Wellinger x Tande
Kiedy byłem mały, mama opowiadała mi i moim siostrom przeróżne, wspaniałe historie. Historie o wielkiej miłości i spełnionych marzeniach. Jako najmłodszy, pod naciskiem sióstr nieustannie wysłuchiwałem opowieści o Małej Syrence, Kopciuszku czy Śpiącej Królewnie. Przez co moje wyobrażenie miłości, wyglądało jak wyjęte z głowy dziewczynki. No cóż. Przez całe, swoje życie czekałem na grom z jasnego nieba, na moją księżniczkę, tą jedyną. No i w końcu, znalazłem.
Miałem dziewiętnaście lat i nigdy, ale to nigdy nie poczułem do nikogo, czegoś więcej niż czysto przyjacielska sympatia. Do momentu, w którym go poznałem. Jego pogodny uśmiech, te roztrzepane na wietrze blond włosy i te hipnotyzujące oczy, w których momentalnie utonąłem. Przedstawił się mi jako Daniel. W momencie gdy usłyszałem jego głos, już wiedziałem że chcę z nim spędzać każdą, możliwą chwilę. I na moje szczęście, tak właśnie się stało. Spędzaliśmy ze sobą każdą, wolną chwilę. Po jakim czasie zrozumiałem, że to ten jedyny, że to właśnie jest moja księżniczka na którą czekałem od małego? Po tygodniu. Siedem dni znajomości utwierdziło mnie w tym wszystkim. I dziękuje losowi, że postawił na mojej drodze tego, pięknego wikinga.
Spojrzałem na mojego chłopaka uroczo drzemiącego z głową na moich kolanach. Tak właśnie kończą się wieczory filmowe z Dannym. Uśmiechnąłem się i zacząłem przeczesywać jego, prawie białe włosy. Chłopak nie poruszając się, ani nie otwierając oczu odezwał się.
-Skończył sie chociaż ten film?- Zapytał zaspanym głosem. Sprawdziłem czas. Zostało jeszcze ponad pół godziny.
-Jeszcze nie. Ale jak chcesz, możesz iść do łóżka.- Odwrócił się by spojrzeć mi w oczy. Uśmiechnąłem się co on momentalnie odwzajemnił.
-Bez ciebie nie idę. Będzie zimno. – Westchnąłem, po czym pogładziłem blondyna po policzku.- I tak wiem, że nie oglądałeś.
-Skąd ta pewność?- Zapytałem, uniósł się i delikatnie mnie pocałował.
-Bo za dobrze cię znam.- Objął ramionami moją szyję ziewając powiedział.- Spać. Z tobą.
-No dobrze.- Wziąłem go na ręce, Ala pannę młodą i ruszyłem w stronę sypialni, gdzie delikatnie ułożyłem go na pościeli. – Pod kołdrę.
-Tak jest mamo.- Odpowiedział zdejmując ubranie i w samych bokserkach wpełzając pod kołdrę. Ja zrobiłem to samo, po czym objąłem go w pasie i przyciągnąłem go bliżej. Leżeliśmy twarzami do siebie. Daniel pogładził mój policzek i prześlicznie się uśmiechnął.- Zdajesz sobie sprawę, że już się mnie nie pozbędziesz?
-Daniel.- Zaśmiałem się, widząc jego urażony wzrok, przejechałem nosem po jego policzku.- Jakbym chciał się ciebie pozbyć, zrobiłbym to już dawno temu. A wciąż jesteśmy razem.
-Trzy lata. – Westchnął z szerokim uśmiechem.
-Najlepsze w moim życiu.- Szepnąłem. Daniel spojrzał na mnie i pocałował mnie w czoło.
-W moim też. W końcu jesteś moim księciem.- Powiedział na co się zaśmiałem.
-A ty moją księżniczką.- blondyn zachichotał.- Kocham cię Daniel.
-Ja też cię kocham Andi.- Pocałował mnie czule po czym z powagą powiedział.- Ale na ślub sukienki nie założę, nawet jako księżniczka. Rozumiemy się?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro