kytösahoxaalto
- To jest zły pomysł. – Wywróciłem oczami, czując na sobie spojrzenie Anntiego.
-Oj tam, oj tam. – Spojrzałem na niego i spotkałem się z jego zirytowanym wzrokiem. – No nie patrz tak na mnie, no. Co ja ci takiego zrobiłem?
-A jak mam patrzeć, jak zachowujesz się jak głupek? – Uniosłem brew patrząc na niego zdziwiony.- Przez ciebie zaraz osiwieję.
-Ja tu sobie tatuuję datę twojego urodzenia, tak jak zrobiłem z datami moich rodziców, bo są dla mnie najważniejsi. Jak ty. A ty strzelasz fochy?- Zapytałem niedowierzając.
-TAK! Niko. Bo nigdy nie mamy pewności, czy za 5, 10, 15 lat nadal będę tą najważniejszą osobą, a tatuaż z tobą zostanie.- Powiedział płaczliwym tonem. Miałem ochotę powiedzieć mu, że można go zawsze przerobić, albo usunąć ale nie miałem zamiaru dolewać oliwy do ognia. Nie teraz.
-Chcesz mi w ten sposób powiedzieć, że nie jesteś pewien naszego związku? Po 5 latach? Wow. Rychło wczas, stary. – Powiedziałem kręcąc głową. Annti jęknął, ciągnąc się za jasne kosmyki.
-Nie o to mi chodziło! – Zawołał, a ja przypomniałem sobie, że jesteśmy w miejscu publicznym i przyciągamy uwagę innych znajdujących się w studio osób. Po jaskrawoczerwonych rumieńcach Anntiego stwierdziłem, że też to do niego dotarło. Rozejrzał się po pomieszczeniu i wydukał. – Przepraszam.
-To co miałeś w takim razie na myśli, Aalto?- Zapytałem ignorując spojrzenia siedzących w poczekalni dwóch młodych dziewczyn.
- Widzę, że już przechodzimy na nazwiska. Dobrze, Kytosaho. – Powiedział dumnie unosząc głowę. - Miałem na myśli to, że nigdy nie wiadomo czy nie znajdziesz sobie jakiejś super laski, albo faceta. Kogoś ładniejszego, mądrzejszego, kogoś kto będzie miał z tobą więcej wspólnego niż ja. A oboje wiemy, że chętnych nie brakuje.
-Czy ty mi teraz zarzucasz to, że mogę cię zdradzić?- Uniosłem brew, nie wierząc w to, co słyszałem. Blondyn opadł na fotel i schował twarz w dłonie. Ciszę przerwał jego zduszony szloch. Podniosłem się i uklęknąłem przed nim. Może i byłem na niego zły, ale jego łzy to coś czego nie byłem w stanie znieść, w dodatku, że to ja byłem ich powodem. – Antti?
-Czego?- Zapytał cicho, wziąłem głęboki oddech. Czasami miałem ochotę go ukatrupić. Naprawdę. Otarł policzki i spojrzał na mnie zapłakanym wzrokiem. – Nie posądzam cię o zdradę, ale nie mam pewności, że mnie dla kogoś nie zostawisz. Dlaczego miałbyś tego nie zrobić, jeśli poznałbyś kogoś lepszego.
-A ty byś tak zrobił? – Przerwałem mu, na co on zrobił oburzoną minę.
-Nie, bo ty jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. – Powiedział pewnie, nie wahając się nawet na sekundę.
- To wyobraź sobie, głupku. Że ja myślę o tobie w ten sam sposób. Od 5 lat. I jestem baaardzo, bardzo pewien że to się nie zmieni. Ani za 5, 10 ani 15 lat. A jeśli za 20 lat coś mi odwali, to możemy zwalić to na kryzys wieku średniego. – Kąciki jego ust drgnęły ku górze. Otarłem kciukiem jego wilgotny policzek. – Ale i tak w to wątpię. Wiesz, jestem bardzo słownym facetem. A mam w planie na niedaleką przyszłość przyrzekać, że cię nie opuszczę do śmierci i takie tam inne szmery bajery.
-Niko. – Wydukał, a jego policzki znów się zarumieniły. Nachyliłem się i cmoknąłem go w czoło. – Ty tak na poważnie?
-Okłamałem cię kiedyś? – Chłopak otworzył usta, ale mu przerwałem. – Kiedy nie chodziło o to kto zjadł twoje zapasy czekolady.
-Nie. – Przytaknąłem, a blondyn słodko się uśmiechnął i pociągnął noskiem.
-I teraz też tego nie robię, ale za karę będziesz musiał jeszcze trochę poczekać na pierścionek. – Dotknąłem go w nos, na co zachichotał. Przytulił się do mnie i poczułem jego łzy na policzku. – Nie płacz, słodziaku.
-Przepraszam. – Wyszeptał.
-Wiem, że masz problemy z zamodowartościowaniem, ale błagam. Nigdy, ale to nigdy nie wątp w to, że cię kocham i jesteś dla mnie najważniejszy, dobrze? – Przytaknął, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
-Postaram się. – Cmoknąłem go w skroń.
-Mam jeszcze dużo czasu, żeby ci to przypominać. A teraz mogę zrobić ten tatuaż? – Annti zaśmiał się i przytaknął. – Dobra, możesz nawet wybrać miejsce.
-Tutaj. – Powiedział bez namysłu i wskazał na mój lewy obojczyk. Tuż nad sercem. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
I wleciał rozdzialik z finami. Jakoś tak od zawodów w Wiśle Annti ma miejsce w moim serduszku hahha Dlatego dwa rozdziały z nim pod rząd :P
Mam nadzieję, że się podoba <3
Love ya!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro