Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fettnerxhuber

-Bądź, że cicho, ciulu. – Strzelił mnie w tył głowy Manuel. – Bo jak trener usłyszy , że po nocach łazisz do mnie to Ci łeb ukręci.

-To się zamknij i pozwól mi wejść do środka. To i tak bez sensu, żebyśmy mieli osobne pokoje. Mieszkamy razem, mamy wspólne zarazki. – Brunet pokręcił głową i wciągnął mnie do łóżka. Wspiąłem się na jego kolana.

-Tak, geniuszu. Ale trener tego nie wie. – Zacisnął dłonie na moich biodrach. – Używaj tej twojej blond główki, wiem że kolor zobowiązuje.

-Ugh, wal się. Idziemy jutro do Maka?- Parsknął śmiechem na moje słowa. Założył mi delikatnie przydługą grzywkę za ucho.

-Nie możemy iść na coś bardziej pożywnego? Ja sobie tym nie pojem. – Jęknął żałośnie.

-Proseeee. – Przytuliłem się do niego mocno.

-Nienawidzę cię, niech Ci będzie, ale potem musimy zjeść coś jeszcze. Bo umrę z głodu. – Wyszczerzyłem się szeroko.

-Nie umiesz mi odmawiać. – Zachichotałem i pocałowałem go w szczękę.

-Nie nadwyrężaj tego. – Ostrzegł mnie.

-I tak mi nie odmówisz, za bardzo mnie kochasz. – Pokazałem mu język, który polizał swoim. – Normalnie powiedziałbym, że fuj. Ale już się przyzwyczaiłem.

-Chyba w końcu. –Przesunął się na moją szyję.

-Nie rób mi tam nic. To będzie podejrzane. Dzisiaj nic nie miałem, a jutro boom. Malinki everywhere. – Manuel głośno się zaśmiał.

-Może nie wszędzie, ale tu ci pasują. – Przejechał opuszkami po mojej szyi i obojczyku. – No ale cóż, nadrobię w domu. Nic się nie martw.

-Już zaczynam się bać. Ale to po Maku. Są rzeczy ważne i ważniejsze, kochanie. – Posłałem mu całusa.

-Nie będziesz narzekał, ale teraz zapraszam pana do spania, bo zgrupowanie się jeszcze nie skończyło. – Spojrzałem na niego spode łba. – No co? Żyje trochę dłużej w tej kadrze, powinieneś się mnie słuchać.

-Nie jestem pewien, czy dobrze bym na tym wyszedł. I tak za często to robię. – Ułożyłem się na jego torsie.

-I nigdy nie skończyło się to źle. – Uniosłem podbródek i spojrzałem na niego mrużąc oczy.

-Kłóciłbym się. Pamiętasz, jak byliśmy na grillu u Markusa i poszliśmy do łazienki i wszedł do niej Hoerl i prawie nas nakrył? – Wywrócił oczami.

-Ale nie nakrył, nie przeżywaj. A teraz cicho, chcę się wyspać. Jesteś straszną gadułą. – Zmarszczyłem morderczo brwi o polizałem go po nosie. – Do spania, gówniarzu.

-Bądź milszy, albo idę do siebie. – Zagroziłem mu. Objął mnie mocniej i przekręcił nas na bok.

Xxx

-Fettner, wstawaj! Dzwoniłem do ciebie 6 razy! – Zamarłem słysząc krzyk Andreasa a zaraz po tym trener otworzył drzwi i wparował do środka.

-TO jest naruszenie mojej prywatności! Skąd masz klucz?- Wrzasnąłem zasłaniając śpiącego w najlepsze Hubera. Widhölzl spojrzał na mnie zirytowany.

-Bo znam cię 20 lat. Nie ufam Ci, kiedy w grę wchodzi pobudka, a średnio uśmiecha mi się opóźnianie wyjazdu przez to że ci się przyspało. – Uniósł brew zauważając leżące obok mnie zawiniątko. – Zabiję Cię. Przyrzekam, własnoręcznie ukatrupię. Przyprowadziłeś tu sobie jakąś pannę? Ja wiem jak to wygląda na zawodach, ale do cholery jasnej jest pandemia, są obostrzenia, matole!

-Wypraszam sobie. Mam mózg. Wiem, że jest pandemia. – Podniosłem się na łokciach, Andreas wyglądał jakby był na skraju wytrzymałości.

-To co niby zrobiłeś? Sklonowałeś się przez sen?- Uniósł głos, na co Daniel drgnął i przytulił się do mojego boku, odsłaniając przy okazji czubek głowy. Wygrzebał twarz spod materiału i cmoknął ustami.

-Buzi. – Wychrypiał zaspanym głosem. Poczułem jak zalewa mnie rumieniec. Andreas ułożył dłonie na biodrach, ewidentnie rozpoznając głos.

-No na chuja ja się tu pchałem. Mogłem zostać na korytarzu. Chcecie mi coś powiedzieć, panowie? – Daniel podniósł się przerażony .

-Trener? Czemu?- Wydukał zdziwiony.

-Budziłem Fettnera. – Przetarł twarz dłonią. – Mam nadzieję, że to nie wpłynie na waszą formę na skoczni.

-Luz, Andy. – Wstałem i poklepałem go po ramieniu. – Od roku nie wpłynęło, raczej już tego nie zrobi.

-Ja bym powiedział, że wpłynęło na plus. – Stwierdził Huber. Widhölzl głośno westchnął.

-Niech będzie. I od razu mówię. Nie mam nic przeciwko. Ale karne kółeczka przed wyjazdem już na was czekają, zasady to zasady. 



Kolejni Austriacy! Chyba będzie chwilowa seryjka z tym teamem. 

W oczekiwaniu na kolejną część o Halvim i Danielu. 

Love ya! <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro