Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kraftboeck

Spojrzałem w niebo. Przeciął je blask spadającej gwiazdy. Była piękna, przez moment myślałem, że najpiękniejsza. Ale potem odwróciłem się i zobaczyłem jej blask w twoich oczach. Ty byłeś piękniejszy. Najpiękniejszy. Delikatny wiatr rozwiał twoje, blond włosy. Niedbale je poprawiłeś. Nie zwracałeś uwagi, jak twoje małe ruchy na mnie działają. Przechyliłem głowę i uśmiechnąłem się. Odwróciłeś głowę i spojrzałeś na mnie. Twoją, bladą twarz rozjaśnił uśmiech. Nachyliłem się i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. Oddałeś pieszczotę gładząc mnie po policzku. Zastanawiałem się czy można być szczęśliwszym niż ja w tej chwili. Z miłością mojego życia u boku, w piękny miejscu. Oderwałeś się ode mnie i obejmując mnie ramieniem powiedziałeś.

-Stefi, tak myślałem, że chciałbym spełnić jedno z twoich marzeń.- Podniosłem na ciebie wzrok. Byłeś lekko spięty, chwyciłem cię za dłoń, kreśląc po niej kółeczka.- Nie mogę w żaden sposób sprawić abyśmy mogli mieć swoje, własne dziecko. Ale pomyślałem o adopcji, w końcu zawsze powtarzałeś, że marzy cie się rodzina i biegające po domu dzieci..

-O mój Boże, Michi!- Krzyknąłem obejmując blondyna, jednak mogę być jeszcze bardziej szczęśliwy.

-Czyli podoba ci się ten pomysł?- Zapytał gładząc mnie po plecach.

-Oczywiście. Adoptujmy dziewczynkę, proszę Michi. Taką małą, uroczą, najlepiej żeby była blondynką...- Blondyn zamknął mi usta pocałunkiem.

-Dla ciebie to adoptuje nawet pięcioraczki.- Zaśmiałem się wtulając się w jego ramię.

-Kusząca opcja.- Pocałowałem go w policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro