Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tande x Forfang (cz.2)

Obudziłem się i zacząłem myśleć jaki ten sen był realny. Ciepło Johanna, smak jego ust. Westchnąłem zrezygnowany. Na co ja liczyłem... Zamarłem kiedy poczułem ręce ciasno oplatające mnie w pasie. Niee.. Nie możliwe żeby to się naprawdę wydarzyło. .

Najdelikatniej jak potrafiłem, odwróciłem się. Moje serce wywinęło fikołka, jak i cała reszta moich wnętrzności. Zobaczyłem zaspaną twarz Johanna. Kosmyki włosów opadały mu na twarz. Nie miałem pojęcia jak, ale wyglądał jeszcze piękniej niż zwykle. Uniosłem dłoń i delikatnie pogładziłem chłopaka po policzku. Ja naprawdę nie chciałem go budzić. Tak po prostu wyszło, kiedy chłopak poczuł dotyk, powoli rozchylił powieki.

Gdy nasze oczy się spotkały, posłał mi najwspanialszy uśmiech jaki w życiu widziałem. Wiedziałem już, że ten sen wydarzył się naprawdę. Przysunąłem się, wtulając w chłopaka. Ten tylko przyciągnął mnie najbliżej jak mógł. Wplótł palce w moje włosy i delikatnie je przeczesywał. To wszystko było tak dziwne, niesamowite i nie spodziewane, że nie wiedziałem co mam myśleć. Uniosłem się na łokciu i spojrzałem mu w twarz. Był zaspany ale szczęśliwy.

-O czym myślisz?- Zapytał, nadal przeczesując moje włosy.

-Czy to wszystko jest realne...- Zmarszczył brwi i przesunął dłoń na mój policzek.- Co teraz będzie Johann?

-A co ma być?- Zapytał przekrzywiając głowę. Otwarłem usta by coś powiedzieć, ale nie wiedziałem co.- Danny, chcesz tego?

-Boję się, że cię stracę.- Chciałem z nim być, bardziej niż chciałem wszystkiego, innego na tym świecie, ale po prostu bałem się stracić najlepszego przyjaciela. Nachyliłem się i złączyłem nasze usta.

-Mam to uznać za tak?- Pokiwałem lekko głową po czym wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Prawą dłonią kreśliłem mu na brzuchu drobne kółeczka. Johann pocałował mnie w czoło.- Gdzie chciałbyś pójść na randkę? Jestem otwarty na propozycje.

-Nawet jeśli powiem, że na Greya?- Zapytałem zaciekawiony reakcją chłopaka. Ten głośno westchnął.

-Czego się nie robi z miłości!- Zawołał, mocno mnie ściskając.

-Ale, nie żebym chciał na niego iść.- Chłopak wybuchnął śmiechem, po chwili ja też do niego dołączyłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro