Tande x Hayboeck
-Wychodzę do sklepu, chcesz coś? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego współlokatora. Kraft stał na srodku pokoju zakładając na głowę niebieską czapkę.
-Nie dzięki. – Powiedziałem z uśmiechem. Chłopak pokiwał głową i wyszedł. Chwilę siedziałem patrząc w telewizor. W pewnym momencie słysząc pukanie.- Otwarte!
-Hej.- W progu zatrzymał się blond włosy norweg. Zamknął za sobą drzwi by oprzeć się o nie plecami. – Co robisz?
-Nudzę się. A ty, co tu robisz?- Zapytałem wyciągając w jego kierunku dłoń, którą od razu ujął. Przyciągnąłem go, sadzając sobie na kolanach.
-Przyszedłem zobaczyć, co robi mój chłopak.- Cmoknąłem go w policzek. Z uśmiechem patrzyłem na jego piękną twarz, nadal niedowierzając że był cały mój. Przeczesałem dłoniom jego, jasne włosy.- Czemu się tak na mnie patrzysz?
-Cieszę się, że cię mam.- Chłopak zaśmiał się i przysunął, gładząc nosem mój policzek. –Wiesz co?
-No co?- Zapytał ze śmiechem.
-Kocham cię.- Daniel odsunął się by móc wygodnie patrzeć mi w twarz po czym jego twarz rozjaśnił piękny uśmiech. Pogładziłem dłonią jego szczupłe plecy.
-Ja ciebie też.- Odpowiedział wesoło.
Wiedziałem, że te słowa znaczą dla niego bardzo dużo. Dla mnie też znaczyły. Ponoć te wypowiedziane po raz pierwszy miały największa moc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro