|| M. Fettner || A boy who I used to know
All the other kids with the pumped up kicks
You better run, better run, faster than my bullet
Starsza kobieta uważnie rozejrzała się po mieszkaniu, w którym aktualnie się znajdowała, dokładnie przyglądając się każdemu szczegółowi jaki udało jej się dostrzec. Jej posiwiałe włosy i podkrążone oczy nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do tego, że sytuacja, o której głośno było na całym świecie, nie była dla niej obojętna. Wręcz przeciwnie, razem z osobistą tragedią, którą przeżyła kilka dni przed tym wydarzeniem, dodała jej kilkanaście lat i zabiła tę radość i pogodę ducha, z której niegdyś była znana.
- więc to tutaj mieszkał? - spytała cichym, drżącym głosem, gdy młoda brunetka przyniosła jej filiżankę i usiadła na krześle, na przeciwko niej.
- tak. Jak tylko zaczął zarabiać na siebie, postanowił się wyprowadzić - odparła brunetka, której twarz również zdradzała ból, jaki został jej zadany w ostatnim czasie - nie naciskałam na niego. Dobrze wiedział, że mógł u mnie mieszkać tak długo jak tylko chciał. Ale on zawsze powtarzał, że źle się czuje, kiedy musi polegać na innych.
Starsza kobieta lekko się uśmiechnęła, jednak tylko na kilka sekund. Drżącą dłonią uniosła filiżankę i wzięła łyk herbaty, po czym znów rozejrzała się po mieszkaniu, szukając jakiegokolwiek śladu po mężczyźnie, którego przecież tak dobrze znała z opowiadań syna. A jednak teraz wydawał jej się całkowicie obcy.
- jaki on był, kiedy był młodszy? Gregor opowiadał mi, że nie mieliście łatwego życia.
- to prawda - stwierdziła brunetka, spuszczając wzrok - Manuel zawsze był nieśmiałym dzieckiem. Był pełny energii i uwielbiał się bawić, ale najbardziej lubił własne towarzystwo. Nigdy nie miał przyjaciół w szkole, ani w sąsiedztwie. Nasz ojciec zostawił nas, kiedy miał rok, więc w ogóle go nie pamiętał. Dlatego zawsze najbliżej trzymał się matki, a po jej śmierci, to ja byłam najbliższą mu osobą.
- byliście dziećmi, gdy zmarła?
- nasza matka? Gdy miałam piętnaście lat. On dziesięć. Wtedy już całkowicie odciął się od ludzi. Było nam ciężko, przyznaję. Nikt nam nie pomagał, więc to ja musiałam nas utrzymywać i jednocześnie zająć się wychowywaniem go. Niech mnie pani nie zrozumie źle, ja nie próbuję go usprawiedliwić. Wiem, że wielu ludzi przechodzi podobne tragedie i wyrastają potem na porządnych ludzi. Cóż... Z nim się nie udało.
- to nie jest twoja wina - powiedziała starsza kobieta uspokajającym tonem.
- staram się tak myśleć. Ale czasami wciąż powraca do mnie to poczucie winy, że... Mogłam poświęcać mu więcej uwagi. Kiedy zainteresował się skokami tak na poważnie i zaczął jeździć na zgrupowania, byłam pewna, że już sobie poradzi. Zacznie spędzać czas z ludźmi, znajdzie przyjaciół, takich samych indywidualistów jak on i to wszystko jakoś samo się ułoży. I szczerze mówiąc wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie. Tak jak mówiłam, usamodzielnił się, wyprowadził, zaczął korzystać z życia. Był dobrym człowiekiem, zawsze mogłam na niego liczyć.
- Gregor też mi opowiadał, że to wesoły chłopak. Tym bardziej zastanawiam się jaki miał powód, żeby... - przerwała, a wyraz jej twarzy wskazywał na to, że powróciły do niej wszystkie mroczne wspomnienia - powiedz... Ty wiesz, prawda? Wiesz co dokładnie było jego motywem.
Młoda brunetka przez długą chwilę patrzyła w milczeniu na swoją rozmówczynię. Cisza między nimi była nieznośna i pełna napięcia.
- nie wiem, czy powinnam to pani pokazywać - stwierdziła w końcu.
- dziecko, jeżeli chcesz umożliwić starszej kobiecie dożyć resztę życia w spokoju, to powiedz wszystko. Muszę wiedzieć jaki związek miała z tym śmierć mojego syna.
Po kolejnej chwili niezręcznej ciszy, brunetka głęboko westchnęła i podeszła do drzwi znajdujących się za nią. Poprosiła drugą kobietę, by również podeszła, po czym wzięła ze stojącej obok półki klucz i otworzyła drzwi. To, co znajdowało się w środku, zszokowało panią Schlierenzauer. Zaczęła drżeć jeszcze bardziej i wzięła kilka głębokich oddechów. Jej rozmówczyni cierpliwie czekała, aż się uspokoi, po czym spokojnym, cichym głosem bez jakichkolwiek emocji zaczęła mówić, patrząc pustym wzrokiem na zaniedbany pokój, wyklejony zdjęciami i wycinkami z gazet dotyczącymi Gregora. Zarówno tymi na temat jego wyników w konkursach, jak również tymi, mówiącymi o wypadku, w którym zginął.
- nigdy się pani nie zastanawiała, dlaczego Gregor tak wiele mówił o Manuelu? Nigdy nie pomyślała pani, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń? Byli w sobie zakochani. Od bardzo dawna. Manuel powiedział mi o tym w tajemnicy. Byłam jedyną osobą, która była tego świadoma. Chcę, żeby pani była drugą i ostatnią. Kiedy tylko dowiedziałam się, że Gregor zginął w wypadku, od razu tu przyjechałam. To było chyba na drugi dzień. Przyjechałam i robiłam co mogłam, żeby jakoś pocieszyć mojego brata. Przyjeżdżałam codziennie. Spędzałam z nim mnóstwo czasu i starałam się mu tłumaczyć, że to był wypadek. Niech mi pani wierzy, walczyłam z całych sił, żeby go wyciągnąć z tej obsesji, w którą wpadł. Ale on był zbyt zrozpaczony, żeby cokolwiek do niego dotarło. Wymyślił, że winny jest ich trener i pozostali skoczkowie z pierwszej kadry. Że to jest ich wina, że Gregor nie dostał powołania na Mistrzostwa Świata i musiał wrócić do domu. Bo to właśnie wtedy miał ten wypadek samochodowy.
- więc... wiedziałaś, że on chce to zrobić? - po twarzy starszej kobiety spływały już łzy, a jej głos drżał.
- mówił mi o tym, owszem. Ale na litość boską, nigdy bym nie pomyślała, że będzie do tego zdolny. Kiedy człowiek doświadczy śmierci ukochanej osoby, zawsze szuka winnych. I zawsze czuje nienawiść do ludzi, których tą winą obarczy, to jest normalne, to jest etap przeżywania straty. Ale na myślach się zawsze kończy. Proszę mi wierzyć, że mój brat nigdy by tego nie zrobił świadomie. Proszę go nie obwiniać.
- zamknij te drzwi - starsza kobieta odwróciła się gwałtownie i odeszła kilka kroków.
Gdy brunetka wykonała jej polecenie, ta smutno na nią spojrzała, ocierając łzy.
- nikt nie może o tym wiedzieć. - powiedziała półszeptem - nikt, pamiętaj o tym. Już dość ludzi się nacierpiało, nie możemy pozwolić, żeby teraz jeszcze oczerniali imię twojego brata i twoje.
Młoda kobieta przytaknęła i w milczeniu patrzyła, jak matka Gregora wychodzi z mieszkania. Gdy została sama, usiadła przy stole i po raz kolejny przeczytała ten sam artykuł w gazecie sprzed kilku miesięcy. Ostatni, dotyczący jej brata.
"Tragedia w Austriackiej kadrze. Skoczkowie wraz z trenerem zostali brutalnie zamordowani przez swojego kolegę, Manuela Fettnera, który następnie popełnił samobójstwo. Motywy nie są znane."
Pod artykułem znajdowało się zdjęcie Manuela, na którego widok jego siostra mimowolnie się uśmiechnęła.
- i nigdy ich nie poznacie.
-----------------------------------------------------
Podoba Wam się to? Bo ja mam totalnie mieszane uczucia. W sensie... Przekazałam i zawarłam wszystko co chciałam, ale i tak, czegoś mi tu brakuje, mimo że czytałam i poprawiałam po kilka razy.
No nic, miłego czytania kolejnej historyjki o skoczku - psychopacie xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro