aaltoxnousiainen
-Wychodzimy. Podnoś to kościste dupsko. Mam już dość twojego zachowania. Koniec tego użalania się nad sobą i płakania w poduszkę. Ten dupek nie zasługuje na twoje łzy, Antti. – Nakryłem głowę kołdrą, nie chcąc słuchać przyjaciela. W głębi duszy wiedziałem, że mówi prawdę. Ale jak to mówią, serce nie sługa. Przekręciłem się na bok, z dala od młodszego chłopaka. – O nie, kotek. Nie ma mowy, nie będziesz się dłużej topił w morzu niedoli. Nie na mojej warcie.
-Zostaw mnie, Artti. Nigdzie nie idę! - Burknąłem w poduszkę. Chłopak opadł na mnie, przygniatając mnie swoim małym ciałkiem. Jęknąłem, czując jego łokieć pod żebrem. – Złaź, klucho.
-O nie, dopóki nie obiecasz mi, że wychodzimy. Potrzebujesz odreagować! Potrzebujesz dobrego seksu z jakimś przystojniakiem. – Zerwał ze mnie kołdrę i spojrzał hardo. – Do łazienki. Kąpiesz się, ubierasz i jedziemy do klubu. I ani mi się waż sprzeciwić.
-Nienawidzę cię. – Jęknąłem podnosząc się z cierpiętniczą miną.
Xxx
- O matko, twój tyłek w tych spodniach wygląda nieziemsko, stary. – Spojrzałem na Niko spode łba. Złapał za moje biodra i odwrócił tyłem do swojej twarzy. – Jakbym nie był zaręczony z twoim najlepszym przyjacielem i miłością mojego życia, to inaczej byśmy rozmawiali. Albo raczej, nie rozmawiali tylko robili inne rzeczy z naszymi ustami.
-Kytösaho, pilnuj swoich słów bo mogą być twoimi ostatnimi. – Zagroził Aigro podając nam po piwie. – Bo coś mi się wydaje, że się zapomniałeś.
-Kochanie, jesteś dla mnie najpiękniejszym facetem na świecie, ale musisz przyznać, że Aalto w tych portkach wygląda hot. – Objął Estończyka ramieniem i cmoknął go w skroń.
-No dobra, niech ci będzie. Wyglądasz zajebiście, Antti. Dużo lepiej niż w tych wyciągniętych dresach. – Stanął na palcach i szybko pocałował usta ukochanego. Odwróciłem się, chcąc dać im choć odrobinę prywatności. Upiłem spory łyk piwa, nawiązując kontakt wzrokowy ze stojącym w kącie blondynem.
Xxx
-Japierdole. – Jęknąłem podnosząc się gwałtownie, co nie było dobrym pomysłem bo moje wnętrzności wywinęły 10 fikołków. Rozejrzałem się po pokoju. – Kurwa.
Byłem u siebie w pokoju, ale zmierzwione łóżko po drugiej stronie napawało mnie niepokojem. Przetarłem twarz i lekko się chwiejąc podniosłem się z łóżka. Przedreptałem do kuchni i gdy tam dotarłem, zamarłem w pół kroku.
-Hej, misiek. – Aigro uśmiechnął się do mnie szeroko. Posłałem mu mordercze spojrzenie, Niko podał mi kubek z kawą i znacząco spojrzał na siedzącego przy stoliku blondyna. Przełknąłem ślinę. Artti złapał swojego chłopaka za nadgarstek i pociągnął do swojego pokoju. – Chodź, kochanie. W nocy nam nie wyszło, to musimy nadrobić.
-Nara, chłopaki.- Zawołał praktycznie biegnąc do pokoju młodszego chłopaka. Spojrzałem na blondyna z krwistym uśmiechem na policzkach.
-Hej. – Usiadłem obok niego, starając się zachowywać naturalnie. Co nie było zbyt łatwe, zważając na to, że nie pamiętałem wczorajszej nocy.
-Hej. – Wydukałem splatając drżące dłonie. – Czy my...?
-Uprawialiśmy seks?- Przytaknąłem, czując jak czerwienię się jeszcze bardziej. Zapiekły mnie uszy. – Nie, całowaliśmy się. Całkiem sporo, trochę się też pomacaliśmy ale do niczego głębszego nie doszło.
-o matko. – Opadłem na blat, czując ogromną ulgę. Po chwili jednak gwałtownie się podniosłem. Uniosłem dłonie w geście obronnym. – Nie żebym miał coś przeciwko. Jesteś bardzo przystojny i wydajesz się być spoko facetem, patrząc że mnie nie wykorzystałeś w moim tragicznym stanie. Po prostu wolałbym pamiętać.
-Okej.- Zaśmiał się uroczo. – Ty też jesteś ładniutki. Twój przyjaciel stwierdził, że uwiódł mnie twój tyłek. Ale szczerze to nawet nie pamiętam, żebym skupił na nim wzrok. Nic nie pamiętasz?
-Tylko to, że widziałem cię w kącie klubu. Ale nic z tego... z tego co mówiłeś, że robiliśmy. – Powiedziałem nieporadnie. – Zero całowania, zero dotykania.
-Ok. Przypomnieć ci?- Zapytał z szelmowskim uśmiechem. Zagryzłem wargę.
I jest! Pierwszy rozdział po przerwie!
Mam nadzieję, że się wam podoba <3
Love ya!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro