – Przetarłem twarz dłońmi. – Jak się czujesz?
-Dobrze, trochę zmęczony ale bardziej nie mogę się doczekać, aż Michi wróci. Stęskniłem się za nim niesamowicie. – Powiedział z szerokim uśmiechem, na myśl o blondynie. Katem oka zauważyłem partnerki innych wojskowych. – Dobrze, że zostaje na pół roku.
-Ja tu zaraz zasnę. – Zamrugałem ciężkimi powiekami, starając się odgonić senność. – Możesz mnie obudzić jak ich zobaczysz? Powinniśmy mieć jeszcze z 5 minutek.
-Nie! Masz tu ze mną siedzieć i umilać mi czas swoim towarzystwem. – Oburzył się brunet.
-Za jakie grzechy ja się z tobą przyjaźnię? Co ja takiego zrobiłem, że mnie tak pokarało? – Wskazałem na siedzącą kawałek dalej drzemiącą kobietę. – Melinda sobie śpi, czemu ja nie mogę? W czym jestem od niej gorszy?
-Ona jest w 9 miesiącu ciąży, a z tego co wiem ty nie jesteś. –Oparłem czoło na dłoniach. Stefan głośno zapiszczał i biegiem ruszył przed siebie. Podążyłem wzrokiem za jego małym ciałkiem i zauważyłem biorącego go w ramiona blondyna. Mimowolnie się uśmiechnąłem, byli razem tacy słodcy.
-Halo, a gdzie entuzjazm na mój widok? Bo zaraz pomyślę, że bardziej się cieszysz na widok Hayboecka. Tak się za mną stęskniłeś przez te 5 miesięcy?- Podniosłem wzrok słysząc dobrze znany mi głos. Tuż nade mną z udawaną urazą na twarzy stał mój mąż. Podniosłem się i zarzuciłem mu ramiona na szyję. Stanąłem na palcach i mocno go pocałowałem. Uśmiechnął się w moje usta i objął mnie dociskając do siebie moje ciało. – No już trochę lepiej, ale i tak nie ten entuzjazm co Stefana.
-Jestem już na to za stary, plus twoja córka nie pozwoliła mi spać. Jestem na rezerwie sił. – Oparłem skroń o jego ramię.
-NASZA córka. – Poprawił mnie, a ja lekko się uśmiechnąłem. Brakowało mi go tak cholernie bardzo. W tle usłyszeliśmy krzyk radości Michaela. Thomas gwałtownie odwrócił się w kierunku pary. Blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy i łzami spływającymi po policzkach obkręcał śmiejącego się ze szczęścia Stefana. – Co się...
-Będzie mały Hayboeck. – Morgenstern gwałtownie się do mnie odwrócił. – Jedziemy do domu? Chcę się z tobą potulić.
Xxx
- Zapomniałem już jaki ty teraz jesteś umięśniony. – Powiedziałem wywołując tym jego śmiech. Przejechałem dłońmi po jego zarysowanych ramionach. – Zgnieciesz mnie w łóżku.
-Nie przesadzajmy, znając życie i tak będziesz na mnie leżał. Albo opleciesz mnie jak koala. – Odgarnął mi do góry opadające kosmyki. – Kocham cię.
-Mhm, ja ciebie też. Nie ruszasz się stąd. –Oplotłem go ramionami.
-Mam dobre wieści. – Zmarszczyłem brwi patrząc mu w twarz.- Zostaję w domu.
-A gdzie masz zostać, jak nie w domu? O czym ty mówisz? – Zapytałem zbity z tropu, jego wypowiedz nie miała dla mnie sensu. Thomas parsknął śmiechem.
-Mam na myśli, że już nie jadę na front. Zostaję w domu, z wami. Będę pracował w jednostce niedaleko. – Przerwałem mu całując go gwałtownie.
-Nie żartujesz, prawda? Bo jak tak, to cię ukatrupię. – Złapałem go za włosy z tyłu głowy. – Jak żartujesz, to śpisz u Manuela. Na kanapie. W piwnicy.
-Nie żartuję. – Wyszczerzył się przyciągając mnie do kolejnego pocałunku. – Czemu w piwnicy?
- O matko. – Zaśmiałem się, czując ogarniające mnie szczęście. – Bo, ...
-TATA!- Wrzasnęła Lily i wskoczyła na nas z impetem. Wyszczerzyła się mocno przytulając się do Thomasa.
-Hej, myszko. – Przytulił ją i ucałował czubek jej jasnowłosej główki.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że tata wraca?- Zapytała z morderczą miną moja córka.
- Żebyś spała w nocy, co i tak nie do końca poszło zgodnie z planem, dożartku. – Pokazałem dziewczynce język. Thomas pocałował mnie nad jej głową.
-Kocham was, moje głuptaski.
O kurczaki, 100 część!! Nie sądziłam, że powstanie ich aż tyle! Całusy dla wszystkich czytających, bo to przez was tyle tego jest! Bo wiem, że mam dla kogo tworzyć <3
Love ya! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro