granerudxhuber
-Halvor! Halvor zaczekaj!- Usłyszałem za plecami angielski z niemieckim akcentem. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą Daniela Hubera. Był lekko zdyszany, z torbą przerzuconą przez ramię.
-Coś się stało?- Zapytałem, nie rozumiejąc z jakiego powodu chłopak mógłby za mną biec. Poczułem jak moje policzki przybierają różowy kolor. Halvor, skup się.
-Nie, nie. Po prostu chciałem Ci pogratulować. Wiem, że to na pewno nie spełnienie marzeń ale naprawdę dobrze Ci poszło i powinieneś być z siebie dumny. Jesteś młody i masz wielki talent. Jeszcze dasz radę zgarnąć tego orzełka. Jestem tego pewien.- Jego dłoń dotknęła pokrzepiająco mojego ramienia, a moje całe ciało przeszedł dreszcz. Po jego oczach widać było, że się uśmiecha, sam też mimowolnie to zrobiłem. W myślach przeklinałem fakt, że musi nosić ta nieszczęsną maseczkę i nie jestem w stanie widzieć jego uśmiechniętych ust.- Domyślam się, że możesz nie mieć ochoty na świętowanie, albo masz już jakieś plany z chłopakami. Widziałem, że Gangnes taszczył jakąś sporą butelkę do pokoju. Ale może dałbyś się zaprosić na kubeczek gorącej czekolady? Na osłodę życia?
-Daniel.- Przez głowę przeleciało mi mnóstwo opcji przeciw. Powinienem zastanowić się co poszło nie tak. Porzuciłem jednak te myśli widząc pełen nadziei wzrok Austriaka.- Bardzo chętnie wypiję z tobą gorącą czekoladę. To widzimy się za 15 minut przy bufecie?
-Pewnie, do zobaczenia wikingu. – Puścił mi oczko i odszedł w kierunku swojego pokoju. Teraz już byłem pewny, że moje policzki były już czerwone jak buraki i to nie z powodu zimna.
(Nie pytajcie skąd ten ship, nie ja na niego wpadłam. )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro