Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fannemel x Gangnes

-Anders, idź i wytłumacz SWOJEJ córce, że tak ubrana z domu nie wyjdzie.- Uniosłem wzrok znad książki na stojącego po środku salony Kennetha. Nerwowo założył ręce na biodra i mierzył mnie zirytowanym spojrzeniem.

-A dzisiaj rano, to była TWOJA córka. – Odłożyłem lekturę na stojący obok stoliczek i podszedłem do niego, by zatrzymać się tuż przed nim. Stanąłem na palcach i zarzuciłem ramiona na jego szyję, czując jak spięty jest. – Aż tak źle?

-Ona ma 15 lat a wygląda, jak spod latarni.- Wyburczał opierając podbródek na czubku mojej głowy.

-Kenny, mówisz na naszym dziecku, bardzo upierdliwym ale naszym. – Upomniałem go wbijając mu palce pod żebra. Ze śmiechem złączył nasze usta, w czymś co ciężko było nazwać pocałunkiem.

-Ej, nie jesteście tu sami, fuj. – Zamknąłem oczy i obróciłem się w uścisku męża tak, by swobodnie patrzeć jej w twarz. Szczęka mi opadła. W mojej głowie pojawiło się tylko jedno pytanie. Skąd ona wytrzasnęła ten strój!?

- Do pokoju.- Skrzywiła się na mój ostry ton. Uniosła brwi, nie bardzo rozumiejąc. – Już. Tak ubrana nie wyjdziesz.

-Tato, ale ja wyglądam modnie. – Powiedziała obronnym tonem, skanując się wzrokiem. Za uchem usłyszałem prychnięcie.

-Bo zaraz sam ci coś wybiorę i dopiero modnie będziesz wyglądać. – Dziewczyna założyła ręce na biodra, odwzorowując pozę jej ojca sprzed kilku chwil. – Tak nie wyjdziesz, albo się przebierasz albo nie wychodzisz. Proste.

-Ale...- Zaczęła z hardą miną.

-Nie ma ale, już.- Kenneth ominął mnie i chwytając ją za ramiona wypchał do pokoju. Pokręciłem głową nie mogąc opanować śmiechu. Szatyn opadł bezsilnie na kanapę. – Czemu ona nie ma już dwóch lat. Ja chcę żeby ona znowu miała dwa lata. Czemu one w ogóle rosną, nie może po prostu taka zostać? Ja chce moją, malutką dziewczynkę z powrotem.

-Nadal jest twoją, malutką dziewczynką. Tylko trochę urosła. – Usiadłem obok niego przerzucając nogi na jego kolana.

-Anders- Na dźwięk swojego imienia automatycznie na niego spojrzałem. – Chce drugie dziecko. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro