D. Prevc x Semenic
Siedziałem w pokoju usilnie próbując się na czymś skupić. Jednak całe moje starania szły na nic. Nie kiedy za ścianą siedział chłopak w którym byłem beznadziejnie zakochany. Obracałem się na krześle, coraz bardziej odchodząc od zmysłów. Wstałem i rzuciłem się na łóżko. Twarz zatopiłem w poduszce. Zdawałem sobie sprawę, że zachowuję się jak dziecko, ale nic nie potrafiłem na to poradzić. Odwróciłem się na plecy i omal nie dostałem zawału. W drzwiach mojego pokoju stał Anze. Momentalnie się wyprostowałem.
-Hej Anze, potrzebujesz czegoś?- Zapytałem się walcząc ze swoim głosem. Chłopak usiadł na krześle naprzeciwko mnie.
-Ile to trwa?- Zapytał patrząc mi uważnie w oczy.
-Ale co?- Patrzyłem na niego zdezorientowany. Powtarzając w głowie, że on przecież nie może wiedzieć.
-Nie jestem głupi Domen. – Przekręcił głowę i przeczesał włosy. Mi automatycznie zrobiło się gorąco. – Widzę jak na mnie patrzysz.
-Nie rozumiem o co ci chodzi Anze.- Wydukałem, chłopak gwałtownie naparł na mnie swoim ciałem. Jego usta zaatakowały moje. Wplątałem dłonie w jego włosy. Chłopak mruknął zadowolony i wsunął dłoń w moje spodnie. Jęknąłem czując jego dotyk w tak wrażliwym miejscu.
-Mam przestać?- Zapytał spokojnym głosem.
-Nie.- Odpowiedziałem zdejmując koszulkę.
***
Kiedy obudziłem się w środku nocy, leżałem już sam. Spojrzałem na telefon. Była 03;15. Miałem jedną nową wiadomość.
Anze: Dzięki młody, nie sądziłem że ten zakład będzie tak łatwy. Jednak jesteś łatwiejszy niż się wydajesz.
Przeczytałem tą wiadomość z dziesięć razy. W moich oczach wezbrały łzy, które już po chwili płynęły po moich policzkach. Zawinąłem się w kołdrę. Chwilę później usłyszałem ciche kroki. Drzwi do mojego pokoju się uchyliły i stanął w nich zaspany Cene. Chłopak jakby wyczuł, że coś się stało i usiadł na łóżku obok mnie.
-Domi, co jest?- Zapytał dotykając mojego ramienia. Wcisnąłem mu w dłoń telefon. Ten szybko przeczytał wiadomość i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłem się w brata i moczyłem łzami jego piżamę. – Domen, nie płacz. Nie jest tego wart. To tylko pokazuje jakim był chamem. Nic tutaj nie zawiniłeś, to nie jest w żadnym wypadku twoja wina.
-Ale ja go kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro