Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Johansson X ...

Zadzwoniłem dzwonkiem, mocniej ściskając w dłoni butelkę whiskey. Po chwili czekania drzwi otworzyły się ukazując mi Gangnesa z małą dziewczynką na rękach. Momentalnie cały mój dobry humor wyparował.

-Hej Robert.- Powiedział z uśmiechem Kenneth, klepiąc mnie po plecach.

-Hej.- Wszedłem do środka i pozbyłem się obuwia. Podniosłem wzrok i pogładziłem dziewczynkę po głowie. – Cześć maluszku.

-Hai. – Powiedziała paluszkami ciągnąc za moje wąsy.

-Gdzie pani domu?- Zapytałem z uśmiechem.

-Ja ci dam pani, wąsaczu. – Odpyskował mi Fannemel. – Dłużej się nie dało?

-Korki. – Powiedziałem zgodnie z prawdą czochrając mu włosy. Wręczyłem mu alkohol. – Nie jestem pewien, czy krasnale mogą spożywać tego rodzaju trunki, ale cóż.

-Grabisz sobie rudzielcu.- Powiedział grożąc mi swoim, malutkim paluszkiem. – Chodź do salonu.

-Hej wszystkim.- Powiedziałem widząc dużą liczbę ludzi znajdującą się w pomieszczeniu.

-No hej, przyjechał książę.- Powiedział idący w moim kierunku Hilde.- Nie chcieli nam dać jeść dopóki nie przyjedziesz, ja tu głoduje stary!

-Sorki, korki były.- Moją uwagę przykuł fakt, że jedyną kobietą była siedząca obok Andreasa jego żona, Elizabeth. Kiedy tylko zobaczyłem ich razem, takich szczęśliwych z malutką Ellą, moje serce miało dość. Czułem, że moje oczu zaczynają się szklić. Zauważyłem Fannemela wchodzącego do kuchni. Szybkim krokiem ruszyłem za nim.- Hej Anders, pomóc ci w czymś?

-Nie dzięki. Muszę tylko włączyć piekarnik.- Przycisnął dwa guziczki i z uśmiechem na mnie spojrzał.- Gotowe. Co jest?

-A co ma być?- Odpowiedziałem szybko. Blondyn zmarszczył brwi. Oparł plecy o blat i z założonymi rękami się we mnie wpatrywał.

-Jesteś gorszym kłamcą od Kennetha, a to już sztuka. – Powiedział przekrzywiając lekko głowę.- Więc, o co chodzi?

-Pamiętasz, jak mówiłem Ci kiedyś, że czuję coś do kogoś ale ten ktoś jest zajęty?- Pokiwał głową marszcząc brwi.- Tak się składa, że jest tutaj i czuję się bardzo niekomfortowo.

-Zakochałeś się w Elizabeth? – Zapytał zdziwiony. Pokręciłem głową.- W Andreasie?

-Mhm.- Anders patrzył na mnie badawczo, jakby licząc że wybuchnę śmiechem.

-Zdziwiłeś mnie, nie ukrywam. – Uniósł się na dłoniach i usiadł na ciemnoszarym blacie.- I co masz zamiar z tym zrobić?

-Nic.- Powiedziałem opierając się o ścianę. – On ma żonę, córkę. Nie mam zamiaru się w to wpiepszać.

-Nie mam pojęcia, co mógłbym ci doradzić.- Odpowiedział po chwili namysłu.- Może tak ma być. Jesteś jeszcze młody, znajdziesz jeszcze miłość.

-Łatwo ci mówić, ty znalazłeś.- Anders uśmiechnął się, kiedy do pomieszczenia wszedł Gangnes.

-Potrzebna pomoc?- Zapytał kładąc dłoń na udzie blondyna.

-Nie, możesz iść dalej zabawiać gości.- Anders poprawił lekko sterczące kosmyki jego włosów. Kenny szybko cmoknął go w usta i wrócił do salonu. – Ja też swoje wycierpiałem. Nic nie przychodzi od razu. Kiedy to zrozumiesz, będzie ci łatwiej. Może teraz, to dla ciebie koniec świata ale, prędzej czy później cienie zniknął i dojrzysz jakiś, drobny promyczek za którym za wszelką cenę będziesz chciał podążyć.

Po kilki chwilach Anders zeskoczył z blatu i dołączył do reszty w salonie. Ja zatrzymałem się w progu patrząc na przyjaciół. Wszyscy byli tacy szczęśliwi, każdy z nich znalazł już swój promyk. Drgnąłem, kiedy do mojej nogi przytuliła się Ella. Wziąłem dziewczynką na ręce. Ta znów pogładziła moje wąsy. Zaśmiałem się. Podniosłem głowę i dostrzegłem iskierki w błękitnych oczach Halvora.

Może mój promyczek był bliżej niż myślałem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro