forfangxtande
Rozchyliłem powieki słysząc jak ktoś wchodzi do domu. Uniosłem się na łokciu i zobaczyłem zdejmującego buty Daniela. Odrzucił je na bok i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Czemu ty leżysz w salonie?- Usiadł na stoliku przede mną ze zmartwioną miną. Przekręciłem się, co nie było zbyt dobrym posunięciem bo spadłem na podłogę.
-Fuck. Zapomniałem, że ta zasrana kanapa jest taka wąska. – Jęknąłem ciągnąc za koc.
-Sam ją wybrałeś. Nadal nie doczekałem się odpowiedzi na pytanie. – Oparł łokcie o kolana.
-Oglądałem serial i mi się usnęło. Co tak wcześnie wróciłeś?- Podniosłem się i opadłem z powrotem na kanapę.
-Towarzystwo się rozpiło. Musiałem ich holować do domów. Kenneth i Robert chcieli sobie zrobić tatuaże w jakiś szemranym salonie. Nie jestem pewien, ale Tom chyba przebił sobie sutki. Wyciągnąłem ich stamtąd siłą. Nie miałem ochoty na norweskie Kac Vegas. Dobrze, że Anders też był w miarę trzeźwy. – Mimowolnie się zaśmiałem. – A teraz chcę buziaka na powitanie.
-To sobie weź. – Jego usta były niesamowicie słodkie. Oblizałem usta. – Co piłeś?
-Jakiegoś okropnie słodkiego drinka. – Cmoknął mnie w nos, odsunął się z pełnym miłości uśmiechem. – A co?
-Masz bardzo słodkie usta.- Oparłem czoło o jego obojczyk i objąłem ramionami jego talię.
-Ale ty jesteś cudownie uroczy w tym momencie. – Powiedział słodki głosikiem gładząc mnie po plecach. – Idź się może połóż do łóżka?
-A ty gdzie się wybierasz?- Spojrzałem na niego marszcząc brwi.
-Pod prysznic.- Zaczesał do tyłu moje włosy.
-Idę z tobą. – Daniel podniósł się ciągnąc mnie za sobą. Splótł nasze palce i zaprowadził do łazienki.
-Wystoisz pod prysznicem?- Złapał za zamek mojej bluzy, rozpiął go i zsunął ją z moich ramion. – Czy wolisz kąpiel?
-Chyba wystoję. – Przytaknął i pomógł mi się rozebrać, po czym sam zrzucił z siebie ubranie.
-Chodź, misiu. – Pociągnął mnie pod prysznic i odkręcił wodę. Złapał za butelkę z szamponem. – Zapomniałem już jaki jesteś cudowny, taki zaspany. Zamknij oczka.
Zrobiłem to o co mnie prosił. Dłonie Daniela zaczęły rozprowadzać szampon w moich włosach. Spłukał pianę i cmoknął mnie w czoło. Rozchyliłem powieki i zobaczyłem, że zaczął myć swoje jasne kosmyki. Ziewnąłem. Zamrugałem kilkukrotnie starając się odgonić napływające mi do oczu łzy.
-Nie zasypiaj, kochanie. – Zaśmiał się biorąc w dłonie żel do mycia. Stając na palcach objąłem ramionami jego szyję. – I tyle by było z mycia. Oj, maleństwo.
-Jesteś starszy tylko rok. – Wymruczałem w jego szyję. Poczułem jak moje stopy odrywają się od podłogi. Oplotłem go nogami, pozwalając mu wynieść się z łazienki. Cmoknąłem go w zagłębienie szyi, ułożył mnie na łóżku. Na moment zawisł nade mną na przedramionach z szerokim uśmiechem. –Miał striptizera?
-Kto? Robert? Chyba prędzej striptizerkę. – Ułożył się obok, opierając głowę na dłoni.- Zazdrośniku.
-Wypraszam sobie. – Przekręciłem się na bok, okrywając się szczelnie kołdrą. Daniel położył się tuż za mną, obejmując mnie w pasie. – Nie wiem, czy przejmowałbym się bardziej jakby to była dziewczyna czy chłopak.
-Nie musisz się wcale przejmować. Tylko ty mi się podobasz. – Pocałował mnie w kark, oplatając mnie mocniej. – Zawsze chętnie obejrzę jak ty się bawisz w striptizera. Ale tylko przede mną.
-Ty jesteś pewien, że tylko tego drinka wypiłeś?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro