Nousiainen x Polášek
-Kotek, chodź tu do mnie. – Przy uchu usłyszałem głos Eetu. Odwróciłem się na drugi bok. Blondyn uśmiechał się pogodnie i pocałował mnie w nos.
-Która godzina?- Zapytałem przeciągle ziewając.
-Piąta dwadzieścia. – Wytrzeszczyłem oczy na co fin się zaśmiał.- Chciałem ci coś pokazać.
-No ciebie chyba coś boli. Po co mnie budzisz?- Zapytałem zamykając ocz. W odpowiedzi dostałem rozgrzane usta chłopaka tuż pod obojczykiem. Rozchyliłem jedno oko. Chłopak oparł brodę na dłoni i wyczekująco na mnie patrzył.
-Eetu, ja chcę spać.
-A ja, chciałbym spędzić trochę czasu z moim chłopakiem. – Wymruczał w moją szyję.
-A to nie może zaczekać do dziesiątej?- Blondyn odsunął się i urażony zaplótł ręce na piersi.
-Ja tu ci mówię, że chciałbym spędzić z tobą czas, bo bardzo cię kocham. A ty wolisz spać?- Fuknął obrażony, odwracając się do mnie plecami. Westchnąłem i dotknąłem jego nagiego ramienia. Chłopak odsunął się jeszcze bardziej.
-Eetu, nie obrażaj się na mnie. Ja też się stęskniłem.- Pogładziłem blondyna po żebrach. Kiedy chłopak pociągnął nosem, wiedziałem że coś jest nie tak. – Słońce, co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
-Viktor. – Chłopak gwałtownie usiadł i odwrócił w moim kierunku. – Czy ty mnie w ogóle kochasz? Bo czasami odnoszę wrażenie, że w naszym związku obchodzi cię seks nie ja.
-Naprawdę?- Zapytałem zirytowany także siadając. – Naprawdę wątpisz w to, że cie kocham?
- Tak, wątpię. Więcej czułości okazujesz Stursie niż mi. Nie potrafisz nawet zmusić się do uśmiechu. Szanuję twoje zdanie na temat ukrywania się, co jednak nie zmienia faktu że całkowicie się z nim nie zgadzam. Nawet nie wiesz, jak dużo kosztuje mnie twoje zachowanie. – Po jego policzkach popłynęły łzy.- Jestem na każde twoje zawołanie, bo cię kocham i jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, a ty masz problem ze wstaniem, kiedy chcę ci coś pokazać, poprzebywać z tobą. Związek to nie tylko seks Viktor. Może tego nie rozumiesz, ale chciałbym czegoś więcej.
-Eetu, ty chyba nie ..- Blondyn wstał i ubrał się w leżące na podłodze ubrania.. Do ręki wziął telefon i kluczyki. Spojrzał na mnie tymi, smutnymi oczami. – Eetu, nie wygłupiaj się. Wracaj, możemy miło spędzić czas.
-Nie Viktor. Nie wrócę do łóżka i nie będę się z tobą kochał, jak gdyby nigdy nic.- Po jego policzkach spłynęły łzy.- A ja chciałem ci się oświadczyć a ty, nawet o mnie nie walczysz.
-Eetu..- Odjęło mi mowę, jednak nadal siedziałem w łóżku. Chłopak założył bluzę i spojrzał na mnie stając w drzwiach.
-To koniec Viktor. – Szybkim krokiem wyszedł, zostawiając mnie samego ze swoimi wszystkimi błędami. Schowałem głowę w dłonie gdy usłyszałem jak samochód opuszcza podjazd.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro