forfangxschlierenzauer
-Jo, widziałeś gdzieś mój pasek?- Przekręciłem się na plecy i rozejrzałem po pokoju. Dostrzegłem zgubę leżącą koło komody.
-Pod komodą. – Gregor podszedł w tamtym kierunku i podniósł czarny skórzany pasek, który jakby szło o ścisłość to był mój, po prostu chłopak go sobie przywłaszczył. Zmierzyłem wzrokiem jego smukłe ciało. Mój wzrok zatrzymał się na jego pośladkach. Mimowolnie zagryzłem wargę. Gregor podszedł do łóżka i pstryknął mnie w nos. Fuknąłem na niego zirytowany.
-Nie gap mi się na tyłek, muszę iść do pracy. – Opadłem na poduszki i głośno westchnąłem. – No co księżniczko, takie życie. Pracuję, żebyś ty nie musiał się o to martwić.
-Błagam, nie traktuj mnie jak dziecko. – Odburknąłem.
-Nie traktuję. Może za niedługo znowu zacząłbyś robić sesje? Albo coś kręcić? – Cmoknął mnie w usta, po chwili jednak się odsunął. Pogładził mnie po policzku.- Co byś chciał robić wieczorem?
-Możemy jechać nad jezioro?- Austriak przytaknął z uśmiechem.
-Oczywiście, kochanie. Kocham cię. – Znów złączył nasze usta w głębokim pocałunku. Zaplotłem ramiona na jego szyi nie chcąc wypuścić go ze swoich objęć. Wiedziałem, że on też nie chciał opuszczać naszego domu. Odsunął się minimalnie.
-Też cię kocham. – Cmoknął mnie ostatni raz i wstał. Zabrał telefon i kluczyki i wyszedł z pokoju posyłając mi całusa. Po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.
Nie miałem siły na nic. Czułem straszny ból w nodze. Podniosłem się na przedramionach i usiadłem. Przełknąłem ślinę i odkryłem się patrząc na miejsce gdzie kiedyś była moja kostka i stopa, teraz w jej miejscu znajdowały się jej metalowe odpowiedniki. Nienawidziłem tego, że do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Gregor nienawidził tego, jak mówiłem że jestem upośledzony, ale czasami to było silniejsze ode mnie. Przez wypadek oboje musieliśmy zakończyć kariery. Obwiniałem się o to każdego dnia, chociaż cała ta sytuacja nie było moją winą. Przerzuciłem nogi przez skraj łóżka i stanąłem na podłodze chwytając za stojącą w kącie kulę. Podreptałem powoli do kuchni. Na blacie czekał na mnie talerz z kanapkami i karteczka.
„Smacznego, będę w domu około 15. Przygotuj się na naszą randkę, maleństwo. G"
Uśmiechnąłem się. Może i moje życie było ciężkie, ale ze Schlierenzauerem u boku mogło być o wiele lepsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro