granerudxtande
-Halvor, myszko otwórz drzwi. – Po raz kolejny zapukałem w drzwi naszej, pokojowej łazienki w której chłopak zamknął się tuż po konkursie. Nie czekał nawet na kontrolę jego stanu zdrowia. Martwiło mnie to, blondyn bardzo emocjonalnie podchodził do swoich skoków. Szczerze, to sam lepszy nie byłem, ale dla spokoju chciałem sprawdzić czy aby na pewno nie doszło do jakiegoś uszczerbku na jego zdrowiu, której był dla mnie teraz najważniejsze. – Słonko, proszę. Pozwól mi zobaczyć, czy wszystko jest dobrze.
Usłyszałem jak zamek zostaje przekręcony a drzwi lekko uchylone. Wszedłem do środka i zastałem swojego chłopaka siedzącego na skraju wanny w samych bokserkach i podkoszulce. Stanąłem przed nim badając wzrokiem jego ciało. Był lekko poobijany. Jego szczupłe nogi były zaczerwienione. Uklęknąłem przed nim i uniosłem krawędź jego koszulki, chcąc zobaczyć jego biodro. Tak jak się spodziewałem, kość biodrowa była mocno zaczerwieniona, lekko napuchnięta. Na pewno będzie siniak.
-Boli cię coś?- Pokręcił głową w ramach odpowiedzi. Pogładziłem go po udzie układając czoło na jednym z jego kolan. Objąłem jego łydkę. Odetchnąłem z ulgą. – Tak się wystraszyłem. Ale i tak uważam, że powinieneś dać się zbadać. Żebyśmy mieli pewność, że nic się nie stało. Dobrze, myszko?
- Dobrze.- Przytaknął, jego głos był słaby i cichy. Chłopak cały czas był nienaturalnie spokojny. Oparłem podbródek na jego kolanie.
-Co jest?- Zmarszczyłem brwi.
-Chciałem to dla ciebie wygrać. Masz urodziny. – Uśmiechnąłem się, i uniosłem się na kolanach żeby cmoknąć go w usta.
-Halvor, nie musisz mi nic wygrywać. Najbardziej cieszę się, że nic ci nie jest. To się liczy, dobrze? A tak w ogóle, dostałem już od ciebie prezent. I bardzo mi się podoba. – Na dowód uniosłem złotą bransoletkę spoczywającą na moim lewym nadgarstku. Przy tym ruchu dwie zawieszki lekko się zachwiały. Dotknąłem palcem malutkie H i zestaw nart. Blondyn posłał mi uśmiech.
-Kocham cię.- Pogładził mnie po policzku.
-Ja ciebie też. A teraz wstawaj i się rozbieraj. Robimy odprężającą kąpiel. – Chłopak uniósł się z lekkim grymasem, po czym zaczął zdejmować koszulkę. Zagryzłem wargę. On był najlepszym prezentem o jakim mógłbym marzyć w urodziny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro