Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~rozdział 7~~

Jednak pewien ktoś nie zamierzał, zostawiać go w świętym spokoju.

Tym ktosiem jak już się można było domyślić był Katsuki Bakugou- za dzieciństwa zwany Kacchan. Wybuch skierowany ławkę zielonowłosego, nie był jakiś specjalnie niebezpieczny, ale jednakże wywoływał niepotrzebne dreszcze przerażenia, bo co jak co, ale wystarczyło użyć lekko mocniejszego i żegnaj wspaniały zmyśle słuchu! 

Zielone oczy spojrzały się z obojętnością na swoje odpowiedniki w kolorze czerwieni. Właściciel tych drugich kipiał ze złości, krzycząc na pewnego czerwonowłosego nastolatka, siedzącego w pewnym odstępie od Izuku. 

Nie było chyba gorszego sposobu, by w tej chwili zdenerwować chłopaka. Wystarczył jeden głośniejszy głos, jeden nawet 'cichy' wybuch Katsuki, jeden jedyny pisk, a migrena momentalnie przybrała na sile, mimo iż wcale nie tak dawno ustępowała.

Na nie szczęście Tomuru, który miał odpowiadać za złość Izuku (a ten wspomniany za agresywność anorektyka), Bakugou postanowił zacząć mieć problemy do zielonookiego, który bez dwóch zdań, w takim stanie rzuciłby się do ataku i na sto tysięcy procent wygrałby.

- Zamknij się, albo stracisz trochę zębów.- odparł tak gniewnie, a głos tak bardzo przepełniony był jadem, że aż trzeba było pogrubić tekst! Po dreszczach zebranych tu wszystkich przebiegł dreszcz. Agresywny blondyn spojrzał na niskiego aktora i wydarł się na całą klasę... No cóż... Midoriya ostrzegał. 

"Gomu gomu no... WPIERDOLEC!" 

Ah... Wspaniała nazwa techniki, wymyślona na potrzeby przypierdolenia Bakugou. 

Posypały się zęby. 

- Co tak słabo?- zapytał Shigaraki, patrząc na poszkodowanego.- Myślałem, że chociaż nos mu złamiesz- stwierdził, podnosząc jedną brew. Jednak szybko stracił zainteresowanie czerwonookim i wrócił do swojej gry na konsoli. 

- A weź się odpierdol.- mruknął do swojego starszego brata, kładąc głowę na blat i zamykając oczy, chcąc nacieszyć się pozostałością przerwy. Czerwonowłosy, na którego początkowo krzyczał Katsuki, szybko podbiegł do agresora i pomógł mu (mimo wielu sprzeciwów) dostać się do pielęgniarki. 

Spokój. 

Czy zielonowłosy wymaga zbyt wiele?! TYLKO spokój, TYLKO. 

Okularnik zaczął pouczać niskiego, lecz za nim kolejny dostał z wpierdolca, zareagował wyższy aktor. 

- Uważałbym do kogo właśnie mówisz.- odparł, nie spuszczając wzroku z gry.- W tej chwili każdemu może stać się krzywda przez tą niską podróbkę Chuuya'i z bsd.- oznajmił, nie chcąc po prostu więcej rannych, bo jednak piątek był jutro, a na szlaban na trunki nie mógł sobie pozwolić. Co to to kategorycznie nie. 

- Mimo wszystko bohater powinien umieć powstrzymywać swoje emocje...- i dalej niebieskowłosy nie słuchał. Tenya prowadził swój monolog, nie zdając sobie sprawę do kogo teraz mówi. 

Uważał on WSZYSTKICH za RÓWNYCH sobie. 

Popełnił błąd. POWAŻNY błąd. 

- Słuchaj no.- przerwał mu Tenko, wyłączając grę, co jednoznacznie sugerowało o powadzę jaką wypowiedział te słowa.- Spójrz najpierw na siebie, a kolejno na innych.- oznajmił nie szczędząc sobie podkreślania pewnych wyrazów. 

- Co jest złego w upo- nie dokończył, gdyż czerwonooki nie chciał więcej wysłuchiwać tego kolesia. 

- Na polu walki, albo przyłożysz towarzyszowi, albo on dupy nie ogarnie i wszystko się spierdoli.- wtrącił się, przeczesując włosy do tyłu, by chociażby na chwilę odgonić grzywkę sprzed oczu.- Jesteśmy istotami myślącymi, więc sami chyba możemy stwierdzić co w niektórych sytuacjach jest dobre, a co złe, prawda panie Iido Tenya?- Specjalnie zadał pytanie, by ogarnął on swoje zapędy. Chyba wystarczy to, że jest na czarnej liście u naszego Shigarakiego. 

Wspomniany tylko przeprosił i przyznał racje złoczyńcy, po czym odszedł od ich ławki. No cóż... Ważne, że już nie wkurwia ani jednego, ani drugiego aktora. 

~~~

| Izuku pov|

Maaaaaaaaaaaatko Przenajświętrza! Dlaczego żeś mnie tak pokarała?? Whyyyyyyyyy? 

Jeny. Dlaczego mam lekcje o ósmej nad ranem? Pięć pierdolonych dni roboczych. Pięć dni cierpienia i zakaz chlania w środy. Kuro chyba chce mnie zabić! 

Środa bez chlańska, to nie środa :<.  

A tak swoją drogą to dlaczego niby, nie mogę zrobić rozróby w mieście? Znaczy... Wiadomo- mamy chwilowo usunąć się w cień i udać, że nas ni ma, ale na chuja to? Ja chce coś rozpierdoooolić! Tak bardzo chcę! 

Ale nie.

Będę siedział przy biurku i przeglądać plan lekcji. 

O chuj. Jutro mam podstawy bohaterstwa, ale w sumie... All Srójtas ucieszy się na pewno na mój widok w klasie :>. Zniszczył mi marzenie, a teraz okazuje się, że jednak tego nie zrobił, ale będzie musiał być wściekły! No to jednak nie będzie tak źle... A nie. Jednak będzie. 

Nie mogę mieć niemieckiego, a muszę mieć angielski. Znaczy... Obowiązkowo musi być ten drugi, a ja chce ten pierwszy. Foch. Nie będę dłużej zostawać w szkole, by specjalnie mieć dwie godziny języka jednej z lepszych postaci w Historii. Adolf Hitler, ah... Artysta jakich mało, a do tego przestępca! +1 dla tego byczka za branie tak zajebistego udziału w wojnie, szkoda że już nie żyje. No cóż... Moim celem będzie na pewno rozpętanie wojny wraz z Shiggym. Tak. Wspaniały pomysł. 

Ajajajaj! Dlaczego mam takiego pecha i musiałem wylać kawusię?? Całe szczęście, że miałem przy sobie jakąś ścierkę, inaczej słabo, by było ze scenariuszem i planem lekcji, którego jeszcze nie przepisałem. 

Gdyby nie to, że szef ma zajebisty pomysł na serial, nie grałbym w nim. Bycie dobrym charakterem w tym jakoś mi nie pasuje, ale gdy pod koniec serii okaże się, że byłem jednak po złej stronie... Tak! Znaczy byłoby tak... No ale zmiana planów i nie będzie takiego zakończenia :<, a tak się już napaliłem, no! 

Ale życie, co poradzisz. 

Dalej chce coś rozpierdolić, ale to już chyba normalne po pozbyciu się kaca przeze mnie. 

Nagle ogarnęła mnie czarność i pojawiłem się przed doktorkiem, a obok mnie siedział na ziemi Tomura... Mogę poprosić o znicze? On chyba w coś grał... On zaraz kogoś zamorduje! Boże ratuj nas, o ile istniejesz! 

- Czego znowu kurwa jego mać?! Zajęty byłem!- krzyczał wkurzony na całego braciak. Żyłka pulsowała na jego czole, a on był bliski zamordowania doktorka, Kuro i mnie, a w gratisie pewnie dołożyłby rozpierdolenie całej tej sali. 

Chociaż to nie jest tak zły pomysł... Zanim ją odbudują trochę minie i nie będę króliczkiem laboratoryjnym, wowie! 

Aż mi się przypomniało pierwsze spotkanie z doktorkiem...

~~~

Licznik słów: 902 (licznik słów się zjebał, bo teraz wraz z notatką pokazuje mi 780)

Data napisania: 11.12.2020

Data publikacji: 11.12.2020

Notka:

Przepraszam za taką ilość słów! Wybaczcie mi, ale nie chciałam wsadzać tu niepotrzebnego wątku, naprawdę. Uwierzcie mi ;^;. Jak mi się zachce i mnie wena nie opuści, wleci kolejny rozdział szybciej niż przewiduje ustawa, więc nie bijcie!! 

Pisałam dla Was ten rozdział tak dobrze, jak tylko umiałam i aż musiałam przełączyć punkt widzenia, by nie zanudzić Was tymi nudnymi opisami. Mam nadzieję, że perspektywa Izuusia się Wam spodobała ^^

*sprawdzam godzinę* 00.44, jest rano? Jest. Trzymajta rozdział :3

Skargi, lamenty, zażalenia, pytania i wasze ogólne rzeczy, którymi chcecie się podzielić (może być nawet temat znikąd wyciągnięty, ja chce po prostu komentarze ;^;)===>

~Tsu-chan idąca umierać 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro