Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

granerudxpedersen

-O co oni się tak kłócą?- Lindvik przysunął się do mnie mierząc z uniesionymi brwiami kłócących się Daniela i Kennetha. Wzruszyłem ramionami nie odrywając od nich wzroku. Sam byłem szalenie ciekaw.

-Nie wiem, ale nie wygląda to dobrze. Mam nadzieję, że nikt nie oberwie. Myślisz, że powinniśmy interweniować? – Marius posłał mi przerażone spojrzenie.

-Pogięło cię? Nigdy w życiu nie widziałem Kennetha takiego złego. Ja nie mam zamiaru przyśpieszyć swojego zgonu. – Zapiszczał zdenerwowany.

-Jak się pobiją, to trener zrobi rzeź niewiniątek. Żadna opcja nie jest dobra! – Krzyknąłem szeptem.

-To idź tam, mądralo. – Rzucił w moją stronę chłopak.

-A sam.. O fuck, idą tu. – Zerwałem się na nogi ciągnąc młodszego za sobą. Położyłem się na kanapie wyjmując pośpiesznie z kieszeni telefon. Marius usiadł na fotelu chwytając w dłoń za leżącą na stoliku ulotkę gogli. Przez pomieszczenie przeszedł Kenneth, bez słowa wychodząc z trzaskiem. Niedobrze. Daniel zatrzymał się obok mnie, po jego bladych policzkach spływały łzy, a jego ciało mocno drżało.

-Daniel...- Zacząłem, ale blondyn mi przerwał.

-Gdzie jest Johann? – Wyszeptał pociągając nosem. Marius posłał mi zmartwione spojrzenie.

-U trenera. – Powiedział najmłodszy z nas. Tande kiwnął głową i wyszedł. – Co tu się dzieje?

-A co ja, wróżką jestem?- Wywrócił oczami na mój zirytowany ton. – Nie wiem, młody ale mi się to nie podoba.

-Halvor, Marius widzieliście gdzieś Johanna?- Wzdrygnąłem się słysząc głos Gangnesa, który z nikąd pojawił się w pokoju. Na korytarzu rozległ się huk, co tu się odpierdalało dzisiaj?

-Do kurwy nędzy, Hilde! Będziesz to sprzątał, debilu!- Usłyszałem głośny krzyk Pedersena. Zmarszczyłem brwi, przecież dzisiaj go miało tu nie być. Podniosłem się i wraz z pozostałą dwójką wyszedłem na korytarz. Hilde leżał na podłodze dławiąc się śmiechem, a nad nim stał cały umorusany w mące Robin.

-Chciałeś go opanierować? – Zapytał przez śmiech Lindvik. – Hilde tylko mocniej się zaśmiał. Kenneth wywrócił oczami i odszedł bez słowa. Było naprawdę źle, jeśli taka była jego reakcja.

-Osiwiałeś. – Podszedłem do chłopaka i otrzepałem jego włosy. Robin zaśmiał się i pocałował mnie niespodziewanie w usta. Był to krótki pocałunek, ale nie miałem teraz głowy do bycia romantycznym chłopakiem i pogłębienia go. Robin posłał mi zdziwione spojrzenie. Chwyciłem go za rękę i pociągnąłem za sobą do łazienki.

-Wiesz coś o Kennym i Danielu? – Uniósł pytająco brwi.

-Co mam wiedzieć? Ty jesteś z nimi na zawodach. A co się dzieje?- Usiadł na blacie i założył ramiona na piersi.

-Strasznie się pokłócili, ale nie słyszałem o co.- Zagryzłem wargę od środka układając ręce na biodrach.

-Gumowe ucho nie podziałało? – Zapytał ze śmiechem.

-A idź. Jakbym słyszał, to bym się ciebie nie pytał. Daniel się popłakał, dziwne to. –Oparłem się o blat obok jego kolan.

-Ale co nam do tego, aż tak cię to martwi?- Przytaknąłem, czułem jakiś dziwny niepokój.

-Halvor, kocham cię ale to są ich sprawy. Nie wtykaj nosa w życie innych. – Nagle do łazienki wpadł Lindvik.

-Kenneth i Daniel są razem!- Zawołał szybko. Rozchyliłem zdziwiony usta. Spojrzałem na Robina, a potem mój wzrok wrócił na Mariusa.

-Co ty mówisz? – Zapytałem wręcz piszcząc pod wpływem emocji.

-Podsłuchałem jak Kenneth rozmawia z Johannem. Ich dziewczyny to tylko przykrywki, a pokłócili się o to, że Daniel boi się nam przyznać, że są razem. Boże, co tu się dzieje!- Zawołał chwytając się za policzki.

-Japierdziele, ale z was pleciugi. Matko, plotkary roku. – Posłałem Pedersenowi zirytowane spojrzenie. Zasłoniłem mu usta dłonią.

-Co jeszcze mówili? Mów mi w tym momencie, Lindvik. – Zawołałem czując jak Robin śmieje się w moją dłoń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro