Wellinger x Freitag
-Hej przystojniaku!- Usłyszałem głos idącego z naprzeciwka Freitaga. Zatrzymałem się przed nim z uśmiechem.
-Hej odpowiedziałem kładąc dłonie na jego biodrach. Ten wsunął swoje, gorące dłonie pod mój t shirt, gładząc moje krzyże.- Richi, a jak któryś nauczyciel nas zobaczy?
-Dokształci się.- Zaśmiał się stając na palcach i łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. – Chodź.
-Gdzie?- Zapytałem, kiedy chłopak zaczął ciągnąć mnie w sobie tylko znanym kierunku. Weszliśmy do jednego z pokoi i wyszliśmy na balkon. Z którego, mieliśmy idealny widok na piękny zachód słońca. Poczułem jak Richi przyciąga mnie do siebie, zaplatając moje ręce na swoim brzuchu. Oparłem brodę na jego głowie i podziwiałem widok.- Jesteśmy w twoim pokoju?
-Nie, tak po prostu wparowałem do czyjegoś pokoju. Oczywiście, że to mój pokój, matołku. – Powiedział odwracając się w moich ramionach.
-Nie bądź taki uszczypliwy. – Oparłem czoło o jego.
-Myślisz, że Karinova się zorientuje, że śpisz u mnie?- Zapytał z uśmiechem i błyskiem w oku.
-Czemu nazywasz naszą wychowawczynię Karionova? Ona ma na imię Karina. – Zaśmiałem się z jego głupoty.
-Mniejsza, mnie interesuje tylko to, czy skapnie się że śpisz ze mną. – Zaśmiałem się i wziąłem bruneta na ręce. Kiedy wchodziłem do pokoju, w drzwiach stanęła nasza wychowawczyni. Zatrzymała się w pół kroku i uderzyła w czoło.
-Kolejni.. Boże drogi, dlaczego? – Spojrzała na nas i westchnęła zaciskając palce na nasadzie nosa. .- W ciąże żaden nie zajdzie tylko cicho macie być, żeby pani Weigl mogła spać. Bo jak się nie wyśpi to będzie jeszcze gorsza, a ja już mam jej dość, rozumiemy się?
-Tak jest, proszę pani.- Odpowiedział zdziwiony Richard. Kiedy kobieta zniknęła za drzwiami wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.- Co tu się właśnie wydarzyło?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro