Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Aigner x Schlierenzauer

Skuliłem się do granic możliwości na hotelowym łóżku. Przykryłem głowę kołdrą. Znów błysnęło, a grzmot jakby z każdym razem był coraz silniejszy. Aż podskoczyłem. Wzmógł się wiatr, a deszcz z gradem tłukł się o drzwi balkonowe. Odkryłem się i usiadłem. Było to złym pomysłem, bo gdy błyskawica przecięła nocne niebo, prawie spadłem z łóżka. Spojrzałem na spokojnie śpiącego Gregora. Nie mogłem zrozumieć tego, że on potrafił tak spokojnie sobie spać, kiedy na zewnątrz panowała nawałnica.

-Gregor.- Odpowiedziała mi cisza. Deszcz coraz głośniej dudnił.- Gregor, Gregor śpisz?

-Spałem.- Odpowiedział zaspanym, lekko zirytowanym głosem.- Co jest Clemens?

-Bo..- Podskoczyłem kiedy pokój rozświetliła kolejna z błyskawic.

-Boisz się burzy?- Zapytał i podniósł głowę, dzięki czemu wyraźniej go słyszałem.

-Mhm.

-Nie zaśniesz?

-Nie.- Podkurczyłem kolana pod brodę i patrzyłem na bruneta.

-Idziesz czy nie?- Zapytał, i dopiero gdy na moment w pokoju zrobiło się jasno zobaczyłem, że unosi kołdrę w górę i czeka. Szybko przedostałem się do jego łóżka i odwróciłem twarzą do niego. Ten przykrył nas kołdra i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Cały zesztywniałem. – Jak ci będzie lepiej, możesz się przytulić. Ale spróbuj zasnąć. Jutro mamy kwalifikacje.

-Dobranoc.- Niezdarnie poprawiłem się, starając się w jak najmniejszym stopniu stykać z ciałem Schlierenzauera. Jednak gdy piorun uderzył w pobliski plac wtuliłem się w niego z całych sił, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. Ten lekko się zaśmiał i delikatnie ucałował mnie w głowę. Przerzucił ramię przez moje biodro i wyszeptał.

-Dobranoc mały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro