Phone call | Kraftboeck
Michael wrócił do swojego pokoju hotelowego. Był zmęczony, te Mistrzostwa dały mu w kość. Rzucił torbę na podłogę, zabrał koszulkę i bokserki i poszedł pod prysznic. Po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki. Poczuł się lepiej. Położył się na łóżku, wsunął pod kołdrę, wziął telefon i wybrał wideo rozmowę ze Stefanem, który chyba rywalizuje z Janem Hörlem o tytuł pechowca sezonu. Wczoraj nie mieli okazji zbyt długo porozmawiać, Stefan pogratulował mu czwartego miejsca i musieli się rozłączyć, bo trener chciał przeanalizować skoki przed konkursem drużynowym, a potem marzył już tylko o łóżku i śnie. Dzisiaj miał wieczór wolny, więc musiał to nadrobić. Stefan odebrał po kilku sygnałach.
- Cześć Kochanie. Jeszcze raz gratuluję czwartego miejsca - zaczął od razu - tak, wiem, to najbardziej niewdzięczne miejsce, tak blisko medalu, wiem, że pewnie myślisz co mogłeś zrobić lepiej, gdzie zawaliłeś. Nie zawaliłeś nigdzie. To były świetne mistrzostwa w twoim wykonaniu. Dwa razy pobiłeś życiówkę. Oddawałeś piękne, dalekie loty. Dzisiaj ciągnąłeś całą drużynę. Wiem, szóste miejsce... Odbijemy sobie na następnych zawodach. Byłeś wspaniały. Jestem z ciebie bardzo dumny i ty z siebie też powinieneś, skarbie - zakończył swój monolog.
- Dziękuję. Cieszę się, że ciebie mam. Kocham cię - odpowiedział Michael. Stefan znał go bardzo dobrze, jak zwykle wiedział, co myśli i wiedział, co powiedzieć. Za to go kochał.
- Ja Ciebie też. A, jak Młody? - zapytał Stefan.
- Biedak się rozpłakał. Wiesz, to jego debiut na mamucie, taka impreza, stres, no i wyszło jak wyszło. Nikt go o nic nie obwinia. Na szczęście udało mu się opanować i drugi skok miał całkiem dobry - odpowiedział Hayböck.
- No tak. Presja, stres. Szkoda chłopaka.
- Dokładnie. A jak Twoje plecy? Dalej boli? - zapytał zmartwiony.
- Już jest lepiej - odpowiedział młodszy uśmiechając się na potwierdzenie.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. Wyleczą mnie i na Engelberg będę jak nowo narodzony - zaśmiał się.
- Trzymam za słowo - Michi również się zaśmiał, ale zaraz spoważniał - Przykro mi, że musiałeś odpuścić taką imprezę.
- Mi też, ale co zrobić - wzruszył ramionami - Mam pecha w tym sezonie... Za to ty latałeś za nas dwóch - zaśmiał się, a Michi mu zawtórował
- Ktoś musi.
- Widzę, że jesteś zmęczony, idź spać - powiedział Kraft.
- Masz rację, chyba tak zrobię. Dobranoc. - pożegnał się starszy.
- Dobranoc. Kocham cię.
- Ja Ciebie też skarbie - rozłączył się. Rozmowa z Kraftem zawsze sprawiała, że czuł się lepiej. Cieszył się, że ma tego krasnala w swoim życiu.
Witam ponownie! Tym razem takie krótkie coś na odreagowanie Mistrzostw.
Jestem dumna z Andrzeja i Michaela, dla mnie oni są bohaterami tych mistrzostw 🥺❤️cieszę się z brązu Polaków, chociaż szkoda mi Austriaków 😭 jak wasze wrażenia? Jak zwykle proszę o szczerą opinię. Trzymajcie się!
PS czyta to ktoś w ogóle? Bo nie wiem, czy jest sens się produkować?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro