Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fannemelxgangnes

-Kotek! Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie są moje czarne skarpetki?- Zatrzymałem się w półkroku trzymając w rękach owe, czarne skarpetki mojego chłopaka. Czyli chyba jednak to prawda, że pary z długoletnim stażem stają się jedna osobą. Pokonałem w ciszy odległość dzielącą mnie z Kennethem i podałem mu jego zgubę. Ten automatycznie zaczął je zakładać. – Dzięki kochanie.

-Długo ci jeszcze zejdzie, piękności moje?- Zapytałem z lekką ironią w głosie. Nie, żeby nie był moim pięknym chłopakiem ale nie szalejmy. Kenneth poprawił kołnierzyk i spojrzał na mnie wyczekująco.- Gotowy?

-Gotowy. Dawno nie widziałem cię w tych spodniach. Ale nie wiem czy pozwolę ci w nich wyjść. Za dużo osób zwróci uwagę na to co moje. – Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach. Mruknąłem z zadowolenia gdy wsunął palce w kieszenie moich czarnych jeansów. – Kocham cię.

-Przez spodnie?- Zmrużyłem oczy starając się udawać zirytowanie słowami mojego chłopaka.

-Niee, kochałem cię już zanim pierwszy raz zobaczyłem cię w tych spodniach.- Zmarszczyłem brwi, kalkulując w głowie.- Nie myśl tak bo ci się kabelki przepalą.

-Czekaj, ja mam te spodnie od 7 lat. My jesteśmy razem 5.- Kenny uśmiechnął się i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, objąłem ramionami jego szyję.- Czy to jest twój sposób na uświadomienie mi, że przez dwa lata byłeś we friendzonie?

-Od kiedy ty masz taką dobrą pamięć? Wczoraj zapomniałeś kupić mleko, a po to pojechałeś do sklepu.- Parsknął śmiechem, kręcąc przy tym głową.

-Pamiętam to, bo dostałem je od Toma z karteczką, która mówiła że jak mój tyłek będzie tak wyglądał Gangnes na pewno będzie chciał zdobyć ten puchar.- Wytrzeszczył oczy patrząc na mnie z niedowierzaniem. Pociągnąłem go za włosy unosząc tak jego podbródek i składając pocałunek na jego rozchylonych ustach. Kiedy nie odwzajemnił mojego pocałunku, spojrzałem na niego pytająco.

-Czy ty sobie robisz ze mnie jaja? Dwa lata, dwa lata też chciałeś tego co ja. Zmarnowaliśmy dwa lata. – Strzelił sobie z otwartej dłonie w czoło. Chwyciłem go za nadgarstek nie pozwalając mu na ponowne uderzenie. Znając życie skończyłby z guzem. Spojrzał mi w oczy.- Kiedy ?

-Co kiedy ? – Zmarszczyłem brwi nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.

-Kiedy zacząłem ci się podobać?- Zagryzłem wewnętrzną stronę policzka. To będzie żenujące.

- W 2010. – Wyszeptałem patrząc bardziej na jego nos niż w oczy. Wypuścił głośno powietrze.

-Nie wierzę, mogliśmy być razem 11 lat, ale byliśmy zbyt tępi żeby to ogarnąć. – Zaśmiał się, co spowodowało że sam parsknąłem śmiechem. Naprawdę byliśmy tępi.- Boże, kocham cię chyba jeszcze bardziej wiedząc, że kochasz mnie od 10 lat.

-Jesteś najgorszy, wiesz o tym.-Chłopak uśmiechnął się szeroko i uniósł mnie zmuszając tym do oplecenia go nogami w pasie.

-Może jednak nie pojedziemy do Tandych i uczcimy 11 rocznicę naszego związku.- Mimo tego, że ta perspektywa bardzo mi się podobała, wiedziałem że odwołanie przyjazdu w ostatniej chwili nie skończy się dobrze. Wkurzony Daniel, to zło. Ale wkurzony Halvor to piekło na ziemi.

-A chcesz zadzwonić do Halvora i powiedzieć mu, że nie przyjedziemy na urodziny ich córeczki ? Aż tak lubisz życie na krawędzi?- Chłopak oparł czoło o moje i westchnął.

-Dobra, ale jutro świętujemy. I nie przyjmuję sprzeciwów. 


Nie mogło się obyć bez mojego, ukochanego fangnesa <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro