Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

morgensternxschlierenzauer


-Masz koszulkę na lewo. – Spojrzałem spode łba na stojącego obok Krafta.

-Jest 5 rano, nie spałem w nocy. Nie wymagaj ode mnie, że będę wyglądał cudownie o tej nieludzkiej godzinie. Zobaczymy, jak ty się będziesz trzymał jak fasolka się urodzi. Bo uwierz mi, mój drogi z dzieckiem jest duuużo gorzej. – Wywrócił oczami bawiąc się zamkiem o wiele za dużej bluzy, która zapewne należała do Hayboecka.

-Lily nie mogła zasnąć? – Opadłem na plastikowe krzesołko głośno wzdychając. – Czyli tak.

-Nawet mi nie mów, a ja nawet jej nie mówiłem, że Thomas wraca. Wtedy to już całkiem nie dałabym mi spokoju. – Przetarłem twarz dłońmi. – Jak się czujesz?

-Dobrze, trochę zmęczony ale bardziej nie mogę się doczekać, aż Michi wróci. Stęskniłem się za nim niesamowicie. – Powiedział z szerokim uśmiechem, na myśl o blondynie. Katem oka zauważyłem partnerki innych wojskowych. – Dobrze, że zostaje na pół roku.

-Ja tu zaraz zasnę. – Zamrugałem ciężkimi powiekami, starając się odgonić senność. – Możesz mnie obudzić jak ich zobaczysz? Powinniśmy mieć jeszcze z 5 minutek.

-Nie! Masz tu ze mną siedzieć i umilać mi czas swoim towarzystwem. – Oburzył się brunet.

-Za jakie grzechy ja się z tobą przyjaźnię? Co ja takiego zrobiłem, że mnie tak pokarało? – Wskazałem na siedzącą kawałek dalej drzemiącą kobietę. – Melinda sobie śpi, czemu ja nie mogę? W czym jestem od niej gorszy?

-Ona jest w 9 miesiącu ciąży, a z tego co wiem ty nie jesteś. –Oparłem czoło na dłoniach. Stefan głośno zapiszczał i biegiem ruszył przed siebie. Podążyłem wzrokiem za jego małym ciałkiem i zauważyłem biorącego go w ramiona blondyna. Mimowolnie się uśmiechnąłem, byli razem tacy słodcy.

-Halo, a gdzie entuzjazm na mój widok? Bo zaraz pomyślę, że bardziej się cieszysz na widok Hayboecka. Tak się za mną stęskniłeś przez te 5 miesięcy?- Podniosłem wzrok słysząc dobrze znany mi głos. Tuż nade mną z udawaną urazą na twarzy stał mój mąż. Podniosłem się i zarzuciłem mu ramiona na szyję. Stanąłem na palcach i mocno go pocałowałem. Uśmiechnął się w moje usta i objął mnie dociskając do siebie moje ciało. – No już trochę lepiej, ale i tak nie ten entuzjazm co Stefana.

-Jestem już na to za stary, plus twoja córka nie pozwoliła mi spać. Jestem na rezerwie sił. – Oparłem skroń o jego ramię.

-NASZA córka. – Poprawił mnie, a ja lekko się uśmiechnąłem. Brakowało mi go tak cholernie bardzo. W tle usłyszeliśmy krzyk radości Michaela. Thomas gwałtownie odwrócił się w kierunku pary. Blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy i łzami spływającymi po policzkach obkręcał śmiejącego się ze szczęścia Stefana. – Co się...

-Będzie mały Hayboeck. – Morgenstern gwałtownie się do mnie odwrócił. – Jedziemy do domu? Chcę się z tobą potulić.

Xxx

- Zapomniałem już jaki ty teraz jesteś umięśniony. – Powiedziałem wywołując tym jego śmiech. Przejechałem dłońmi po jego zarysowanych ramionach. – Zgnieciesz mnie w łóżku.

-Nie przesadzajmy, znając życie i tak będziesz na mnie leżał. Albo opleciesz mnie jak koala. – Odgarnął mi do góry opadające kosmyki. – Kocham cię.

-Mhm, ja ciebie też. Nie ruszasz się stąd. –Oplotłem go ramionami.

-Mam dobre wieści. – Zmarszczyłem brwi patrząc mu w twarz.- Zostaję w domu.

-A gdzie masz zostać, jak nie w domu? O czym ty mówisz? – Zapytałem zbity z tropu, jego wypowiedz nie miała dla mnie sensu. Thomas parsknął śmiechem.

-Mam na myśli, że już nie jadę na front. Zostaję w domu, z wami. Będę pracował w jednostce niedaleko. – Przerwałem mu całując go gwałtownie.

-Nie żartujesz, prawda? Bo jak tak, to cię ukatrupię. – Złapałem go za włosy z tyłu głowy. – Jak żartujesz, to śpisz u Manuela. Na kanapie. W piwnicy.

-Nie żartuję. – Wyszczerzył się przyciągając mnie do kolejnego pocałunku. – Czemu w piwnicy?

- O matko. – Zaśmiałem się, czując ogarniające mnie szczęście. – Bo, ...

-TATA!- Wrzasnęła Lily i wskoczyła na nas z impetem. Wyszczerzyła się mocno przytulając się do Thomasa.

-Hej, myszko. – Przytulił ją i ucałował czubek jej jasnowłosej główki.

-Czemu mi nie powiedziałeś, że tata wraca?- Zapytała z morderczą miną moja córka.

- Żebyś spała w nocy, co i tak nie do końca poszło zgodnie z planem, dożartku. – Pokazałem dziewczynce język. Thomas pocałował mnie nad jej głową.

-Kocham was, moje głuptaski. 



O kurczaki, 100 część!!  Nie sądziłam, że powstanie ich aż tyle! Całusy dla wszystkich czytających, bo to przez was tyle tego jest! Bo wiem, że mam dla kogo tworzyć <3 

Love ya! <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro