~~Rozdział 69~~
Umierał.
Tyle wiedział, nic więcej, po prostu... Umierał.
A może jednak żył?
Sam nie miał pojęcia, to wszystko stało się puste, jakby przez mgłę widział ostatnie dni, a uwierzcie, że i to co spamiętał przyjemne nie pozostało.
Miał świadomość, że wychowawca przyszedł i rozmawiał z jego opiekunem prawnym, nawet przy nim! Wydawali się poważni, ale nie potrafił zrozumieć o jakiej tematyce była wymiana zdań, mimo iż wydawało mu się, że to dość istotne, bardziej od wszystkiego innego.
Kojarzył jak przy jego boku często pojawiał się niski blondyn i tylko siedział, co jakiś czas tylko głaszcząc zielonowłosego po czuprynie. Miłe, ale bolesne, bo przypominało mu to o N I M.
Gdzieś z tyłu głowy pamiętał, że Liga miała spotkać się z mężczyzną w dziobie ptaka, ale nie potrafił zmusić się do funkcjonowania. Ni to miał otwarte oczy, ni to nie. Często wpadał też w dziwny atak, który powodował, że tracił dech w piersiach, a gardło bolało go od krzyku.
Jednak przez ten cały czas ani razu nie pozostał w pełni świadomy.
Dopiero czwartego dnia, podniósł się z łóżka, przecierając oczy i spoglądając prosto na białowłosego lekarza, który zajmował się sortowaniem swoich wielu lekarskich danych, nie przejmując się światem wokół siebie.
- Witamy wśród żywych, Izuku.- przywitał się mężczyzna, dając znak, że zauważył jego przebudzenie, mimo iż wzrok wciąż miał utkwiony w papierach, jakby zauważył jakąś nieścisłość.- Nie wstawaj jeszcze.- polecił i dopiero po tym fakcie, spojrzał się na bladą twarz swojego podopiecznego, który tylko mocniej ścisnął prześcieradła, wahając się, nim ponownie postanowił zacząć wstawać.
Doktor wzdychnął, odkładając wszystkie dane na stolik nocny, popychając delikatnie zielonookiego na posłanie, mimo iż ten ponownie chciał wstać i iść... Gdziekolwiek pragnął.
- Uparciuch z Ciebie.- stwierdził złotooki z lekkim śmiechem w głosie, wciąż trzymając dłonią nastolatka, aby ten pozostał w pozycji leżącej.- Straciłeś gumowe dziwactwo.- ta informacja do końca przebudziła młodego aktora, który momentalnie poderwał się w górę, ale nie śpieszno mu było do zejścia z koi.
- Jak to "straciłem"?- zmrużył brwi, wpatrując się stalowym wzrokiem na dorosłego, który wyjawił mu tą jakże skrytą informacje. Ten tylko chwycił jakąś gazetę ze stolika, po czym zakaszlał teatralnie.
- Dnia [ ] niejaki Izuku Midoriya został porwany przez pijanego bohatera pod pretekstem natychmiastowego stawienia się na komisariat. Młody aktor nie miał argumentów, aby wątpić w jego prawdomówność z powodu wielu powiązań z niedawno złapanym złoczyńcą. Uczeń UA nie przebudził się ani razu od tamtego momentu, a herosa złapano niemal od razu po odzyskaniu nastolatka. [ imię i nazwisko ] został postawiony przed sądem, a tam wyznał, że użył na uczniu nowy środek unieszkodliwiający, który sprawia, że quirk wchodzi w stan spoczynku na czas jednej godziny. Wygląda jednak na to, że [ imię ] pomylił fiolki i użył nielegalnego środka, który sprawia, że umiejętność całkowicie zanika. Śledczym nie udało się dojść do tego skąd mężczyzna zdobył ten środek, przesłuchiwany zmarł kilka minut przed ogłoszeniem wyroku na zawał serca.- przeczytał bez zająknięcia się, jakby robił to już wiele razy przed tym.
Zielonowłosy zmrużył brwi na ten nawał informacji, nie wiedząc jak ma to przyjąć do siebie. Da sobie rękę uciąć, że wtedy ratował swojego głupiego, anorektycznego, samobójczego brata.
Na samo wspomnienie o tym, starał się zachować zimną krew i nie płakać, ale oczy w jednej chwili zaszkliły się, a on mógł tylko ufać sobie, że uda mu się nie uronić ni jednej łzy hańby, która znowu zacznie lecieć po jego zarumienionym poliku.
- Gorączka znowu się podniosła.- oznajmił białowłosy i dopiero po tym młody aktor zdał sobie sprawę, że zimna dłoń ułożyła się na jego rozgrzanym czole. Szybko jednak znikła, a on siłą czystej woli oparł się pokusie podążania za nią, jak niegdyś szedł za Tenko...
Jego najbliższej osobie, dzięki której wstał na nogi po próbie samobójczej i dążył do jakiegoś głupiego celu, którego sobie nie odpuści, aby nie upaść na samo dno. Tego nie zrobi, nie ważne jak bardzo innego wyboru by nie posiadał.
- Sheiße...- starł słoną ciecz hańby, po której zaczęły następować kolejne. Nie może tyle płakać, to dziecinne i żenujące. To tylko i wyłącznie Tenko, nikt więcej, prawda?
To AŻ Tenko
Przypomniał mu głos w głowie, przez który znowu miał zamiar rozryczeć się jak niemowlę i krzyczeć ile tylko ma sił w płucach. Chciał wyrzucić to wszystko z siebie, teraz, w tej chwili. Wiedział jednak, że nie zmusi się do tego, nie zrzuci ponownie swojego honoru, a zacznie nakładać kolejne maski, aby dojść do ponownego muru emocji, całkowitej barykady, która stapiała się z każdą chwilą, którą spędzał w towarzystwie niebieskowłosego.
Płacz i krzycz, krzycz i płacz, niech Ci go oddadzą!
Polecał Deku, mimo iż Izuku nie słuchał, uciekał się do ignorancji, jak wcześniej, mimo iż propozycja ta nazbyt kusząca od wszelakich innych, od jakichkolwiek innych, które dąły rade wlecieć do jego umysłu, nim przegnała je młodsza wersja jego samego.
Tak podobni, a mimo to tak różni od siebie, odlegli, jak dwie strony tego durnego medalu, które nie dadzą rady się spotkać, wytłumaczyć sobie pewne rzeczy raz, a dobrze. Porządnie, bez nieporozumień.
Niech oddadzą to co Twoje!
Nawet to nie pomogło, nie zmusiło go do działania.
Wiedział, że nic już mu go nie zwróci, nie ważne ile razy, by próbował, nie ważne, jak bardzo by do tego dążył, ile rzeczy musiałby nagiąć, jak wiele przeżyć, jak bardzo stoczyć się na samo dno.
Zrobiłby to - dla niego, dla Tenko, tego samobójczego, głupiego dupka!
Twojego dupka
Przypomniał Deku, ale nie ruszyło to go. Pozostał w miejscu i znowu wrócił do stanu pół-świadomego, pogrążając się w ciemności, odgradzając od siebie każdego, nawet tych najbliższych, którzy nie zrobili nic złego.
To wina bohaterów, nie... To...
Twoja wina
Pierwszy raz zgodził się z głosem w swojej głowie. Pewnie nie po raz ostatni, ponieważ przestał już rozróżniać siebie od niego, czy jakiejkolwiek innej maski, którą posiadał. Wszystko ogarnął teatr, a kurtyna jeszcze nie zapadła, wciąż musiał grać, chociażby po to, aby dokończyć sztukę, dla samej reguły, do ostatniej kropli krwi, potu i łzy.
Nawet jeśli to boli, nie może skończyć.
Jest kukiełką, niczym więcej. Zwykłą maskotką w rękach All for One, który przez pewną chwilę dał mu poczucie wolności, wyboru swoich czynów. Teraz - nawet jeśli zamknięty - ponownie skrócił smycz, zamykając go w ptasiej klatce, aby nie uciekł, jak Tenko.
Chyba właśnie zaczął mu zazdrościć śmierci.
~~~
Shinkarasu przeczesał dłonią włosy swojego podopiecznego, po czym obrócił się na pięcie, biorąc swoje papiery i mijając się w drzwiach z niskim blondynem, który jeszcze nie wie, że właśnie stracił część swojej nowej i ważnej rodziny.
Kogoś kto może i chamsko się do niego odzywał, ale zawsze był tam, aby wysłuchać, pocieszyć i zabrać gdzieś na miasto, czy zaśpiewać kołysankę na dobranoc.
Nikt się nie spodziewał, że Shigaraki jest tak dobrą niańką do dzieci... Naprawdę... On jest stworzony dla nich wszystkich. Wzmocni je psychicznie, nauczy żyć, pocieszy, gdy trzeba będzie, czy obroni przed złem tego świata, ucząc jednocześnie jak samemu sobie z tym poradzić.
Przebywał tam gdzie powinien, nikt nie wiedział, jak dokładnie się to działo, ale też nikt nie narzekał, mając odpowiedniego towarzysza do czegokolwiek potrzebował. Sparing, zemsta, pocieszenie, uspokojenie, miłe słowa, nauka.
Cokolwiek potrzebowałeś - on starał się nawet ponad swoje umiejętności zaspokoić tą potrzebę, samemu dobrze wiedząc, jak to jest nie mieć żadnego wsparcia, czy kogokolwiek innego, kto byłby w stanie przebiec cały świat, aby Ci pomóc.
Złotooki posłał smutny uśmiech w stronę rodzeństwa, po czym zamknął za sobą drzwi, napotykając wzrok ciemnookiego bohatera, kręcąc głową w zaprzeczeniu na niewypowiedziane pytanie.
Gest ten sprawił, że wychowawca oparł się plecami o ścianę korytarza szpitalnego, a jego oczy zmrużyły się na światło lampy, na którą akurat patrzył.
- Powinien Pan odpocząć przed swoją nocną pracą, sir.- powiedział lekarz, dotykając ramienia starszego i odchodząc do swojego gabinetu. Dał tym samym znak, że wie więcej niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić, że posiada wiedzę na różnorakie tematy, ale jednocześnie wykorzystuje je dla dobra innych, nigdy inaczej.
~~~
Licznik Słów: 1264
Data napisania: 19.03.2022
Data publikacji: 19.03.2022
Notka:
---
Miejsce na komentarz i wszystko inne==>
>Miłego dnia/nocy
-Ciao!
Rozdział: Całkowicie poważny i trochę zawiły
Tsuki widząca numer rozdziału:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro