Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Ethan

Kiedy wyszedłem z domu, powietrze było chłodne, a niebo przyozdobione ciężkimi chmurami, które zapowiadały burzę. Wciągnąłem głęboko powietrze, próbując oczyścić umysł. Ostatnie dni były trudne, nie tylko dla Alyssy, ale i dla mnie. Chronienie jej przed przeszłością, która wciąż za nią goniła, stawało się coraz bardziej skomplikowane. Musiałem zrobić coś, co mogłoby zapewnić nam więcej czasu.

Idąc w stronę samochodu, miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. To uczucie było mi znajome – tyle lat spędzonych w cieniu, na granicy prawa, nauczyło mnie rozpoznawać subtelne sygnały zagrożenia. Rozejrzałem się, ale niczego nie zauważyłem. Wsiadłem do samochodu, zbyt świadom, że Alyssa jest teraz sama, choć chroniona systemem kamer i alarmów.

Ruszyłem powoli, kierując się na obrzeża miasta. Miałem spotkanie, którego nie mogłem odłożyć. Mark, człowiek, któremu kiedyś ufałem, teraz stawał się problemem. Był jednym z tych, którzy wiedzieli za dużo o mojej przeszłości, o tym, co robiłem, zanim postanowiłem wyprostować swoje życie. Teraz, gdy pojawiła się Alyssa, zaczął stawiać pytania, a to nie wróżyło nic dobrego.

Kiedy dotarłem na miejsce, stare magazyny wyglądały na opuszczone, ale wiedziałem, że to tylko pozory. Wyszedłem z samochodu, przemykając między budynkami. Musiałem być ostrożny, bo choć Mark był kiedyś przyjacielem, teraz nie mogłem być pewny, jakie ma zamiary.

Wszedłem do środka i od razu zobaczyłem go, oparty o jedną ze stalowych belek, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Jego twarz była nieruchoma, ale w oczach krył się cień czegoś, co budziło mój niepokój.

— Ethan, cieszę się, że przyszedłeś — powiedział z uśmiechem, który nie sięgał jego oczu.

— Nie miałem wyboru. Powiedz mi, czego naprawdę chcesz, Mark — odpowiedziałem chłodno, nie spuszczając z niego wzroku.

Mark zrobił kilka kroków w moją stronę, zatrzymując się w pół drogi.

— Znasz mnie, Ethan. Wiem więcej, niż powinienem, a teraz znowu pojawiła się ta dziewczyna... Alyssa, tak? — Jego głos był miękki, ale w nim kryła się groźba.

Zacisnąłem pięści, choć starałem się to ukryć. Wiedziałem, że Mark gra w swoją grę, próbując wykorzystać sytuację, by coś zyskać. Nie mogłem pozwolić, by Alyssa stała się kartą przetargową.

— Alyssa nie ma nic wspólnego z tym, co było. Zostaw ją w spokoju — powiedziałem, starając się utrzymać głos w ryzach.

Mark zaśmiał się krótko, kręcąc głową.

— Nie, Ethan, to nie jest takie proste. Twoja przeszłość nie zniknęła, a ona jest teraz częścią twojego życia. Może nie pamiętasz, ale ci, których skrzywdziłeś, nie zapominają. A ja... ja jestem tu, żeby cię przypomnieć, że długi zawsze trzeba spłacić.

Spojrzałem na niego uważnie, starając się ocenić, jak daleko jest gotów się posunąć. Wiedziałem, że nie mogę go lekceważyć. Musiałem zagrać mądrze, żeby nie wciągnąć Alyssy w jeszcze większe niebezpieczeństwo.

— Czego chcesz, Mark? — zapytałem ponownie, tym razem ciszej, ale z większą determinacją.

Mark uśmiechnął się, a jego oczy błysnęły złośliwie.

— Chcę, żebyś przypomniał sobie, dla kogo pracowałeś. Chcę, żebyś zrobił coś dla mnie. I wtedy może zapomnę o tej dziewczynie.

Zacisnąłem szczękę, czując, jak napięcie rośnie we mnie z każdą chwilą. Wiedziałem, że Mark nie odpuści. Nie zamierzał zniknąć z naszego życia tak łatwo.

— Daj mi trochę czasu — powiedziałem w końcu, próbując kupić sobie choć odrobinę spokoju.

Mark skinął głową.

— Masz tydzień, Ethan. Potem wrócę po odpowiedź. A jeśli mnie zawiedziesz... no cóż, nie chciałbyś wiedzieć, co wtedy się stanie.

Odwrócił się i zniknął w cieniu magazynu. Stałem tam jeszcze chwilę, próbując zapanować nad emocjami. Wiedziałem, że muszę wrócić do Alyssy. Nie mogłem jej powiedzieć o wszystkim, ale musiała wiedzieć, że coś się dzieje. Musiałem ją chronić, niezależnie od kosztów.

Wsiadłem z powrotem do samochodu, a mój umysł krążył wokół tego, co muszę zrobić. Wiedziałem, że czas ucieka, a niebezpieczeństwo się zbliża. Musiałem działać szybko, zanim wszystko wymknie się spod kontroli.

Kiedy dotarłem z powrotem do domu, zobaczyłem, że Alyssa siedzi w kuchni, z kubkiem w dłoniach. Spojrzała na mnie z niepokojem, jakby wyczuwała, że coś jest nie tak.

— Wszystko w porządku? — zapytała cicho.

Podszedłem do niej i delikatnie dotknąłem jej ramienia, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.

— Tak, wszystko pod kontrolą. Ale musimy porozmawiać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro