Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Alyssa

Obudziłam się gwałtownie, walcząc z koszmarem, który nadal zdawał się otaczać mnie ciemnością i strachem. Ethan stał obok mnie, a jego dłoń spoczywała na moim ramieniu. Przez moment nie wiedziałam, gdzie jestem, ale jego obecność szybko przywróciła mi spokój. Oddychałam ciężko, próbując uspokoić serce bijące jak oszalałe.

— To tylko koszmar, jesteś bezpieczna — powiedział łagodnie Ethan, patrząc mi prosto w oczy.

Skinęłam głową, próbując zebrać myśli. Koszmary były dla mnie codziennością, odkąd uciekłam od mojego byłego. Każdej nocy wracały obrazy jego gniewu i przemocy. Ale teraz, w obecności Ethana, czułam się bezpieczniej, choć wiedziałam, że to tylko chwilowe uczucie.

— Dziękuję — wyszeptałam, wpatrując się w jego oczy. Jego twarz, choć naznaczona blizną, emanowała spokojem i siłą.

Ethan usiadł na brzegu łóżka, nie spuszczając ze mnie wzroku. Czułam, że chce coś powiedzieć, ale się waha.

— Ethan, co teraz zrobimy? — zapytałam, próbując zapanować nad drżeniem w głosie.

— Musimy być ostrożni. Sprawdziłem, nikt cię nie szuka, ale to nie znaczy, że jesteśmy bezpieczni. Mam ludzi, którzy nas obserwują i chronią. — Jego głos był pewny, a ja wiedziałam, że mogę na niego liczyć.

— A co z tobą? — zapytałam, wiedząc, że jego przeszłość wciąż kładzie się cieniem na jego życie.

— Poradzę sobie. Teraz najważniejsze jest, żebyś była bezpieczna. — Ethan wstał i podał mi kubek parującej herbaty, którą wcześniej przyniósł. — Napij się, to pomoże.

Wzięłam kubek i napiłam się kilku łyków, czując, jak ciepły napój uspokaja moje nerwy. Ethan usiadł obok mnie, a jego obecność była jak kotwica, która trzymała mnie w rzeczywistości.

— Ethan, nie chcę być ciężarem — powiedziałam cicho, czując się winna za to, że wciągnęłam go w swoje problemy.

— Nie jesteś ciężarem. Jesteś moją przyjaciółką, a przyjaciele są po to, żeby sobie pomagać — odpowiedział bez wahania.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością, a w jego oczach zobaczyłam coś, czego dawno nie widziałam — zrozumienie i troskę. W tym momencie poczułam, że może jest dla mnie nadzieja, że może razem uda nam się przezwyciężyć przeszłość.

— Musimy znaleźć sposób, żeby żyć normalnie, bez strachu — powiedziałam, bardziej do siebie niż do niego.

Ethan skinął głową.

— Zaczniemy od małych kroków. Jutro porozmawiamy o tym, co dalej. Teraz spróbuj zasnąć, jestem tutaj i będę cię strzegł — powiedział, a jego głos był jak balsam dla mojej duszy.

Położyłam się z powrotem, czując, jak moje ciało się rozluźnia. Ethan usiadł na krześle obok łóżka, a jego obecność była jak obietnica, że nie jestem sama. Zamknęłam oczy, pozwalając sobie na chwilę spokoju, wiedząc, że jutrzejszy dzień przyniesie nowe wyzwania, ale teraz, przynajmniej przez chwilę, byłam bezpieczna. Wizja Ethana z książką w ręku była ostatnią nim zasnęłam. Obudziły mnie dźwięki kroków, które słabły, a raz wzrastały. Odczekałam chwilę, a kroki na korytarzu osłabły aż wreszcie całkowicie zniknęły. Opuściłam pokój. Korytarz wydawał się długi, a moje kroki, gdy go przemierzałam brzmiały niezwykle głośno. Gdy spojrzałam w górę zauważyłam małe kamery w każdym kącie. To przypomniało mi słowa Ethana o tym, że tu mogę czuć się bezpiecznie. Ruszyłam przed siebie ściskając w rękach kubek z resztką herbaty. Przyglądałam się wystrojowi domu Ethana, eleganckie ściany i meble wskazywały, że właściciel ma gust i nie zawaha się wydać fortuny by go utrzymać. Zatrzymałam się, czując nieprzyjemny uścisk w piersi. Ten dom, teraźniejszy Ethan i to, co osiągnął, zazdrościłam mu i czułam, że tu nie pasuję. Po chwili wznowiłam wędrówkę aż trafiłam do kuchni. Na wyspie leżała kartka papieru z krótką notatką: "Musiałem coś załatwić. Będę z powrotem za godzinę. Ethan."  Nagle rozległo się uderzenie. Podskoczyłam wystraszona i obróciłam się w stronę źródła hałasu. Gałęzie pobliskiego drzewa uderzały o okno przez wzmagający się wiatr. Wypiłam resztkę herbaty, opłukałam kubek i nalałam zimnej wody. Usiadłam przy wyspie mając za towarzysza ciszę, która pierwszy raz od dawna nie zapowiadała kłopotów. Upiłam łyk zimnej wody zastanawiając się jaką pilna sprawą musiał załatwić.

Jak wrażenia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro