Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

leyhexeisenbichler

-O matko, kocham Cię. O, Boże, miłości mojego życia.

Uniosłem brew patrząc na zajadającego się czekoladą Markusa.

-Myślałem, że to ja jestem miłością twojego życia, ale chyba nie jestem Ci już potrzebny. Wracam do domu, ale najpierw powiem trenerowi że się czekoladą obżerasz.- Brunet zmierzył mnie wzrokiem. Odłożył czekoladę na stolik i posłał mi mordercze spojrzenie.

-Nie zrobisz tego.- Powiedział z lekką niepewnością w głosie.

-Skąd ta pewność? – Uniosłem brew i założyłem ramiona na piersi.

-Stephi, nie zrobisz tego. Nie jesteś taki okropny. – Wzruszyłem ramionami. Markus jęknął poddając się i chowając czekoladę do walizki.- Zadowolony?

-Jeszcze nie, ale już nie wyznajesz Milce miłości.- Parsknął śmiechem. – Nadal kojarzy mi się z Wellingerem.

-Od niego mam tą czekoladę.- Przyznał na co rzuciłem w niego poduszkę.

-Gówniarz cię utuczyć chce. – Zaśmiałem się.

-Nie wiem , co by z tego miał. Ale niech ci będzie. – Odrzucił poduszkę , jednak chybił i wylądowała na podłodze koło łóżka.

-Musimy iść do okulisty, bo ślepniesz coraz bardziej. A dobrze by było jakbyś widział, kiedy bula się zbliża. – Wywrócił oczami.

-Nie jest aż tak źle.- Pokazał mi środkowy palec.

-Ale nie zaprzeczyłeś, że jest źle. – Podsumowałem. Chwyciłem go za rękę i pociągnąłem na kolana. – Zaraz muszę jechać.

-Nie mogę się doczekać aż gdzieś pojedziemy na wakacje. W końcu coś sami porobimy. – Pokiwałem głową na jego słowa. Nagle do pokoju wszedł Karl.

-Hejka, Steph. Nie pojechałeś jeszcze?- Odłożył kurtkę na łóżku i stanął obok niego.

-Zaraz jadę. – Przytaknął i wszedł do łazienki. Cmoknąłem Markusa w policzek. Ten zszedł z moich kolan pozwalając mi wstać. Stanął palcach i pocałował mnie w usta. – Do zobaczenia, misiek.

-Napisz jak dojedziesz.- Zasalutowałem mu i wyszedłem na korytarz. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro