Wellinger X Tande 1
-Nie, nie Tanja uspokój się. Nie mam zamiaru udawać, że kogoś mam. - Zamknąłem drzwi samochodu i ruszyłem w stronę mojej ulubionej kawiarni. Wszedłem i zająłem swoje stałe miejsce, pod oknem w kącie. Nie chwyciłem nawet za kartę, przychodziłem tu codziennie od czasów szkolnych, wszyscy mnie tu znali.
-Ale Andi, nie uważasz, że rodzice zaczną myśleć ze jest z tobą coś nie tak?- Zapytała zirytowana.
-Tanja, nie obchodzi mnie to. Niech myślą co chcą. Nie mam zamiaru ich okłamywać.- Do mojego stolika podszedł młody blondyn, którego pierwszy raz tu widziałem. Delikatnie się uśmiechnął.
-Co podać?- Zapytał cichym głosem. Nerwowo założył opadającą mu na oczy grzywkę za ucho.
-To co zwykle.- Powiedziałem i wykrzywiłem się na dźwięk głosu siostry.
-Może faktycznie jesteś jakiś nie teges! - Przetarłem twarz wolną dłonią i dostrzegłem, że owy blondyn nadal stoi obok.
-A mógłbyś powiedzieć, co to dokładnie. Jestem tu nowy. - Pokiwałem głową i wewnętrznie strzeliłem sobie face palma.
-Duża latte. - Blondyn pokiwał głową i ruszył w stroną ekspresu. Gdy odchodził mierzyłem go wzrokiem. Musiał być w moim wieku, wysoki, szczupły, o prawię białych włosach. Mimowolnie przygryzłem wargę.
-To co zamierzasz zrobić?- Zapytała zirytowana Tanja.
-Mam okłamywać rodziców, że obracam jakąś gorącą blondynkę? Co im to da?- Śledziłem wzrokiem blondyna krążącego za ladą. Widać było, że się stresuje.- Tanja, nie przyprowadzę nikogo, dopóki nie będę pewny tej osoby. Dopóki z nią nie będę. I nie zmienisz tego. Możecie sobie myśleć co chcecie.
-A rób co chcesz, ja się za ciebie tłumaczyć nie będę.- Zbulwersowana rozłączyła się. Westchnąłem i odłożyłem telefon na stolik.
-Proszę.- Blondyn położył moje zamówienie na blacie. Wraz z kawałkiem mojego ulubionego ciasta. Uśmiechnąłem się. Dziewczyny musiały go poinstruować. Taki bonus dla stałego klienta. - Smacznego.
-Dziękuję... jak masz na imię? Nie wiem komu podziękować.- Chłopak lekko się zarumienił i znów odgarnął sięgającą ust grzywkę.
-D-Daniel.- Wyciągnąłem w jego stronę dłoń.
-Andreas, miło mi.- Niepewnie ją uścisnął.
🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️🖋️
Z powodu tego, iż mój komputer jest beznadziejny i w ogole ze mną nie współpracuje rozdziały będą dodawane niezbyt rogularnie w najbliższym czasie.
Kk😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro